* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 23 marca 2019

Wojciech Widłak: Orły nad Londynem. Z historii Dywizjonu 303

Egmont, Warszawa 2019.

Z nieba

Pilot Jurek lata na Huraganku i walczy z armią Hitlera. Wojciech Widłak dostał zadanie zaprezentowania czytelnikom z drugiego poziomu serii Czytam sobie Dywizjonu 303 – i zdecydował się na czystą akcję, bez encyklopedycznych danych. Jurek nie ma czasu na prowadzenie opisowej narracji, skoro uczestniczy w burzliwych wydarzeniach. Tłumaczy, gdzie się znajduje i jaki jest kontekst historyczny – ale w „Orłach nad Londynem” przede wszystkim odwołuje się do zabaw małych chłopców – w bajki ze strzelankami i gry zręcznościowe wpisuje przeżycia bohatera w konfrontacji z Niemcami. Co pewien czas rozlega się alarm i wtedy pilot Jurek wsiada do samolotu i rusza z odsieczą kolegom. Opowiada o widoku z kabiny, o tym, jak w polu widzenia pojawia się samolot nieprzyjaciela. Rejestruje emocje, a i własne spostrzeżenia, pozwala sobie wyobrazić, jak to jest, kiedy zestrzeli się wrogą maszynę i obserwuje katapultującego się pilota (bo śmierć nie należy do eksponowanych wątków). Zestrzelenie maszyny ma konsekwencje w oznaczaniu samolotu – ale nie zawsze działa się przecież w takich akcjach indywidualnie. Pilot Jurek przekonuje się również, jak to jest prowadzić samolotową bitwę wspólnie z kolegami z dywizjonu. Dowiaduje się czegoś o zaufaniu i wdzięczności – czy o wzajemnej pomocy. Czasami może ocalić przyjaciela, a czasami ktoś jemu pomoże wyjść cało z tarapatów. Wspólne działanie to gwarancja sukcesu – albo przynajmniej namiastka bezpieczeństwa.

Nie będzie zatem Wojciech Widłak opierać się na encyklopedycznych danych dotyczących Dywizjonu 303, za to umożliwi maluchom – zwłaszcza chłopcom – wczucie się w sytuację pilota wojennego. Trafi z rodzajem narracji w upodobania kilkulatków – unika tego, co nudne i odrzucające dzieci od czytania, zachęci do sprawdzenia codzienności w boju. Wybór Widłaka oznacza, że zainteresowani tematami batalistycznymi nie zauważą nawet ćwiczenia czytania. Autor przekonuje do tej opowieści, akcentuje prawdziwość postaw, nie musi wyjaśniać odbiorcom wprost, o co chodziło walczącym, ani – czym był Dywizjon 303. Jego opowieść zapadnie w pamięć. Podsuwa bowiem Widłak narrację, która wpasuje się w konwencję i wyobrażenia kilkulatków na temat powietrznych bitew. Sprawdzają się tu krótkie frazy, wybrzmiewają one naturalnie i w żadnym miejscu opowiastki nie widać szwów. A przecież Widłak – jak wszyscy autorzy cyklu – przestrzegać musi dość rygorystycznych zasad dotyczących obecności konkretnych głosek czy liczby wyrazów. Nie popełnia dyskwalifikujących tomik błędów (ale dziwi obecność angielskiej nazwy – jakoś udało się ją przemycić). „Orły nad Londynem” to historia bardzo dynamiczna i pełna sensacyjnych doznań zrozumiałych dla dzieci. Widłak pamięta o swoich odbiorcach, wie, jak zachęcić ich do czytania. Przy okazji realizuje przesłania edukacyjne, budzi zainteresowanie historią. Dzieci, które uczą się czytać, zetkną się tutaj z przekonującą opowieścią – to bez znaczenia, że z czasów i doświadczeń im nieznanych, Wojciech Widłak sprawdza się znakomicie.
Podobnie silne wrażenie jak tekst robią tu ilustracje Tomka Kozłowskiego – zwłaszcza groźne kształty samolotów wroga widziane przez pilota Jurka. Nie są to rysunki naiwne i optymistyczne, ale właśnie dzięki temu przykują spojrzenia dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz