* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 29 marca 2019

Sayaka Murata: Dziewczyna z konbini

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2019.

Prawo do szczęścia

Wiele historii brzmi zwyczajnie – dotyczą bowiem ludzi, którzy postępują według schematów i zgodnie z oczekiwaniami większości, niejako narzucanymi. Pani Furukura jednak nie pojmuje zasad rządzących światem, najlepiej byłoby dla niej, gdyby ktoś je spisał, uporządkował i przedstawił. Nie ma empatii, nie potrafi kierować się emocjami. Przez to zawsze będzie inna i nierozumiana przez społeczeństwo (ale do tego jakoś specjalnie nie dąży, wolałaby, żeby ludzie odczepili się od niej). Nikt nie nazywa jej choroby w tomie „Dziewczyna z konbini”: matka i siostra trzydziestosześcioletniej samotniczki martwią się jednak jej losem. Wiedzą, że z tym schorzeniem powinna udać się do psychologa. Ale pani Furukura sama próbuje znaleźć dla siebie miejsce w świecie. Dorywcza praca w konbini staje się jej całym światem i sposobem na egzystencję. Kobieta realizuje wszystkie wytyczne kierownictwa, a kiedy ma rozmawiać z kolegami z pracy albo z klientami – powtarza intonację i słownictwo podsłuchane u innych. Dzięki temu nie dotyka jej społeczny ostracyzm, przynajmniej nie w najbardziej radykalnej wersji. Pani Furukura wie już, że jest inna i że powinna się dopasować. Gra konsekwentnie swoją rolę. Aż w końcu w jej konbini pojawia się mężczyzna cierpiący na podobną przypadłość. To on uświadamia Keiko, że ludzie tolerują wyłącznie znane sobie schematy – tylko wtedy czują się bezpiecznie. Pani Furukura nie musi być szczęśliwa: uszczęśliwi innych, jeśli da im pożywkę do plotek zgodnych z ich scenariuszem. Ale jeżeli tom „Dziewczyna z konbini” zrobił na rynku furorę – to znaczy, że autorka trafiła w temat, który nie jest ludziom obojętny. Temat lęku przed wyobcowaniem, przed wykluczeniem i innością jako taką wybrzmiewa tutaj w pełni. Chociaż czasy się zmieniają, można już spokojnie żyć jako singiel i nikogo to nie dziwi, trzydziestosześcioletnia dziewica jest odbierana jako wyrzutek społeczeństwa – i jest dla tego społeczeństwa bezużyteczna, a do tego trochę przeraża, skoro wybiera dziwną drogę i nieźle się na niej czuje. Sporą część wyjaśnień przejmuje jej nowy kolega – nie jest to typ amanta, nawet nie zamierza być wobec pani Furukury uprzejmy – a jednak chce podjąć wyzwanie i zamieszkać z nią, by uciąć domysły ludzi. Zamierza kupić sobie spokój za wszelką cenę.

Ta powieść jest prosta i krótka, ale jest w niej pewna poetyckość. Autorka kreśli sylwetki bohaterów grubą kreską, pozwala Keiko zachowywać się jak robot. Nie szuka romansu na horyzoncie – bo zdaje sobie sprawę, podobnie jak bohaterowie, że tego oczekują ludzie. Przez odejście od naturalnych rozwiązań staje się tak wstrząsająca: uświadamia odbiorcom ważne kwestie. Automatyzowanie pracy w konbini także podkreśla tu niezwykłość bohaterki. Może „Dziewczyna z konbini” być odczytywana jako powieść o przeznaczeniu, bo przecież nie ma tu ucieczki od wybranego szlaku. Autorka z ogromnym wyczuciem prezentuje inność postaci, przekona do kreacji wykraczającej poza szablony. Szczęście ma różne oblicza i wcale nie musi oznaczać tego, co wybiera większość. Sayaka Murata uczy podążania za głosem serca – mimo że w fabule ucieka od sentymentów i tanich wzruszeń. Stawia ciekawą społeczną diagnozę, przypominając odbiorcom, że każdy ma prawo do własnych decyzji i do kierowania się własnymi pragnieniami. To świetna lektura nie tylko dla odludków. Napisana z wprawą i z dobrym pomysłem, imponuje odwagą w kreowaniu bohaterki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz