* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 3 grudnia 2016

Erich Kästner: Mania czy Ania

Jung-off-ska 2016.

Zamiana ról

Ta historia trafiła już nie tylko do klasyki, ale i do kanonu lektur szkolnych, chociaż kolejne pokolenia poznają ją zwykle najpierw przez jeden z dwóch filmów familijnych („Czy to ty, czy to ja” albo „Nie wierzcie bliźniaczkom” – chociaż ekranizacji było więcej). „Mania czy Ania” to opowieść, w której Erich Kästner zdradza nie tylko zamiłowanie do absurdu i pomysłów nieograniczanych realizmem, ale również znajomość dziecięcej psychiki. Dwie dziewczynki, które spotykają się na koloniach, są identyczne i szybko odkrywają prawdę o sobie: to siostry bliźniaczki, dotąd niemające pojęcia o wzajemnym istnieniu. Charakterologicznie stanowią swoje przeciwieństwa: Mania jest grzeczna, odpowiedzialna i gospodarna, cicha i dobrze ułożona. Mieszka z mamą, której nie chce przysparzać trosk. Ania to żywe srebro, bryka i psoci, potrafi się bić, chociaż jest córką sławnego kompozytora, nie zachowuje się jak dziecko z dobrego domu. Nawet w kwestii kulinarnych upodobań siostry są różne: Ania uwielbia naleśniki, Mania woli mięso. Mimo początkowego konfliktu dzieci szybko dochodzą do porozumienia. Wiedzą też, że trzeba z powrotem połączyć ze sobą rodziców. Ponadto i Mania, i Ania chciałyby poznać tego rodzica, z którym nie mieszkają, wpadają więc na pomysł zamiany ról. Akcja „Mani czy Ani” nie stanowi tajemnicy, dziś dużo ciekawszy jest sposób wprowadzenia trudnego tematu rozstania rodziców.

Obecnie motyw rozwodu jest w literaturze dla dzieci bardzo częsty: autorzy oswajają maluchy z sytuacją, która zdarzy się z pewnością w bliskim otoczeniu. Kästner już w samej powieści odpiera ewentualne zarzuty: tłumaczy dzieciom i dorosłym, że cierpią pociechy rozwodników, ale cierpią także też te maluchy, które wychowywane są przez skłócone i nieszczęśliwe małżeństwa, prawdziwe cierpienie zadaje po prostu ten dorosły, który nie rozmawia o takiej sytuacji z dzieckiem, nie wyjaśnia nic i nie rozwiewa wątpliwości. Kästner, chociaż mistrz literatury niepoważnej, swoich czytelników traktuje bardzo poważnie. Umie ich rozbawić, ale wie też, jak mówić o najtrudniejszych sprawach. Zresztą niezbyt długo moralizuje na temat rozwodu. Bardziej atrakcyjna staje się sama akcja. Zabawy na koloniach, relacje z rówieśnikami, domowe obowiązki i wyzwania – to wszystko jest tu ożywcze i świeże. Ponadto mali odbiorcy dopuszczeni do sekretu postaci będą przeżywać fabułę i kibicować bohaterkom, a jednocześnie śmiać się z ich wpadek lub sprytu. Do pozorów sielanki dochodzi zagrożenie – potencjalna macocha, która zniszczyłaby plan połączenia rodziców. Erich Kästner nie obiecuje złotych gór, mimo że decyduje się na baśniowy finał. Przyczyna rozstania rodziców była dość banalna i przy odrobinie wysiłku i dobrej woli obu stron udałoby się ją zlikwidować – dzieci to dostrzegają. W takim wypadku jest możliwe ponowne związanie się dawniej bliskich sobie ludzi. Kästner zdaje sobie sprawę, że nie powinien zostawiać małym odbiorcom złudzeń, więc celowo nakreśla sytuację jak z bajki między rodzicami. Nie daje fałszywych nadziei, ale zwraca uwagę na szczęście postaci.

W pięknym wydaniu ilustracje przygotowała niezawodna Joanna Rusinek. Łączy ona klasykę z humorem, bawi się minami postaci, zniekształcanymi proporcjami ciał czy refleksami światła. Tworzy obrazki nienachalne, by nie zamieniać tomiku w bajkę dla najmłodszych, przynajmniej wizualnie – w końcu samodzielnie czytające dzieci nie chcą powracać do „dziecinnych” tomików. „Mania czy Ania” wydana została także w formie audiobooka – i trudno będzie sobie wyobrazić lepsze głosy do psotno-humorystyczno-ważnej historii. Edyta Jungowska i Piotr Fronczewski nie są lektorami, a prawdziwymi opowiadaczami tych przygód, przeżywają je razem z dziećmi, pasują zarówno do spraw poważnych, jak i do komizmu przy zamianie ról Mani i Ani. Do tego tło muzyczne przygotowane jest z dużym wyczuciem. To pozycja ważna w literaturze dla dzieci, nie trzeba do tego nikogo przekonywać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz