* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 17 grudnia 2015

Hergé: Przygody Tintina. Lot 714 do Sydney

Egmont, Warszawa 2015.

Pułapka

Bardzo dziwną przygodę tym razem przeżywają Tintin i kapitan Baryłka. Wsiadają na pokład pewnego samolotu, bo wybierają się na kongres do Sydney. Nie mają jednak pojęcia, że spotkają tam groźnych przestępców, zdecydowanych na wszystko. Bandyci są uzbrojeni i bezwzględni, co oznacza, że przyjaciołom grozi olbrzymie niebezpieczeństwo. Zwłaszcza gdy samolot trafia na wyspę, która – według zapowiedzi – ma stać się grobem dla bohaterów. Tym razem Tintin znajduje się w poważnych tarapatach. Są z nim jednak ludzie, którzy nie przejmują się perspektywą rychłej śmierci, a nawet nie rozumieją swojej opłakanej sytuacji. W całą historię trudno byłoby uwierzyć, zwłaszcza że i tak pod koniec bohaterowie zostaną poddani hipnozie, a ich pamięć wyczyszczona z niosących adrenalinę wspomnień. Na wyspie zdarzy się bardzo dużo – szantaże, strzelaniny, uwięzienia – wszystko, co stanowi trzon historii sensacyjno-kryminalnych w niemal telegraficznym skrócie. A że Tintin i kapitan Baryłka nie zawsze dadzą radę przechytrzyć przeciwników, w ratunku będzie im niekiedy musiał pomagać Miluś – na którego bandyci również czyhają. Hergé wybiera tym razem gęstą od wydarzeń akcję.

Ponieważ podróżuje z przyjaciółmi profesor, który źle słyszy i każdą wypowiedź przekształca po swojemu, na tym opiera się podstawowa płaszczyzna humoru w książce. To dowcipy wyłącznie dla najmłodszych czytelników, a często powtarzane w tym zeszycie: do tego stopnia, że mogą w końcu znieczulić nawet dzieci. Hergé decyduje się tu na emocjonującą akcję i sceny mrożące krew w żyłach – nie ma czasu na tworzenie bardziej wyszukanych żartów czy sztuczek. Rozrywki dostarcza przez skomplikowaną dość kryminalną fabułę i nie chce mieszać do tego tematu innych, zwłaszcza sprzecznych z nim elementów. Tintin wpada w pułapkę – a to nie czas na komizm.

„Lot 714 do Sydney” to komiks rozbudowany pod względem tekstowym. Hergé nie wszystko pokazuje w rysunkach, znaczną część wyjaśnień przerzuca albo do narracji, albo do długich wypowiedzi bohaterów. Wtedy mniej skupia się na kształcie rysunków: skoro i tak większą część kadru zajmuje tekst, nie trzeba troszczyć się o detale tła. Takie rozwiązanie z reguły rozczarowuje miłośników komiksu, za to jest konieczne z chwilą, gdy nie ma jak zaprezentować dawnych wydarzeń, bez których rozumienie akcji staje się niemożliwe. U Tintina postacie przerzucają się istotnymi informacjami, zdradzają swoje intencje i tłumaczą zachowania, które mogłyby być zwłaszcza dla dzieci nieczytelne. Hergé przez to nie kłopocze się o jasność przekazu, a skupia na intrydze. Pracy ma dość dużo: tworzy wielopiętrowy komiksowy kryminał z uwzględnieniem konfrontacji z rasowymi przestępcami – tak, żeby nikt nie zarzucił tomikowi rozwiązań oczywistych, mdłych czy dydaktycznych. I chociaż dzisiaj przygody Tintina i tak wydają się ugładzone i nienaturalne, dzieciom i nieświadomym gatunkowych schematów mogą przypaść do gustu.

Ponieważ mimo ograniczenia do jednej wyspy jest tu wielu bohaterów, Hergé indywidualizuje ich język. Każda postać ma tu swoje przyzwyczajenia i nawyki, ktoś się zacina, ktoś podkreśla r, ktoś bez przerwy kicha – to pozwala wyłowić postacie z całej masy bohaterów, a pełni też funkcję rozrywkową dla dzieci. „Lot 714 do Sydney” bowiem mimo nastawienia na akcję straszyć nie może – Hergé dobrze o tym wie. Dzięki nadawaniu postaciom indywidualnych rysów charakteru, wymowy czy zachowania, ucieka od tendencyjności i schematycznych rozwiązań, przynajmniej w planie postaci. Przygody Tintina mają pokazywać maluchom rozrywkowy potencjał kryminału – dodatkowym atutem będzie więc budowanie zróżnicowanych typów postaci. To dobra odskocznia dla zawsze wzorowego Tintina, a i ciekawy trening wyobraźni. Na przykładzie Tintina można sprawdzić, jak literatura czwarta czerpie z dorosłych gatunków. To zawsze inspirujące doświadczenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz