* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 19 stycznia 2012

Michael Wagner: Tata i ja. Ruszajmy się!

Drzewko Szczęścia, Warszawa 2011.

Pochwała sportu

Spędzanie czasu z tatą to ważny element życia każdego malucha – podobnie jak ruchowe zabawy. Josh Undy zna te prawdy bardzo dobrze, a że stracił mamę, kiedy miał cztery lata, jego ojciec robi wszystko, by człowiek nie czuł się z tego powodu źle. A i sam Josh chce dbać o samopoczucie taty. Obaj świetnie się rozumieją. Czasem dokuczają sobie bądź rzucają rozmaite wyzwania, ale najważniejsze, że mogą na sobie polegać. Michael Wagner w tomie Tata i ja. Ruszajmy się” proponuje małym odbiorcom zestaw opowiadań – rozdziałów osnutych wokół nietypowych sportów i zabaw.

Josh widzi, że tata jest smutny z powodu Amy, kelnerki, którą obaj niedawno poznali. Żeby odwrócić jego uwagę od zmartwień, wymyśla grę „biegnij, aż się zatrzymasz” – wyścig, którego finał nastąpi dopiero po zaprzestaniu biegu. Cała pierwsza historia toczy się w tym rytmie, a czytelnicy dowiedzą się z tego rozdziału sporo o życiu Josha i jego taty, niby to na marginesie relacjonowanej na bieżąco rozrywki. Bo chociaż dla bohatera-narratora ważny jest sam bieg i wygrana za wszelką cenę, pojawia się tu i szorstka przyjaźń obu postaci, i wizja ich poczucia humoru, i elementy z przeszłości. Na podstawie zachowania bohaterów można całkiem sporo powiedzieć o rodzinie Undych. A przy tym i spotkać się z przepisami na ciekawe zabawy (niekoniecznie w relacji dziecko-rodzic – mogą umilić czas i w gronie rówieśników), czy z tematami trudniejszymi.

Wagner uruchamia wyobraźnię, żeby sport potraktować z przymrużeniem oka, ale i tak, by zachęcić dzieci do aktywności fizycznej, wystarcza sama atmosfera, którą stwarza. Josh i jego tata bawią się nieustannie. Biegają, grają w rowerowe polo, siłują się stopami czy tańczą. Cieszą się ruchem, nawet gdy podczas gry ktoś (zwykle Josh) postępuje nieuczciwie, żeby wygrać. Lecz przecież ostatecznie wygrana nie ma znaczenia – poza chwilową radością nie przynosi więcej emocji niż sam udział w grze. Josh dzielnie walczy, lecz porażka nie przygnębia go nawet na chwilę – bo chodzi o coś więcej. Tata nie ma zamiaru faworyzować pociechy – dzięki temu relację ojciec-syn uzupełnia jeszcze swoista kumpelska zależność.

Proponując przyjemną i wesołą historyjkę, tworzy Michael Wagner punkt wyjścia do nakreślenia głębszych tematów. Josh pochodzi z niepełnej rodziny – śmierć matki nie jest już przyczyną wyrażanego żalu, natomiast zagadnienie do przepracowania wiąże się z obecnością nowej kobiety w życiu ojca. Amy jest ważna dla taty Josha – chłopiec zdaje sobie z tego sprawę i nie przejawia oznak zazdrości. Akceptuje Amy, a nawet stara się pomagać tacie, rozmawiając z nim o swoich uczuciach wobec mamy i nowej potencjalnej partnerki ojca. Dojrzale szuka porozumienia i uważnie obserwuje, a ze swoich obserwacji wyciąga celne wnioski. Pojawia się w tym tomiku i problem obcości (cudzoziemcy, nowi sąsiedzi Josha, zostają jednak serdecznie przyjęci i włączeni do szalonej gry), i – kłopot z krewnymi, którzy mimo dobrych chęci szkodzą czasem bliskim.

Po każdym rozdziale Wagner przygotował zagadki – raz to krzyżówka, do której haseł szuka się w przeczytanym tekście, raz literowe uzupełnianki, wyszukiwanka i kurs tańca. Autor motywuje do działania (momentami aż zdarza mu się przesadzić z entuzjazmem i ilością pochwał, ale dzieciom będzie się to podobać), zwraca się jako Josh do młodych czytelników. W samym tekście także dużo jest emocji, ale i sensownych, przyjemnych w lekturze opowieści. Gus Gordon również nadał książce lekkości za sprawą ilustracji komiksowych, wpadających w styl „Mikołajka”. To energetyczna lektura dla każdego dziecka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz