* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 12 listopada 2014

Mieczysław Grydzewski: Silva rerum

Iskry, Warszawa 2014.

Spostrzeżenia

„Silva rerum” jest tomem potężnym i na pierwszy rzut oka budzi skojarzenia z Tuwimowym „Cicer cum caule” czy „Sensacjami z dawnych lat” Romana Kalety (wszystkie te monumentalne książki wydały Iskry). Bardzo rozbudowany wstęp autorstwa Mirosława A. Supruniuka wydaje się tu niezbędny – chodzi w nim po pierwsze o to, by przybliżyć czytelnikom sylwetkę Mieczysława Grydzewskiego, w świadomości społeczeństwa – założyciela i redaktora „Wiadomości Literackich”, a także sens istnienia rubryki, z której teksty trafiły po latach do obszernej publikacji. Supruniuk śledzi zatem nie tylko zawodowe losy i wybory Grydzewskiego, nieco odwracając perspektywę: tym razem skamandryci tworzą tło, a ich przyjaciel wysuwa się na pierwszy plan. Dzięki rzetelnemu biograficznemu szkicowi odbiorcy poznają też losy wyboru tekstów dokonanego jeszcze przez Mariana Hemara – i niezaakceptowanego przez autora. Po latach, gdy „Wiadomości Literackie” stały się legendą i obiektem zainteresowania historyków literatury, felietony z „Silva rerum” mogą ujrzeć światło dzienne.

„Silva rerum” to zestaw tekstów atrakcyjnych dla czytelników bez względu na czasy. Grydzewski swoje zapiski podpiera bowiem przeważnie ciekawostkami z dziedziny kultury, rzadziej nawiązuje do polityki. Komentuje doniesienia „towarzyskie”, czasami wpada w tony lekko plotkarskie, ale na pierwszym miejscu stawia konkret i informację. Może imponować erudycją, ale i talentem do wyszukiwania kolejnych tematów (część podsuwają mu zresztą wierni czytelnicy rubryki). Teksty nie są tu budowane zgodnie z zasadami kompozycji felietonów – to omówienia ciekawostek, które wydają się być wyrwane z kontekstu: Grydzewski nie sili się na ogólnikowe komentarze czy zbędne wstępy. Od razu wstrzela się w intrygujący temat, rzeczowo przedstawia sytuację, by następnie przejść do szeregu argumentów czy wyliczeń. Nie daje się skrępować żadnymi genologicznymi wymogami – a twórcze decyzje usprawiedliwia także sam tytuł rubryki.

Grydzewski tematów szuka wszędzie. Chętnie przeskakuje do zamierzchłej historii – losy pisarzy i poetów sprzed wieków, zwłaszcza losy nieomawiane w podręcznikach, prezentuje, jakby przyjaźnił się z największymi literatami (z kolei bliskich sobie skamandrytów traktuje często z wyższością). Odnotowuje zabawy towarzyskie i przemiany obyczajowe, towarzyszy artystom w procesie twórczym, aż w końcu zamienia się w krytyka i komentatora gotowych dzieł – najchętniej zresztą pochyla się nad bibliofilskimi egzemplarzami, informując swoich czytelników o kuriozach czy utworach, do których sami by nie dotarli. Grydzewski jest tu ciekawy świata – na kwestie literatury próbuje spojrzeć z szerszej perspektywy. Odnosi się do stereotypów i postaw pisarzy, weryfikuje krążące informacje, wprowadza co ciekawsze znalezione cytaty i wdaje się w polemiki. Nie jest felietonistą – tworzy coś więcej, zachęca odbiorców do żywego uczestniczenia w kulturze. Od czasu do czasu napomyka o „Wiadomościach” ale zwykle decyduje się przy tym na bezpieczny dystans. Nawet o sobie samym pisze w trzeciej osobie, chcąc jednocześnie ukryć tożsamość autora rubryki („autor Silva rerum pozostaje z p. Grydzewskim w żywej wymianie umysłowej”). Ta rubryka – więc i książka – skrzy się dowcipem i pełna jest błyskotliwych spostrzeżeń, nierzadko przepojonych dodatkowo ironią. Grydzewski tworzy z myślą o swoich czytelnikach, dostarcza im rozrywki w najlepszym gatunku. Ten ogromny tom składa się z tekstów bardzo krótkich – autor wyczerpuje temat bez pisarskich ozdobników. Zależy mu za to na wyrazistości zapisków i na ich inności. Różnorodność gatunkowa, stylistyczna i tematyczna – to „Silva rerum” w zachwycającym wydaniu. Grydzewski zapewnia czytelnikom lekturę bogatą – swoją pracą idealnie podsumowuje wyznawane na temat dziennikarstwa poglądy. Pisze tak, by odbiorcy chcieli do jego rubryki powracać – i to nawet po latach od powstania tekstów. Ocalenie tego wyboru dla przyszłych pokoleń cieszy nie tylko literaturoznawców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz