* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 23 grudnia 2012

Wiesław Helak: Lwowska noc

Trio, Warszawa 2012.

Oskarżenie

Wśród fabularnych (a i wspomnieniowych) historii poruszających temat cierpień jednostki podczas drugiej wojny światowej najwięcej jest utworów o scenariuszowo-filmowej konstrukcji. Dobrze rozłożone punkty kulminacyjne pozwalają poznać przemianę bohatera. U Wiesława Helaka w tomie „Lwowska noc” nie ma śladu standardowych rozwiązań literackich. Cały tom jest zbiorem bardzo krótkich obrazków, które wprawdzie łączy obecność jednej postaci – Józefa Sztendery – ale które nie pozwalają odbiorcom na zanurzenie się w odtwarzanym świecie. Wszystkiego wydaje się tu za dużo, a próba pokazania martyrologii miasta (Lwowa) i człowieka zamienia się w wyliczanie nieszczęść i tragedii. Helak nie liczy się z niczym i z nikim, w jego tomie prawie nie ma miejsca na normalność. W wojennej zawierusze istnieją albo bezwzględni bandyci (to zwykle Ukraińcy, gestapowcy i bolszewicy, ofiarami są Polacy i Żydzi), albo nieliczni i nieanonimowi bohaterowie, którzy koniecznie muszą dokonywać czynów wielkich, nawet jeśli mają one znaczenie tylko dla jednej osoby. Helak robi coś jeszcze – zamraża uczucia Józefa Sztendery i czytelnicy nie mają szans poznać jego najgłębszych tajemnic. Autor boi się najwyraźniej ckliwości i banału w obrazach wojennych romansów – chłodny jest Sztendera w stosunku do swojej żony, nie liczy się z nią (i to nie tylko w imię patriotyzmu), ale i kobietę, która gotowa jest dla niego poświęcić wiele traktuje bez najmniejszych emocji. Rozwija za to Wiesław Helak temat miłości w relacjach rodzinnych – do rodziców i dzieci. Tu nie lęka się oskarżeń o tanie chwyty, chociaż podmiana potomstwa w zestawieniu z niezmiennością uczucia brzmi co najmniej dziwnie. Inna rzecz, że może to być odczytywane jako poszukiwanie normalności w nienormalnym świecie.

Helak stawia na obrazy krzywd. Zaczyna od sceny płonącej flagi, ale już za moment będzie oglądał okrutne rzezie. Zmienia oprawców, ale nie zmienia prześladowanych, nakazuje im znosić coraz to gorsze cierpienia z rąk kolejnych katów – okrucieństwo ma jeden wymiar, nie liczy się w nim tożsamość zbrodniarzy, ich pochodzenie czy motywacje. Kończy się zawsze zaszczuciem, dramatem i lękiem tak wielkim, że nie pozwalającym pytać dlaczego. Takie nasycenie tragedii w wymiarze mikro jest rzadko spotykane w powieściach wojennych. Tu zło dokonuje niemal rozkładu historii – każdy mały obrazek (czyli każde nowe nieszczęście) autor puentuje, by nadać mu większą moc – to w pewnej chwili może nawet znieczulić odbiorców, zwłaszcza że zło ma najczęściej wymiar fizyczny (jeśli nie liczyć strachu).

W „Lwowskiej nocy” mała ojczyzna zamieniona zostaje w gruzowisko, a sąsiedzi okazują się najgorszymi wrogami. Za każdym pogodnym spojrzeniem kryje się przyszłe cierpienie – ale do poszczególnych nieszczęść już się tutaj nie wraca. Przedstawione raz, zapadają w pamięć i ustępują miejsca kolejnym przykrościom. Ta parada dramatów zdaje się nie mieć końca, autor nie daje czytelnikom ani chwili wytchnienia, a mimo wszystko ma się wrażenie, że pozostaje bardzo odległy w stosunku do swoich postaci.

„Lwowska noc” koncentruje się na miniaturowych scenkach, opisywanych literacko i bez uproszczeń. Mieszają się tu w dialogach różne języki (zawsze od razu tłumaczone są wypowiedzi, przez co akcja zyskać może na prawdopodobieństwie, ale tekst nieco traci na naturalności0. Helak tworzy książkę-oskarżenie, małą apokalipsę, ogołoconą z pozytywnych uczuć, a i z nadziei. To trudna lektura odnosząca się do czasów wojny – a przy tym daleka od podstawowego nurtu w literaturze martyrologiczno-patriotycznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz