* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 3 stycznia 2021

Chris Niedenthal: Zawód: fotograf. Ciąg dalszy nastąpił

Marginesy, Warszawa 2020.

Inspiracja

To opowieść autobiograficzna, gęsta i pełna nie tylko ciekawostek z życia, ale i komentarzy na temat warsztatu. Powraca na rynek z bardzo ważnym uzupełnieniem. Chris Niedenthal wie doskonale, co może zainteresować czytelników sięgających po jego wspomnienia. Proponuje zatem książkę, która imponuje objętością, ale i poczuciem humoru. Autor nie tylko zaczyna powtórzeniem typowego dziecięcego zdjęcia w wieku dorosłym, ale w samym tekście niejeden raz udowodni, że potrafi opowiadać anegdoty. Wydobywa z kolejnych wydarzeń to, co najważniejsze. Najpierw prezentuje swoją drogę do fotografii (i wyjaśnia swoje pochodzenie): wkrótce jednak przejdzie do ważnych społecznych i politycznych sytuacji z Polski, które dokumentował jako fotograf "Time'a" czy "Newsweeka". Własne życie splata z wielką historią, a jednocześnie nie zapomina o technicznych aspektach swojej pracy.

Kiedy już Chris Niedenthal przedstawi siebie - przynajmniej w pozazawodowym aspekcie - może zająć się tym, co dla czytelników będzie najważniejsze: walką o dobre zdjęcia w najtrudniejszych często warunkach. Jedną z przeszkód są możliwości sprzętowe: chociaż dzisiaj zwłaszcza młodszym odbiorcom wydaje się niemożliwe, że nie ma jak przesłać materiałów do redakcji, zwłaszcza za granicę, Niedenthal przechodzi co najmniej kilka zmian - musi sporo się natrudzić, żeby rozwiązywać na bieżąco nieoczekiwane problemy, a do tego nie stracić cennych filmów. Przeżywa rozczarowania, gdy traci zdjęcia albo gdy nie udaje mu się wykonać takiego, jakie sobie zaplanował - w czasach aparatów analogowych nie miał przecież możliwości oceniania efektów na bieżąco. Walczy z absurdalnymi przepisami, uczy się, jak przechytrzyć system. To zapewnia mu sporo adrenaliny, co zresztą przekłada się jeszcze na lekturę. Autor odwołuje się do bardzo znanych obrazów, do okładek czasopism i do sytuacji, w których musiał improwizować, żeby zrobić odpowiednie zdjęcie. Opowiada o szczęściu i o podejmowaniu błyskawicznych decyzji. Robienie zdjęć w PRL-u to nie tylko szukanie ujęcia, ale też - okazji do utrwalenia wymownych scenek. Niedenthal dzieli się z czytelnikami między innymi dynamicznym dostosowywaniem się do okoliczności. Podpowiada sztuczki przydatne przy robieniu fotoreportaży: nie chodzi tylko o przybywanie na miejsce przed czasem i zostawanie, kiedy wszyscy się rozejdą, nie chodzi o noszenie ze sobą małej drabinki - a o pomysłowość i wypracowywanie sobie najlepszej perspektywy. Niedenthal uczestniczy w wydarzeniach historycznych i nie może sobie pozwolić na błędy: czasami musi powtórzyć jakąś trasę (gdy rzecz nie dotyczy konkretnej sytuacji społeczno-politycznej), ale wtedy nie ma już przyjemności z robienia zdjęcia. Daje autor szansę podglądania warsztatu: to sprawia, że publikacja będzie ciekawa dla wszystkich zajmujących się fotoreportażem. A przecież jest to również lektura znakomita do rozrywkowego czytania: Chris Niedenthal sprawnie operuje dowcipem i wie, jak przyciągnąć uwagę odbiorców. Pisze tak, by zapewnić opowieść wartką, ciekawą i niebanalną.

A uzupełnienie książki może czytelników zaskoczyć: autor bowiem odnosi się do aktualnych wydarzeń i dokumentuje wyjście młodych ludzi na ulice. Sam analizuje to, co nie podoba mu się w obecnej sytuacji w rządzie, rezygnuje z bezstronności na rzecz potężnych oskarżeń. Być może części odbiorców da w ten sposób do myślenia. A może tylko trafi do i tak przekonanych. Nie ma to znaczenia: liczy się fakt, że ta autobiografia jest wyjątkowa za sprawą podejścia Niedenthala do pisania. Właśnie tego oczekuje się od relacji fotografów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz