* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 29 października 2018

Jakub Żulczyk: Zrób mi jakąś krzywdę

Świat Książki, Warszawa 2018. (wznowienie)

Definicja miłości

Żeby mówić o miłości, nie trzeba wpadać w patos. Można też uniknąć tanich sentymentów i całej romansowej otoczki. Żeby mówić o miłości, trzeba mieć pomysł, a to nie każdemu artyście wartość dana. Jakub Żulczyk pomysł ma i potrafi go zrealizować tak, że teraz „Zrób mi jakąś krzywdę” co pewien czas wraca na rynek wydawniczy i urzeka kolejne grupy odbiorców z różnych pokoleń. W ramach fabuły wcale dużo się tu nie dzieje, Żulczyk opiera się na schemacie powieści drogi, trochę odświeża motyw, który pojawia się często w historiach dla nastolatków: młodość to najlepszy czas na szaleństwa, nie będzie już później szans na brawurę i realizowanie wspólnych wygłupów. Trzeba się nacieszyć beztroską i naiwnością, popełnić własne błędy, sprawdzić, ile sensu mają przestrogi starszych. Teraz: cudowny, nieodpowiedzialny czas, który – zdaniem nastolatków – trwać będzie wiecznie. Dawidowi akurat udaje się na przekór zdrowemu rozsądkowi i wszelkim przesłankom przedłużyć okres sielskiej młodości, a to przez nieoczekiwaną miłość. Mężczyzna zakochuje się w piętnastoletniej siostrze kumpla. Kaśka – młodsza od niego o dekadę – wydaje się przynajmniej początkowo obojętna na porywy uczuć. Stopniowo jednak coraz bardziej angażuje się w relację, przypominając Dawidowi, jakie są przywileje młodości. Oboje rzucają się w wir przygód i imprez, spędzają ze sobą czas i coraz lepiej się poznają. Nie zabraknie tu ani doznań zmysłowych, ani portretów psychologicznych. To Dawid relacjonuje wydarzenia – ale on przefiltrowuje je zawsze przez własne emocje. Do już piorunującej mieszanki dokłada jeszcze nastawienie na melodię słów. „Zrób mi jakąś krzywdę” to nie pomysł w sferze akcji, a przede wszystkim literacki popis. Tutaj elementem przykuwającym uwagę odbiorców staje się warstwa narracji: precyzyjnej, a jednocześnie mocno indywidualizowanej. Żulczyk zamienia się w wirtuoza słowa, proponując… rockandrollową i uniwersalną opowieść.

Ten autor w relacji zatrzymuje się nad każdym detalem, obserwacjami spowalnia akcję, pozwala czytelnikom na rozkoszowanie się rytmem prozy, nieważne, co opowiada – ważne jak. Imponuje pomysłowością w dziedzinie opisów, szuka oryginalnych porównań i skojarzeń, które dopiero w wartkiej, potoczystej opowieści zyskują znaczenie. To powieść pełna językowych ozdobników, ale nie ma w niej wrażenia barokowego przepychu, przeciwnie – Jakub Żulczyk zyskuje automatycznie ucieczkę od banałów i oczywistości. Nawet najbardziej podstawowe skojarzenia uszlachetnia swoimi metodami na prowadzenie opowieści. Porywa czytelników, każe im w pełni zanurzyć się w prezentowanym świecie, przejmować emocje postaci i kibicować Dawidowi w walce o serce nastolatki. Ta miłość okazuje się czysta (mimo że często podlewana alkoholem lub w oparach marihuany), uwznioślona i szlachetna, piękna w swoim niespełnieniu. „Zrób mi jakąś krzywdę” to triumf umiejętnie poprowadzonej narracji nad zwykłością. Atmosfera ciągłej imprezy pomaga bohaterowi w zdefiniowaniu uczuć, ale i w zaprezentowaniu całego zestawu komplikacji obyczajowych. Odnajdą się tu młodzi zbuntowani, a i idealiści. Jakub Żulczyk stawia na estetyczne dokonania odbiorców, zaprasza ich do odbycia intelektualnej podróży. Unika opowiadania wprost, rozciąga w czasie opowieść. Umożliwia bohaterowi snucie przemyśleń, funduje niekończący się strumień świadomości. A to wszystko jest tak precyzyjne i trafne, że trudno się będzie od lektury oderwać – kolejne wznowienie tej historii tylko to potwierdza. „Zrób mi jakąś krzywdę” dostarcza wielu silnych wrażeń, pozwala docenić samą warstwę językową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz