* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 31 sierpnia 2018

Reinhold Messner: O życiu

Agora, Warszawa 2018.

Spojrzenie w przeszłość

Boom na literaturę górską trwa i dzisiaj niemal trudno sobie wyobrazić kogoś, kto zdobywa albo zdobywał górskie szczyty i nie pokusił się o ocalenie swoich doświadczeń na piśmie dla przyszłych pokoleń. Teraz do grona piszących wspinaczy dołącza legenda, Reinhold Messner, który w tomie “O życiu” rozlicza się z dokonaniami, wspomnieniami i przemyśleniami nie tylko natury sportowej. Dla wielu to niedościgniony mistrz wspinaczki (także w stylu alpejskim), jego osiągnięcia można by długo wyliczać. Niektórym jednak nie spodoba się jego krytyka wymierzona w Niemiecki Związek Alpejski albo kategoryczne sądy. To akurat normalne, że osoby o silnych poglądach i takiej psychice spotykają się z licznymi kontrowersjami, Messner znajduje teraz sposób, żeby wszystkim hurtem odpowiedzieć i zająć jasno określone stanowisko, czy to w sprawie śmierci własnego brata, czy – w odpowiedzi na pytanie, po co w ogóle się wspinać.

“O życiu” to książka złożona z bardzo krótkich rozdziałów, pisanych trochę jak felietony. Za każdym razem autor wybiera sobie jeden określony temat, wraca pamięcią do konkretnej sytuacji, odnosi się do jednego motywu albo jednego wydarzenia, nie ma tu reguły. Wie, jakie elementy powinna zawierać autobiografia: stąd rozdziały poświęcone dzieciństwu, rodzeństwu i rodzicom, odnoszenie się do szkoły i do zabaw z podwórka. W pierwszych tekstach widać wyraźnie dystansowanie się Messnera od dzisiejszych sposobów wychowywania dzieci: autor krytycznie odnosi się do nadmiernej troskliwości i ograniczania swobody maluchom, zestawia obecne standardy z tym, co normalne było w czasach jego młodości. Nie chce przy tym zauważać przemian cywilizacyjnych i kulturowych, zachowuje się tak, jakby świat zatrzymał się w miejscu i obowiązywały dalej te same zasady funkcjonowania w społeczeństwie. Wylicza, jakie doświadczenia go ukształtowały i podpowiada, co dobrze zrobiłoby w budowaniu charakteru dziecka – trudno poważnie traktować te wskazówki przy świadomości niebezpieczeństw - nie tylko tych wydumanych. Reinhold Messner chce jednak występować z pozycji autorytetu w każdej dziedzinie, za jaką się zabiera. A zabiera się za całkiem sporo różnorodnych motywów. Taka postawa znów nie przysporzy mu fanów, poza tymi i tak wpatrzonymi w górskie osiągnięcia. Z czasem jednak autor dojdzie i do górskich wspinaczek: tutaj przynajmniej ma podstawy, żeby jawić się jako guru. Tymczasem przestaje z tego przywileju korzystać, woli podkreślać predyspozycje jednostki, unika generalizowania i podpowiadania innym, co robić. Przedstawia siebie w najtrudniejszych sytuacjach, pokazuje, co dawało mu siłę do przetrwania i w jaki sposób udawało się wyjść cało z rozmaitych opresji. Podkreśla potrzebne w takich wypadkach cechy charakteru. Co pewien czas – i to w felietonach o różnych tematach – wprowadza filozoficzne w duchu podsumowania albo porady natury egzystencjalnej, zwłaszcza na początku książki mocno przesyca ją rodzajem przemyśleń o kształtowaniu charakteru. Sprawia to, że mniej można poznać samego bohatera tomu, a bardziej jego duchową ścieżkę rozwoju, co niekoniecznie pasuje do konwencji literatury górskiej. Messner jednak szybko zmienia tematy, przeskakuje od zagadnienia do zagadnienia, nie pozwalając odbiorcom się nudzić. Egzystencjalne kwestie dla odbiorców zainteresowanych górami będą tylko dodatkiem, próbą dokonania autocharakterystyki. Bez niej obraz wspinacza byłby może równie emocjonujący, ale mniej prawdziwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz