* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 13 kwietnia 2018

Młynarski. Rozmowy

Prószyński i S-ka, Warszawa 2018.

Przypomnienie

Na rynek zaczyna wypływać coraz więcej publikacji poświęconych Wojciechowi Młynarskiemu – a przoduje w tym wydawnictwo, które jeszcze za życia autora zdecydowało się przypomnieć jego sylwetkę tomem „Moje ulubione drzewo” – zestawem wierszy i rozmów z córką, Agatą. Teraz Prószyński i S-ka proponuje odbiorcom skrótowy przegląd wywiadów i wybór zdjęć, dokumentów czy materiałów archiwalnych. „Młynarski. Rozmowy” to książka na pierwszy rzut oka dość obszerna (i starannie wydana, jeśli pominąć ortograficzny błąd w spisie treści), ale nacisk kładzie się w niej jednak na stronę graficzną, a nie tekstową. Może ze względu na prawa autorskie, a może z innych powodów, których odbiorcom się tu nie przedstawia. Wydawca tomu kieruje się do szerokiej publiczności, a nie do koneserów felietonów rymowanych. Dotrzeć chce do mas, a tych nie przekona antologią wywiadów – za to obrazami jak najbardziej. W związku z tym „Młynarski. Rozmowy” to zlepek tematycznych wspomnień: Wojciech Młynarski mówi tu odrobinę o rodzinie, odrobinę o chorobie, odrobinę o tworzeniu i odrobinę o występowaniu na scenie. Nawiązuje do lekcji, jakie odbierał od bardziej doświadczonych kolegów na początku drogi twórczej, a i do odkryć, jakie sam przeżywał podczas analizowania tekstów swoich mistrzów, rejestruje szczegóły współpracy z wybitnymi kompozytorami, przytacza też drobne recenzje od autorytetów. Wszystko w formie niewielkich wzmianek – nie ma tu miejsca na rozwijanie opowieści (zestaw adresów bibliograficznych podany jest na końcu książki i zainteresowani mogą samodzielnie docierać do pełnych wiadomości (z wyłączeniem rozmów prywatnych). Twórcy tomu wykorzystują tu i rozmowy publikowane w prasie, i telewizyjne nagrania. Nie przyniesie ta książka nic zaskakującego w kwestiach biografii lub warsztatu Wojciecha Młynarskiego, to bardziej przyspieszona prezentacja dla młodszych pokoleń – lub sentymentalna podróż dla starszych. Nie da się traktować jej jako punktu wyjścia twórczych analiz, ale podsuwa przynajmniej częściowo bibliografię.

Olbrzymią wartością dla odbiorców będą natomiast nie szczątkowe wypowiedzi artysty, a strona graficzna. Tom wypełniają przedruki starych recenzji i artykułów prasowych – przytaczane tu wprawdzie w charakterze ozdób i dla sporej części odbiorców w ogóle bez większego znaczenia – ale jednocześnie są ułatwieniem w gromadzeniu materiałów dla tych, którzy naprawdę twórczością Wojciecha Młynarskiego się interesują. Poza tym pojawiają się tu ozdobniki bez wartości informacyjnej (choćby fragmenty notatek z nieistotnych dziś spotkań), przedruki programów, recitali czy… legitymacji, plakatów i zapisów nutowych. Cały ogrom materiałów nie do użycia, a przecież przybliżających do gwiazdy z punktu widzenia fana. Najwięcej jest tu natomiast powiększanych zdjęć. Te dzielą się na dwie grupy – jedne stanowią przegląd prywatnych i domowych archiwów, drugie to efekty profesjonalnych sesji fotograficznych na przestrzeni lat. Tak Wojciech Młynarski prezentuje się czytelnikom.

W publikacjach poświęconych temu artyście zwykle – nieprzypadkowo – kładzie się nacisk na słowa, przesłania lub choćby formę tekstów. Tom „Młynarski. Rozmowy” jest swoistym przełamaniem konwencji, przejściem na stronę wizualną z maksymalnie upraszczanymi wywodami autobiograficznymi. To publikacja w stylu pop, reakcja na to, co aktualnie dobrze się sprzedaje. Próba zaprezentowania Wojciecha Młynarskiego od bardziej prywatnej strony – ale bez przekraczania wyznaczanych przez twórcę granic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz