* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 18 kwietnia 2018

Charles Bock: Alice i Oliver

W.A.B., Warszawa 2018.

Walka o zwyczajność

Alice jest młodą kobietą, szczęśliwą żoną i matką realizującą się zawodowo. Jedyne, na co może trochę narzekać, to brak wolnego czasu – ale to w końcu rodzaj ceny za życiowy pośpiech, udział w wyścigu szczurów i kolejne codzienne wybory. Jednak w pewnym momencie organizm kobiety odmawia posłuszeństwa: pojawiają się ataki niepohamowanego kaszlu połączone z pluciem krwią, osłabienie i potworny ból. Alice musi zrobić badania i dowiedzieć się, co jej właściwie jest – oraz znaleźć lekarstwo, by móc normalnie jak dawniej funkcjonować. Nie jest w zmartwieniu sama: mąż, Oliver, próbuje zdjąć jej z głowy troski o sprawy bytowe czy małą córeczkę. To on weźmie na siebie walkę z biurokracją i przełamywanie niezrozumiałego oporu personelu medycznego. To on będzie szukał polisy ubezpieczeniowej, gdy wyczerpie się ta poprzednia. Diagnoza, jaką słyszy Alice, jest przerażająca: kobieta choruje na białaczkę. Liczba limfocytów gwałtownie spada, a układ odpornościowy już właściwie nie istnieje, gdyby Alice trafiła do szpitala odrobinę później, nie udałoby się jej uratować. A tak zaczyna się długa i bolesna walka o życie.

Nawiązuje Charles Bock do tradycji literatury szpitalnej. Przeprowadza bohaterkę przez rozmaite zabiegi, leki i ich skutki uboczne, wyznacza całe strategie leczenia, pokazuje brak cierpliwości, lub przeciwnie, rezygnację w kontaktach z lekarzami, którzy nie odrzucają rutyny i nie biorą pod uwagę wątpliwości pacjentki. Każe Alice bezustannie odczuwać ból i strach, przeżywać szereg załamań, albo uczyć się na pamięć listy leków. Mimochodem Alice odbywa przyspieszony kurs medycyny po to tylko, by rozumieć żargon lekarski i móc się jak najlepiej przygotować na to, co ją czeka w najbliższej przyszłości. Nie wiadomo, jak skończy się ta walka: autor wprawdzie osnuwa sytuację Alice na doświadczeniach z chorą żoną, ale w tym wypadku jest przecież demiurgiem i może zrobić dla postaci dużo.

Jednak im dalej w powieść, tym mniej wnika w prywatną relację małżeństwa. Inaczej niż w typowych dziennikach choroby, gdzie pacjenci i ich rodziny uczą się korzystać z bliskości i zapewniać o uczuciach trochę na zapas, tu pojawiają się pokusy z zewnątrz. Alice w szpitalu poznaje sympatycznego młodego muzyka, człowieka, przy którym mocniej bije jej serce. Chociaż flirt w takich okolicznościach wydaje się szaleństwem – może to szansa na odzyskanie normalności. Oliver za to próbuje znaleźć ujście dla popędu seksualnego. Nie ma zamiaru zdradzać żony, jednak potrzebuje seksu – a tego Alice mu teraz nie zapewni. Bock szuka zatem poza chorobą elementów powieściowych wzmacniających wymowę fabuły.

Jest tom „Alice i Oliver” książką obszerną i przepełnioną trudnymi terminami z zakresu medycyny czy rozbudowywanymi do bólu scenami ze szpitala. Pokazuje, jak mierzyć się z chorobą – i jak zmienia się codzienność w przypadku okropnej diagnozy. Ale autor nie ucieka też i od krzepiących obrazów: pocieszenie znajduje w miłości, przyjaźni, urokach rodzicielstwa czy drobnych przyjemnościach, oficjalnie zakazanych. Jest to lektura trudna, skomplikowana w opisach, zwłaszcza dotyczących białaczki – dzięki temu nie można powiedzieć, że została obliczona na wywoływanie wzruszeń odbiorców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz