Egmont, Warszawa 2018.
Historia dzieci
Do Egmontowej serii Czytam sobie na różnych poziomach zaawansowania dzieci w lekturze wpisywane są co pewien czas tematy ważne - aktualne lub historyczne, tak, by połączyć edukację z ćwiczeniem czytania. Niby to rozwiązanie cenne i zrozumiałe, ale warto w tych zapędach pedagogicznych pamiętać o jednym: dzieci, które dopiero uczą się czytania, powinny mieć z lektury także (jeśli nie przede wszystkim!) rozrywkę, żeby uzasadnić podejmowany wysiłek. "Kto uratował jedno życie... Historia Ireny Sendlerowej" to tomik przygotowany przez Ewę Nowak, a skusić maluchy może opowieścią o prawdziwej przeszłości, wstępem do tego, co wiedzą rodzice. Doświadczona autorka radzi sobie z tematem i dostarcza odbiorcom wielu wrażeń. A przecież musi, żeby opowieść była zrozumiała, przedstawić też kontekst działań bohaterki, wytłumaczyć odbiorcom, czym było getto i na czym polegał dramat Żydów w okupowanej Warszawie. Rzecz dotyczy dzieci - trzeba więc tak wyważyć proporcje w narracji, żeby zaintrygować, przekazać szereg niełatwych wiadomości, ale nie zastraszyć kilkulatków. Bo części spodoba się wojenna relacja, ale część będzie przerażona myślą, że historia mogłaby się powtórzyć - że trzeba będzie rozdzielić się z mamą i uciekać (a właściwie być przewożonym w zabitej deskami skrzyni). Takie tematy u niektórych maluchów wywołują lęk i warto o tym pamiętać. Niby wszystko rozwiązać może rozmowa z kimś dorosłym, jednak idea cyklu jest taka, by dzieci czytały samodzielnie - nie muszą więc chcieć dzielić się wrażeniami z lektury z rodzicami.
Ewa Nowak dość skrótowo prezentuje ponurą rzeczywistość. Krótkimi zdaniami przedstawia wybuch wojny i budowanie getta, by skupić się zaraz na sylwetce Ireny Sendlerowej. Pokazuje ją raz jako staruszkę, otrzymującą najwyższe odznaczenia, raz jako malutką dziewczynkę, która chłonie nauki ojca - dowiaduje się, że trzeba pomagać potrzebującym. Na więcej obrazków autorka nie ma czasu, bo wpada w rytm wojennej codzienności. Razem z Ireną Sendlerową codziennie wkracza do getta, pokazując, na czym polegała jej pomoc dla Żydów. Tempo zwalnia przy pierwszym ratowanym dziecku: tu jest miejsce na więcej szczegółów, żeby czytelnicy mogli docenić pomysłowość i odwagę bohaterki. Kolejne ratowane maluchy trafiają już raczej do wyliczanki - mają jednak imiona i "historię" ratunku: kolejną metodę na opuszczenie getta. Po takiej lekcji nie można mieć wątpliwości co do zasług Sendlerowej. Ta postać zapisze się w pamięci odbiorców.
"Kto uratował jedno życie" to opowieść na trzecim poziomie serii Czytam sobie, co oznacza, że pojawiają się tu już pełnowymiarowe rozdziały. Oczywiście duża czcionka i interlinia ułatwią dzieciom śledzenie tekstu, a drobne, czarno-białe rysunki przypominają, że to publikacja dla kilkulatków. Jednak trzeci poziom to też lekcja korzystania ze słowniczka, więc i możliwość wprowadzania trudniejszych pojęć. Tu czasami zostaje to doprowadzone do skrajnej postaci, bo gwiazdką oznaczanych jest po kilka słów w zdaniu (albo pojedyncze elementy składowe jednego pojęcia!). Nie ma tu przypisów na tej samej stronie, trzeba więc przerwać lekturę, zajrzeć na ostatnie kartki (kolejność jest alfabetyczna), sprawdzić i zapamiętać znaczenie, a potem wrócić do czytania. To dość spore wyzwanie dla najmłodszych. Chociaż zrozumiałe są przesłania edukacyjne, przydałoby się też mieć na uwadze wygodę maluchów - niejednemu dorosłemu chęć do czytania odbiera nagromadzenie odnośników. Wiadomo, że autorka musi zrealizować bardzo trudny temat i radzi sobie zarówno z wiadomościami historycznymi, jak i ze skupieniem uwagi dzieci. Przedstawia sylwetkę Ireny Sendlerowej tak, by ta postać zapisała się trwale w pamięci odbiorców. Podsuwa też małym czytelnikom tomik opatrzony etykietką "fakty", co pozwoli w przyszłości świadomie wybierać lektury zgodnie z zainteresowaniami. Nie da się jednak ukryć, że w tym wypadku cele edukacyjne - realizowanie nadrzędnych wytycznych - dominują i mniej myśli autorka o dzieciach jako o początkujących czytelnikach.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz