* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 8 maja 2017

Daisy Goodwin: Wiktoria

Marginesy, Warszawa 2017.

Oddanie

Daisy Goodwin tworzy powieść historyczną dla fanek dziewiętnastowiecznych narracji. W „Wiktorii” z punktu widzenia dzisiejszego odbiorcy nie dzieje się zbyt wiele: nastoletnia dziewczyna do tej pory na każdym kroku pilnowana przez matkę wstępuje na tron. Teraz musi nauczyć się samodzielności i podejmować decyzje dobre dla kraju, a nie dla tych, którzy chcieliby przejąć władzę i czyhają na najmniejsze potknięcie królowej. Wiktoria wśród polityków trafia też na dużo starszego od siebie mężczyznę, któremu daje się zauroczyć. Od tej pory dobro monarchii i marzenia królowej będą się w tomie ścierać. „Wiktoria” to powieść osadzona w XIX-wiecznych realiach, ale mimo dbałości o pałacowe detale autorka przede wszystkim zajmuje się ponadczasowymi uczuciami. Akcję zawęża do kilku osób – poza Wiktorią i jej najlepszym doradcą, lordem M., pojawia się tu matka królowej oraz sir John Conroy dążący do przejęcia wpływów za wszelką cenę – oraz kilku kandydatów do ręki dziewczyny. Nie brakuje też najbliższych dam dworu. Taki zbiór bohaterów wystarcza do przedstawiania szeregu intryg i pułapek.

„Wiktoria” nie dotyczy spraw politycznych (gdyby autorka wprowadziła choć kilka takich motywów, zbliżyłaby się w konstrukcji tomu do młodzieżowej bestsellerowej serii Rywalki Kiery Cass), a przynajmniej nie w sferze spraw istotnych dla społeczeństwa. Gdy walka dotyczy władzy, chodzi po prostu o przejęcie rządów, nie o konkrety dla ludu (czy dla „swoich”). Ten wątek zatem Goodwin umniejsza. Podkreśla za to kwestie prywatne. Wiktorka, żeby dojrzeć, musi stawić czoła despotycznej matce. Nie ma tu łatwego zadania – silna osobowość rodzicielki, szantaże emocjonalne i obecność sprytnego polityka u jej boku to nie lada wyzwanie dla młodej i niedoświadczonej królowej. Świat polityki to ciągłe przepychanki, konieczność podporządkowywania się interesom silniejszych – ale Wiktoria nie zamierza rozstawać się ze swoimi zaprzyjaźnionymi damami dworu, nawet gdyby oznaczało to dyplomatyczny skandal i utrudnianie budowania rządu. W tym wszystkim najlepiej odnajduje się lord M., doradca, któremu można zaufać. Na tej postaci Goodwin skupia się najbardziej, tworząc męski ideał o mrocznej przeszłości. Lord Melbourne zawsze wie, co należy zrobić, jak się zachować i jaką decyzję podjąć, nie zależy mu na lukratywnym stanowisku, a na chronieniu królowej przed poważnymi błędami. To bohater, któremu się kibicuje, nawet mimo jego przerysowania. Zresztą dla autorki relacja między Wiktorią i lordem M. stanowi podstawę fabuły. „Wiktoria” nie ma przedstawiać całego obrazu rządów, a jedynie mały – i bardzo osobisty – wycinek historii. Daisy Goodwin wie, jak zdobyć zaufanie czytelniczek.

Jest „Wiktoria” powieścią klasycyzującą w tonie. To relacja niepozbawiona wstrząsów, ale bez poszukiwania skandali w dzisiejszym rozumieniu. Autorka przenosi się w przeszłość i akceptuje bez zastrzeżeń jej ograniczenia. Wie, że atmosfera dziewiętnastowiecznego pałacu wymaga literackiej narracji – tekst opracowuje więc starannie, unika kolokwializmów i pułapek stylistycznych. Wybiera język plastyczny, naturalny dla tej fabuły, a jednocześnie oddalony od bylejakości. Jest to oczywiście opowieść uproszczona, spłycona pod względem dobieranych wydarzeń – dostosowana do oczekiwań masowej publiczności – ale przy tym daje wrażenie przeniesienia się w czasie, dostarcza ciekawej historii okołoromantycznej. Jest „Wiktoria” powieścią przemyślaną i w detalach dopracowaną, przyjemną dla czytelniczek. Trafi do fanek serialu „Wiktoria”, ale i do amatorek powieści „kobiecych”. Daisy Goodwin dobrze czuje się w tej konwencji i proponuje odbiorczyniom dostęp do przeżyć nieco zapomnianej postaci. Dostarcza wzruszeń i pięknych historii, od kulis pokazuje wyrzeczenia królowej i niemożność osiągnięcia prostego szczęścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz