* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 30 maja 2017

Hervé Ghesquière: Sarajewo. Rany są nadal zbyt głębokie

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2017.

Zmęczenie

Dwie godziny lotu od Paryża i zupełnie inny świat. Hervé Ghesquière wie doskonale, że wojna zmienia ludzi. Chce jednak przekonać się, jak konflikt wpłynął na zwykłych mieszkańców, nierzadko żyjących w sąsiedztwie – Serbów, Chorwatów czy bośniackich Muzułmanów (wątpliwości terminologiczne autorka przekładu objaśnia w jednym z pierwszych przypisów). Po przeszło dwóch dekadach od wojny jeszcze raz przybywa na tereny dawnej Jugosławii, sprawdzając nastroje wśród mieszkańców, zapatrywania polityczne i… echa wojny. „Sarajewo. Rany są nadal zbyt głębokie” to publikacja, w której tytuł mówi wszystko. Nie będzie w tej książce optymizmu ani poszukiwania nadziei. Autor dobiera rozmówców różnorodnych – osoby pełniące rozmaite funkcje i w różny sposób przez wojnę doświadczone, te, które straciły bliskich i te, które są sądzone za zbrodnie, ale nie uważają się za winne. Rozmawia z tymi, których racje rozumie i z tymi, których nie popiera. Wszystko w poszukiwaniu przejmujących komentarzy, scenek działających na wyobraźnię odbiorców. Chce, żeby opowieści nie potrzebowały dodatkowych interpretacji czy opracowań – mają działać przez swoją surowość i przez ponure przesłania.

Ale na początku Hervé Ghesquière w ogóle ludzi nie szuka. Za to uważnie obserwuje otoczenie, odnotowuje różnice i zmiany. Nie daje się zwieść przejawom konsumpcjonizmu, architektonicznym koszmarkom w rodzaju centrum handlowego czy wieżowca na wzór tych dubajskich. Wie, że prawdziwe Sarajewo pod tą fasadą skrywa wciąż żywe dramaty ludzi. I kiedy już naogląda się „nowinek” świadczących o dążeniu do rozwoju i poprawy życia, zaczyna spotykać się z ludźmi. Te spotkania tworzą właściwą część książki.

Autor najpierw prezentuje swojego rozmówcę, przepytuje między innymi tych, których poznał w 1992 roku. Później oddaje głos interlokutorowi, dopowiadając czasem niewidoczne w słowach reakcje i zachowania. Stara się, by każda wypowiedź niosła mocną puentę, wstrząsające dla odbiorców przesłanie. Szczególnie rządzący z nacjonalistycznymi poglądami niszczą kraj i uniemożliwiają faktyczny rozwój. Pokazuje, jak sąsiedzi zamykają się na siebie nawzajem, jak ludzie boją się wychodzić poza „swoje” dzielnice. Tu poczucie krzywdy jest równie duże jak chęć zemsty. Autor odwołuje się do szokujących czasem obrazów – dzieci w szkole dzielonych ze względu na narodowość czy syna, który wkłada matce do torebki nóż, żeby ta w razie czego mogła się bronić. trach przed „obcymi” infekujący najmłodsze pokolenie to jeden z mocniejszych motywów tomu. Podczas lektury ma się wrażenie, że wszyscy żyją w strachu przed atakiem ze strony sąsiada – a ten strach w końcu przeradza się w agresję. Na Bałkanach nie może być spokojnie, kolejne konflikty wiszą w powietrzu, wydają się być kwestią bliskiej przyszłości. Niezależnie od siebie różni rozmówcy – z różnymi osobistymi historiami – mówią autorowi właściwie to samo.

„Sarajewo. Rany są nadal zbyt głębokie” to reportaż złożony z indywidualnych historii, prywatnych doświadczeń, w których lęk i ból dominują. Autor szuka spraw do naprawienia: naświetla między innymi kwestię korupcji, różniącej ludzi religii i poczucia krzywdy. Udaje mu się też znaleźć wspólny mianownik dla spotykanych postaci – niemal wszyscy są zmęczeni nieustannym napięciem i zagrożeniami. Marzenie o przyjaznym i spokojnym kraju na razie jednak nie ma szans się spełnić. Wprawdzie Hervé Ghesquière nie ma możliwości wprowadzania aforystycznych przełomowych spostrzeżeń (genialne w tomie za to jest motto – Romain Gary bezbłędnie i lapidarnie uchwycił całą istotę problemu), stawia za to na jednostkowe relacje, sceny wyraziste i zapadające w pamięć, a pokazujące indywidualne zmagania z niełatwą przeszłością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz