* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 28 czerwca 2015

Bill Bryson: Piknik z niedźwiedziami

Zysk i S-ka, Poznań 2015.

Przygoda

Bill Bryson jest poszukiwaczem przygód i absurdów. Kiedy tworzy opowieść o jakimś miejscu – bez względu na to, czy tłumnie odwiedzanym przez turystów, czy niemal niedostrzeganym, zawsze stara się znaleźć zabawne nonsensy i nieco adrenaliny. Nie dla niego spisywanie danych z przewodników. Owszem, wykorzystuje je – ale tylko gdy potrafi uwypuklić ich sensacyjność. Nie chce, żeby czytelnicy nudzili się przy jego tekstach. Opowieści przesyca ironią (a i złośliwościami), za nic ma poprawność polityczną, a dla znalezienia dobrego tematu potrafi zrobić naprawdę dużo. Kto zna twórczość Brysona, „Piknikiem z niedźwiedziami” będzie usatysfakcjonowany. Kto nie zna – może spokojnie rozpocząć od tej właśnie pozycji, żeby zagwarantować sobie rozrywkę.

Tym razem wyzwanie niesie Appalachian Trail – Szlak Appalachów, a przygoda czai się o kilka kroków od nowego domu autora. Wkroczenie na ścieżkę znikającą w głębi lasu to wyzwanie w starym stylu: można poczuć się prawdziwym twardzielem, zmierzyć się z niegościnną przyrodą i sprawdzić swoje siły podczas wymagającej wyprawy. Nic dziwnego, że Bryson daje się uwieść chłopięcemu marzeniu o przygodzie i podejmuje przygotowania do eksperymentu. Znajduje też oryginalnego towarzysza wędrówki, Katza – człowieka, który po zwalczeniu problemu alkoholowego nie umie znaleźć sensu życia i wciąż boryka się z problemami finansowymi, a do tego uwielbia podejmować pod wpływem chwili nieszablonowe odważne (lub głupie) decyzje. Katz zdecydowanie ubarwia tę historię – obecnością, poglądami i zachowaniami przeczącymi racjonalizmowi. Tylko czy samo wejście na Szlak Appalachów nie jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem? Dla Billa Brysona to szansa na sprawdzenie siebie w trudnych warunkach – a i możliwość zdobycia materiałów do książki, która musi stać się bestsellerem.

Na szlaku spotkać można rozmaitych dziwaków i Katz wcale nie dzierży tu palmy pierwszeństwa, chociaż nieraz załamuje lub zadziwia Brysona. Ludzie to jedno – dzikie zwierzęta to drugie. Pierwszy przypadek autor rozbija na dwie prawie ramowe relacje – najpierw dziwacy – niegroźni – potem niebezpieczni szaleńcy. Drugi wciąż rozgrzewa wyobraźnię, zwłaszcza nocami, gdy do obozowiska zakraść się mogą niedźwiedzie spragnione batoników lub nieostrożnych turystów. Bryson relacjonuje kolejne wyzwania z trasy, a zawsze czyni to dowcipnie, bez względu na rozmiar strachu. Przyznaje się do słabości, ale równie często ironizuje na tematy związane z Appalachan Trail. Stara się zaprezentować tę drogę z różnych perspektyw – przez osobiste wrażenia, lekturę wspomnień innych, przez pryzmat olbrzymiej ilości danych statystycznych (które Bryson zawsze przetwarza tak, by brzmiały od odbiorców co najmniej frapująco) i przez wiadomości rodem z przewodników (na wesoło). Jest przez to bardzo szczegółowy – co pozwala uczestniczyć w wyprawie czytelnikom wygodnie siedzącym w fotelach – a do tego ani na moment nie rezygnuje z luzackiego tonu. Nieformalne wynurzenia zestawia z faktami w mistrzowski sposób – naprawdę warto poczytać Brysona, żeby przekonać się, że możliwe jest łączenie solidnej porcji wiedzy z zabawą.

Szlak Appalachów to prawdziwe wyzwanie. Lista zagrożeń czyhających na turystów wydłuża się tu z każdą stroną, a czasem dochodzi wręcz do sytuacji ekstremalnych, które Brysonowi i Katzowi wystarczą na długo. Niby nie da się całkowicie oderwać od cywilizacji: co jakiś czas natknąć się można na sklepy i schroniska – ale spędzanie nocy pod namiotem w otoczeniu dzikiej przyrody niejednego mieszczucha przyprawi o gęsią skórkę. Bryson doświadczenia z wyprawy obudowuje wyczytanymi danymi – dla nowych odbiorców nie do uwierzenia będzie, że można tak atrakcyjnie podawać podręcznikowe (czy przewodnikowe) wiadomości. „Piknik z niedźwiedziami” to książka bardzo starannie przygotowana – i dopracowana pod różnymi względami. Zastępuje niemal film akcji (zresztą stała się kanwą filmu). Bill Bryson nie zawodzi jako poszukiwacz sensacji. Przeżywa przygodę, o której nie da się zapomnieć – a ponieważ to autor, który satyryczno-literacką perełkę potrafiłby przygotować z wyjścia do warzywniaka, zapewnia czytelnikom rozrywkę w najlepszym gatunku. „Piknik z niedźwiedziami” można by włączyć do lektur sportowych, reportaży, książek przyrodniczych, felietonów, przygodówek i tekstów satyrycznych – to najlepsza prezentacja twórczych umiejętności Brysona i doskonała zabawa dla odbiorców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz