* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 13 kwietnia 2014

U studni

Muzyczna wizytówka

Jak jest z utworami na tej płycie? Trochę kałużowo, trochę przesiadkowo, cyrklowo i linijkowo, a czasami i listownie. A do tego bardzo, bardzo nastrojowo, refleksyjnie i pięknie. Tak po prostu. Debiutancki krążek grupy U Studni nie może zyskać medialnego rozgłosu – to płyta, która nie zaistnieje w świadomości masowego odbiorcy, nie narobi zamieszania na rynku fonograficznym i nie zdobędzie szturmem popularnych (wyłączając tematyczne) radiowych list przebojów. Zresztą nie takie jest jej zadanie. „U studni” to zestaw utworów niemodnych i paradoksalnie przez to właśnie ponadczasowych. Muzycy doskonale znani z poprzedniego, legendarnego i „kultowego” zespołu łączą tu nurty krainy łagodności z delikatnym, poetyckim żartem, refleksję i wyciszenie z harmonią i zgodą na świat, optymizm i nadzieję z dodającą sił miłością. Zabierają słuchaczy na muzyczną wędrówkę nie tylko po górskich szlakach (choć i tego motywu nie zabraknie).

Tekstowo w „U studni” spotykają się liryki Adama Ziemianina, celne emocjonalne spostrzeżenia i wyznania Dariusza Czarnego, a także krajobrazowe „Zaproszenie na wędrówkę” Ryszarda Żarowskiego (które jednocześnie wyróżnia się spośród propozycji na płycie – i bardzo się w nie wpisuje). Warto wsłuchać się i wczytać w treść kolejnych piosenek, by odkryć liczne zabawy frazami, językową elegancję i umiejętność eksponowania drobiazgów składających się na codzienne szczęście. Poetyckie poszukiwania autorstwa Ziemianina przeplatane naprawdę dobrymi tekstami Czarnego ładnie zmieniają rytm całej płyty i muszą trafiać do odbiorców. Opowiada się tu o sprawach pozornie nieistotnych, prywatnych (a dostępnych prawie każdemu), o rzeczach nieważnych w kontekście codziennych medialnych doniesień. Szczęście, miłość, radość, spokój czy nostalgię można opowiedzieć na bardzo wiele sposobów – i to bez odwoływania się do konwencjonalnych obrazków czy szlagwortów działających przez powtarzanie. U Studni przypomina o tym, co zasługuje na uwagę, a nie ma szans przebić się przez zdobycze popkultury. Tu nawet śpiewanie o rzeczach błahych jest zapowiedzią głębszych i ciekawych dla odbiorców przemyśleń. Stopniowo kolejne piosenki z płyty odkrywają swoje przesłania, bez nachalnych morałów i prawienia oczywistości. To płyta do odczuwania. Scenki z wyciszonego życia wzięte prezentowane są subtelnie i z klasą, a na krążku nie ma tekstów słabych – czy to od strony przekazu, czy – ze względu na poszukiwania formalne. Najlepsze jest to, że U Studni wcale nie narzuca głoszonych prawd odbiorcom: prezentuje jedynie spojrzenie na człowieka przefiltrowane przez wrażliwość i pogodę ducha. Nawet o przemijaniu można mówić krzepiąco.

Muzycznie „U studni” to przede wszystkim przepiękne brzmienia gitar i skrzypiec. Wokale Czarnego i Żarowskiego oraz Aleksandry Kiełb-Szawuły w zasadzie uzależniają od płyty. Na tym krążku każdy dźwięk jest dopracowany i dokładnie przemyślany – ale w przypadku U Studni to akurat nie dziwi, w końcu na koncertach członkowie zespołu także nie pozwalają sobie na aranżacyjno-akompaniatorskie niedociągnięcia. Pojawiają się tu nawiązania do różnych muzycznych gatunków. Nie funkcjonują one jako próby znalezienia własnego stylu, bo ten styl U Studni ma – to po prostu świetnie dobierane do opowieści i nastrojów muzyczne ilustracje składające się na ogólny portret zespołu. Dzięki temu płyta nie jest monotonna czy nudna, słucha się jej z przyjemnością bardzo długo. Muzykę do szesnastu piosenek napisał Dariusz Czarny – wykazując się znakomitym wyczuleniem na treści tekstów oraz na uczuciowe przesłania. Udało mu się połączyć wpadające w ucho ale nie tandetne czy płaskie melodie z sensem i nastrojem poszczególnych opowieści. To sprawia, że każda piosenka z płyty jest miniaturową całością, dopracowaną i cenną w oderwaniu od kontekstu. To również – może i niestety – przyczynia się do niemożliwości wskazania jednego lub dwóch „przebojów”, które wypromowałyby krążek/ Tu każda piosenka zasługuje na uznanie i każda może stać się tą „ulubioną” dla słuchaczy. „Zaproszenie na wędrówkę” również wpisuje się w te uwagi – Żarowski proponuje piosenkę nieco trudną, a przez to szalenie intrygującą – zapamiętuje się niemal sama i nie daje od siebie odpocząć.

Na płycie brakuje jednego: przedłużenia koncertowego spotkania z grupą. U Studni nie bazuje na charyzmie jednego muzyka, jako zespół nawiązuje błyskawiczny kontakt z publicznością – i tylko tego nie udało się w studyjnych nagraniach zawrzeć. „U studni” jest wizytówką muzyczną grupy, sugeruje, do jakich korzeni odwołują się muzycy – ale nie daje pojęcia o przeżyciach koncertowych. A jednak fanów i tak nie trzeba będzie do U Studni przekonywać. „U studni” to propozycja dla wszystkich, którzy kochają niebanalną piosenkę poetycką, gitarowo-skrzypcowe dopracowane w każdym detalu brzmienia, mądre przesłania i krzepiące treści. Oraz dla tych, którzy chcieliby sprawdzić, co Dariusz Czarny, Wojciech Czemplik, Ryszard Żarowski, Andrzej Stagraczyński i Aleksandra Kiełb-Szawuła mają do zaoferowania odbiorcom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz