* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 31 sierpnia 2013

J. D. Landis: Dagny. Życie i śmierć

Bukowy Las, Wrocław 2013.

Papierowe życie

Nie wiem, czy J. D. Landis chciał stworzyć powieść biograficzną, historię modernistyczną czy coś z dziedziny literatury erotycznej. Sięgnął po życiorys Dagny Juel i przekształcił go w niby-obyczajówkę ze śladami podręcznikowych informacji i w założeniach stawiał na uwypuklenie relacji intymnych, najbardziej osobistych przeżyć oraz doświadczeń bohaterki książki. W praktyce postacie wyszły mu mocno papierowe i trzeba będzie sporo wysiłku ze strony czytelników, żeby po raz kolejny tchnąć w nie życie. A wszystko przez to, że Landis nie może się zdecydować, o czym – poza życiem i śmiercią Dagny – ma być jego powieść. W rezultacie odmalowuje kolejne sceny zupełnie bez przekonania, przykłada współczesną miarę do dawnych realiów i traci kontrolę nad dalszoplanowymi bohaterami, którzy zaczynają snuć się po tomie bez celu.

W „Dagny. Życie i śmierć” liczą się dwie namiętności, pieprzenie i sztuka. Landis jest najbardziej zadowolony, gdy może podprowadzać postacie pod moment scen erotycznych, ale sam się z nich wycofuje, zaledwie napomykając o cielesnych zbliżeniach, w dodatku zwykle w niezręcznej, zawieszonej między kolokwialnością i wulgarnością wersji. Niby uśmiecha się na myśl o przetasowaniach w modernistycznych związkach, ale prowadzi go to donikąd. Sensacji w sferze erotycznej szuka – i rezygnuje w połowie drogi, jakby rozczarowany, że wybrzmiewa to wszystko zbyt zwyczajnie i naturalnie. Raz próbuje odejść w stronę turpizmu czy naturalizmu – ale nie przypada mu to do gustu i rezygnuje z rozwijania wątków w tym kierunku. Co pewien czas przypomina sobie o tym, że jego bohaterowie żyli naprawdę – i kolejne fabularne przystanki opiera na biografiach. Kto się z kim gdzie spotkał i co od kogo chciał – to kanwa rozdziałów. Wypełnienie tychże rozdziałów treścią przychodzi autorowi ze sporym trudem, a i tak efekt nie wszystkich przekona. Znajomość relacji między artystami, analiza ich pism i dzieł nie wystarczy, żeby odtworzyć żywy plan z elementami fikcji. Podstawowym błędem Landisa jest brak celu. Co z tego, że naświetla on czytelnikom prawdopodobne sceny rozmów i uczuć bohaterów, skoro sceny te nie kończą się puentą i nie prowadzą do punktu kulminacyjnego. Samo życie to za mało, by zainteresować kogoś historią. Trzeba jeszcze pomysłu na zorganizowanie całości – i to się Landisowi nie udało. Postacie rozmawiają, żeby zabić czas i wypełnić czymś kolejne strony (z rzadka – by przedstawić oryginalne poglądy na temat sztuki, która co kilka stron daje o sobie znać). Nie ma w nich jednak życia, nie ma psychologicznych komplikacji, nie ma wreszcie powiązań słów i czynów. Co z tego, że Landis przekonuje o płomiennym uczuciu Dagny, skoro czytelnik nie przejmie (ba, z trudem dostrzeże) potęgi miłości lub pożądania? Wszystko jawi się tu sucho i płasko, bez fantazji, jakby Landis za bardzo bał się odejścia od źródeł i stworzenia zbyt atrakcyjnego portretu – więc i przejęcia odpowiedzialności za wizerunek Dagny w świadomości społecznej.

„Dagny” to tylko zestaw wydarzeń, niewiele znaczących scen i spotkań pozbawionych interpretacji czy indywidualności. Landis chciał wniknąć w sferę prywatną, najbardziej chronioną przed biografami – i przedstawić jej własną wersję tak, by zawładnąć wyobraźnią czytelników oraz może przybliżyć im związki z ludźmi modernizmu. Wszystkie te plany zakończyły się niepowodzeniem, bo zabawę z lektury mogą mieć przede wszystkim śledzący prawdy i fałsze, zainteresowani modernizmem odbiorcy. Klimaty artystycznej bohemy nie wytrzymały konfrontacji z dzisiejszymi realiami – i znikają w powieści, która próbuje przybliżać życiorys Dagny Juel, a jednocześnie nawiązywać do uniwersalnych prawd o uczuciach każdego człowieka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz