* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 30 maja 2013

Grażyna Jeromin-Gałuszka: Magnolia

Prószyński i S-ka, Warszawa 2013.

Sekrety z przeszłości

W Bieszczadach schronienie znajdują ci, którym w życiu nie ułożyło się najlepiej. Tutaj czas płynie swoim rytmem, a ludzie zajmują się własnymi zwykłymi sprawami, nie interesuje ich z to świat, bo dramatów, a i tematów do rozmów codzienność dostarcza aż w nadmiarze. Grażyna Jeromin-Gałuszka dobrze sprawdza się w tworzeniu takiej właśnie atmosfery – w lekko oniryczną aurę spowijającą pensjonat Magnolia wtrąca bohaterów o skomplikowanych życiorysach. Do miejsca, w którym królują kobiety, wysyła Filipa, do niedawna szczęśliwego pracoholika. Od Filipa właśnie odeszła żona, mężczyzna porzuca zatem dotychczasowe życie i wyrusza w nieznane. Na nieczynnej stacji kolejowej w bieszczadzkiej wiosce kupuje Magnolię – „knajpę z hotelikiem w budynku po więzieniu” – i chociaż wcale nie ma zamiaru angażować się w jej prowadzenie, nie uda mu się stronić od pracownic i bywalczyń pensjonatu.

A kobiety w Magnolii dalekie są od portretów heroin romansów. To silne i samodzielne bohaterki, które nie załamują się nawet podczas największych przeciwności losu. Każda na własną rękę mierzy się z problemami – jeśli pojawiają się kłopoty w małżeństwach, to są to kłopoty ogromne i wyzwalające serię pytań o sens bycia z drugim człowiekiem; czasem zmartwień przyczynia samotność, a czasem bieda. Czas w Magnolii umila nastoletnia Tuśka, dziewczyna, która zna miejscowe historie i chętnie opowiada o płomiennym uczuciu Rudolfa i Luizy. Emocje swoim słuchaczkom dawkuje, tak, że narracja przypomina powieść w odcinkach. Choć Tuśka udaje wścibskie i irytujące dziecko, sama zmaga się z dużym wyzwaniem. Do zestawu nieszczęść gnębiących bohaterów autorka dodaje jeszcze problemy ze zdrowiem. W bieszczadzkiej wsi, w której czas płynie powoli, nie ma sielanki. Grażyna Jeromin-Gałuszka wykorzystuje motyw do znudzenia powtarzany w modnych czytadłach nie po to, by zaproponować czytelnikom arkadyjską wizję świata, a po to, by w oderwaniu od wielkomiejskiego zgiełku przypomnieć o roli drugiego człowieka.

Na „Magnolię” składają się misternie splatane losy kilku osób. Jeromin-Gałuszka przygląda się uważnie doświadczeniom bohaterek w różnym wieku, daje im czas na otwarcie się i przyznanie w przyjacielsko-plotkarskim tonie do mroków przeszłości. Silne kobiety z „Magnolii” wybierają działanie, nie rozczulają się nad sobą, raczej sobie dogryzają – nie ma tu mowy o przygnębieniu czy depresji, nie ma czasu na załamywanie się psychiczne: gdy dzieje się coś złego, najlepiej odpowiedzieć czynem. A przecież cała relacja z „Magnolii” jest relacją zapośredniczoną: to Filip zwierza się obcemu mężczyźnie z przeżyć i obserwacji poczynionych w pensjonacie. Migawki z opowiadania pozwalają uporządkować wydarzenia i podzielić je na tematyczne rozdziały, czytelnicy natomiast błyskawicznie przenoszą się do centrum wydarzeń bez niepotrzebnych tekstowych dłużyzn. Autorka nie pozwala zatem na stałe osiedlić się w miejscu, które ma być schronieniem przed grozą świata, bez przerwy przypomina o tymczasowości pobytu w Magnolii. Jednocześnie gdy już jest wśród bywalców pensjonatu, zagłębia się w ich przeżycia z pełnym zaangażowaniem.

Początkowo wydaje się, że będzie to powieść szybka i raczej powierzchowna, ale gdy z czasem zaczynają się ujawniać różne poziomy międzyludzkich kryzysów, „Magnolia” rozwija się niespodziewanie. Grażyna Jeromin-Gałuszka dobrze operuje tu atmosferą – do tego stopnia, że nawet lekko infantylna ramowa konstrukcja powieści nie przeszkadza, a podkreśla jeszcze obraz jakby z pogranicza realnego życia i snu.

1 komentarz:

  1. Czytałam dwie powieści tej autorki "Kobiety z Czerwonych Bagien" i "Złote nietoperze" Przyznam, że o ile pierwsza książka podobała mi się bardzo, to druga średnio. Chyba zbyt wydumana. na razie do autorki nie wracam, muszę zapomnieć "nietoperzach"

    OdpowiedzUsuń