* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Jacqueline Wilson: Raz na zawsze

Media Rodzina, Poznań 2009.


Problemy najmłodszych

Od pewnego czasu powieści dla dorastających dziewcząt stają się również areną doświadczeń z pogranicza życiowych tragedii i patologii. Poczytne autorki, które produkują książki dla nastolatek na potęgę stawiają na rozwój fabuły, zagęszczając ją mnóstwem mniej lub bardziej prawdopodobnych zbiegów okoliczności i wystawiając młode bohaterki na poważne próby. Jacqueline Wilson, obok Rosie Rushton, należy do tego rodzaju autorek – buduje akcję z szeregu drobnych wydarzeń, a warstwa tematyczna na dalszy plan odsuwa płaszczyznę tekstową. Mimo redukowania sfery artystycznej na rzecz rozwijania treści, „Raz na zawsze” to powieść, której nie można przeoczyć.
Opowieść kręci się wokół bohaterki-narratorki, Emily. Emily ma przybrane młodsze rodzeństwo – Vita jest nieznośnym i rozkapryszonym dzieckiem, Maxie to chłopczyk, który niemal wszystkiego się boi. Ojciec Em pił, dlatego żona uciekła od niego z malutkim dzieckiem. Ułożyła sobie życie z mężczyzną, który dla Emily jest lepszy niż rodzony tata. Problemy zaczynają się pewnej Gwiazdki – kiedy wychodzi na jaw, że ukochany ojczym Em i ojciec Vity oraz Maxiego kocha inną kobietę i wkrótce się do niej przeprowadzi. Dzieci zostają same – z załamaną matką i wiecznie narzekającą babcią.
Przyznam, że zaskoczył mnie stopień życiowych nieszczęść, jakie spadają na kilkulatki w powieści Wilson. Maluchy, dla których ojciec był całym światem, nie tylko tracą go zupełnie niespodziewanie, ale też – co może być momentami znacznie gorsze – muszą wysłuchiwać żalów i wyrzutów nieliczącej się ze słowami babci (dobrze chociaż, że istnienie brzydkich słów w wypowiedziach dorosłych autorka zaznacza eufemistycznie jako „brzydkie słowo”). Małoletni bohaterowie wysłuchują rzeczy nieprzeznaczonych dla nich – nie dość zatem, że próbują się uporać z utratą rodzica, to jeszcze ich wspomnienia czy marzenia są bez przerwy zaburzane przez kłótnie starszych. Babcia w „Raz na zawsze” jest naprawdę toksyczna – zgorzkniała i złośliwa, w niczym nie przypomina typowych babć – dopóki nie spacyfikuje jej pewien mężczyzna. Matka obwinia siebie o niepowodzenia w związkach – nikt nie zwraca uwagi na to, że Maxie zamyka się w sobie, a Vita wyrasta na grymaśną egoistkę. Zabiegi autorki daje się odczytać jako – po pierwsze – budowanie płaszczyzny porozumienia z odbiorczyniami, nierzadko uwikłanymi w podobną sytuację (jako że rozstania rodziców należą dziś do coraz częstszych), po drugie natomiast jako skutek pewnego trendu w literaturze czwartej. Jacqueline Wilson, podobnie jak Rosie Rushton, chociaż nie rezygnuje z optymizmu, ucieka od cukierkowości, woli przedstawiać traumy, chętniej porusza się po tematach niewygodnych i z nich, niczym z klocków, układa poppowieść.
Wilson nie zapomina oczywiście i o bardziej standardowych problemach nastolatków. W „Raz na zawsze” podstawowym tematem staje się otyłość. Emily jest gruba – co bez przerwy wytyka jej babcia. Dziewczyna jednak cały czas podjada, je, wciąga w siebie jedzenie. W pewnym momencie przechodzi na dietę, ale problem nie znika, bo Em nie dostrzega skali trudności i bardziej interesuje ją nie zmiana wyglądu (czyli poprawienie zdrowia), a zmiana psychiki – akceptacja siebie. Dlatego też bohaterka wyszukuje dziedziny, w których konkurencję wygrywa. Ćwiczy pływanie, zwłaszcza kiedy orientuje się, że w basenie czuje się jak ryba w wodzie. Trenuje też wyobraźnię – jest rewelacyjna w wymyślaniu historyjek z reniferzycą-Tancerką w roli głównej. Z czasem opowieści prezentowane młodszemu rodzeństwu zamieniają się w zalążek literackiej przygody. Em ma też kłopoty z pozyskiwaniem przyjaciół (dopiero łapówka w postaci pięknej zabawki sprawia, że dwie nierozłączki zwrócą na nią uwagę), nie rozumie matematyki – to wszystko należy do prostych codziennych zmartwień, które pozwolą odbiorczyniom solidaryzować się z bohaterką.
Powieści Jacqueline Wilson charakteryzują się wyrazistą linią fabularną i niespecjalnie rozczłonkowaną akcją – tak jest i w przypadku „Raz na zawsze”, mimo że autorka próbuje prowadzić opowieść kilkoma torami. Treść dominuje nad formą, „Raz na zawsze” należy do literatury rozrywkowej dla młodszych nastolatek, ale trzeba pamiętać, że porusza sporą ilość ważnych dzisiaj problemów społecznych, obciążona jest więc i motywami niewesołymi. To z pewnością wyraz przemian obyczajowych, zamknięty w użytkowej literaturze czwartej. Jedynie z zakończeniem tej powieści trochę trudno się zgodzić – na szczęście autorka nie dopowiada wszystkiego.

Pojawiło się w tłumaczeniu jedno drobne niedopatrzenie – kiedy Em mówi o swoich ulubionych książkach, wymienia powieść Edith Nesbit, „The Railway Children” – na polskim rynku wydawniczym książka ta ukazała się nie jako „Kolejowe dzieci”, a „Przygoda przyjeżdża pociągiem”.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz