* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 25 stycznia 2024

Lucy Score: To, co skrywamy przed światem

Media Rodzina, Poznań 2023.

Powtórka

Kiedy Knox znalazł szczęście z Naomi, przyszła kolej na jego brata. Nash to komendant policji w Knockemout – postanowił służyć miejscowemu społeczeństwu i walczyć ze złem. Tyle że na jego wizerunku superbohatera kładzie się cieniem trauma: niedawno Nash został postrzelony, omal nie zginął. Rany w ciele się goją, gorzej z tymi w umyśle – a przecież Knox i Nash nie zostali wychowani tak, żeby szukać profesjonalnej pomocy. W związku z tym Nash zmaga się z atakami paniki i zastanawia nad tym, czy nie przyjdzie mu zmienić zawodu. Tu męskie wsparcie nie pomoże – Knox i Lucian to wspaniali przyjaciele, ale nie zrozumieją, jak otarcie się o śmierć zmienia człowieka, nawet jeśli sami wielokrotnie brali udział w mordobiciach lub poważniejszych akcjach interwencyjnych. Nash musi znaleźć sposób na powrót do normalności. Ocalić go może Lina Solavita. Kobieta niezależna, piękna i odważna. Właśnie sprowadza się do sąsiedniego mieszkania – ma w tym swój cel, o którym nie mówi (w końcu detektywi nie zdradzają swoich tajemnic) i oczywiście wpada w rytm Knockemout. Lina okazuje się ratunkiem: stopniowo oddala wszelkie lęki Nasha i sprawia, że ten powraca do żywych w każdym aspekcie (z tym seksualnym na czele: w obecności Liny czuje, że nie musi się bać impotencji, chociaż i takie myśli go wcześniej nachodziły w samotności).

Dwie narracje przeplatają się ze sobą i zamieniają w opowieść już znaną. Lucy Score wykorzystuje coś, co już się sprawdziło: ten sam układ akcentów w fabule sprawia, że czytelniczki będą czekać na dwa wstrząsy: jeden wywołany wewnętrznymi lękami bohaterów, drugi – spowodowany zagrożeniem z zewnątrz. Oba mogłyby prowadzić do rozpadu przypadkowego związku, ale tutaj o przypadkowości przecież mowy być nie może, Nash i Lina powinni być razem i widzą to wszyscy, chociaż główni bohaterowie jeszcze sobie tego faktu nie uświadamiają. Autorka trochę odwleka moment początkowego odnajdowania szczęścia w byciu razem, żeby zapewnić odbiorczyniom odrobinę niepewności, ale posługuje się wyrazistym i sprawdzonym już schematem. W tle powraca do postaci, które podbiły serca czytających: Naomi i Waylay ubarwiają bardzo historię, pojawia się też więcej osób, które już zaistniały w światku Knockemout – można „To, co skrywamy przed światem” czytać jako samodzielny tom, ale każdy zechce sprawdzić, co połączyło Knoxa i Naomi, że teraz przygotowują się oni do ślubu. Lucy Score stawia na płomienne uczucie bez przerwy wystawiane na poważne próby – ale bawi się też odchodzeniem od sentymentów: ani Nash, ani Lisa nie są gotowi na trwały związek, wydaje im się, że bezpieczniej i wygodniej jest pozostać na uboczu. To się oczywiście nie sprawdzi.

Ważnym elementem tego tomu stają się sceny erotyczne – i to przedstawiane w najdrobniejszych szczegółach. Czasami nawet kiedy bohaterowie muszą sobie coś powiedzieć, a robią to w trakcie gry wstępnej, informacje przetykane są wiadomościami na temat ich zmysłów, dotyku ciał i reakcji – tu nie ma żadnej przestrzeni na domysły i może czasami wręcz szkoda. Lucy Score wie, że czytelniczki chcą płomiennych uczuć – ale bardzo zajmuje się sferą erotyki. Oczywiście nie zabraknie tu rozwiązań rodem z filmów pornograficznych, ale to akurat tłumaczy się samą konwencją. „To, co skrywamy przed światem” pozwala na powrót do Knockemout – motyw kryminalny pojawiający się w tle ma dodać pikanterii i zmienić nudę małego miasteczka w ekscytującą przygodę. To się autorce udaje do tego stopnia, że można jej spokojnie wybaczać fabularne naiwności. I może szkoda odrobinę, że autorce zabrakło fantazji na zrezygnowanie z konwencjonalnego życiorysu postaci już po finale - ale wyjaśnia się to odpowiedzią na potrzeby większości czytelniczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz