* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 14 lipca 2011

Eliza Piotrowska: Tupcio Chrupcio. Mam rodzeństwo

Wilga, Warszawa 2011.

Rywalizacja

Dzieci zwykle marzą o tym, żeby mieć brata albo siostrę, a swoje marzenia podkarmiają nadzieją na pojawienie się nowego towarzysza zabaw. Rzadko zdają sobie sprawę z tego, że niemowlak zaabsorbuje rodziców bez reszty i nie będzie się nadawał do szalonych harców, dopóki nie podrośnie. Zderzenie rzeczywistości z fantazjami kilkulatków bywa brutalne – i żeby lepiej przygotować maluchy na pojawienie się nowego członka rodziny, warto z nimi szczerze porozmawiać. W zainicjowaniu takiego dialogu pomocna może być na przykład książeczka „Tupcio Chrupcio. Mam rodzeństwo”, w której Eliza Piotrowska (autorka polskiego tekstu) prowadzi dzieci przez kolejne niespodzianki, związane z posiadaniem rodzeństwa.

Tupcio Chrupcio chciałby mieć braciszka, więc kiedy pewnego dnia rodzice oznajmiają mu, że zastanowią się nad jego prośbą, bohater jest szczęśliwy. Informacje o ciąży mamy przekazuje Tupciowi lekarz. Tupcio Chrupcio obserwuje rosnący brzuch mamy i robione przez nią śpioszki i kocyki, sprawdza, czy maleństwo już kopie, i snuje marzenia o zabawach. Kiedy na świat przychodzi siostrzyczka Mysia, Tupcio Chrupcio czuje się rozczarowany. Nie dość, że to dziewczyna, to jeszcze o nim wszyscy zapomnieli: przynoszą prezenty tylko dla Mysi. Sytuacja zmienia się jednak, gdy o mały włos nie dochodzi do tragedii. Tupcio staje się bohaterem i zaczyna doceniać możliwość bycia opiekuńczym starszym bratem.

To historyjka tak naturalna, jak to tylko możliwe (wyłączając element grozy) – większość dzieci tak właśnie przeżywa pojawienie się w domu nowego malucha, akceptacja i zadowolenie przychodzą z czasem. Lektura pozwoli więc kilkulatkom oswoić się z nową sytuacją i nieznanymi dotąd emocjami, pokaże maluchom, że nie są same ze swoimi wątpliwościami czy żalem – że to normalne reakcje, właściwe nawet bajkowym postaciom. Tu nie pomogą żadne perswazje ani racjonalne argumenty, dziecko samo musi dojść do wniosku, że fajnie mieć rodzeństwo – a przygody Tupcia w tym na pewno pomogą, nieprzypadkowo książeczka ukazała się w serii „Wychowanie przez czytanie”.

Historyjka ma także ułatwić rozmowę z potomstwem. Dla mniej kreatywnych rodziców, którzy mimo wszystko mieliby problem z zainicjowaniem dyskusji, przygotowany został nawet zestaw pytań do malucha: dyskretnie zamieszczony przy stopce. Dzięki temu wiadomo, na co zwracać uwagę przy wspólnej lekturze – i jak mądrze porozmawiać z kilkulatkiem.

Nie sposób pominąć w tym miejscu wydania i szaty graficznej. Już rozmiar książeczek o Tupciu i wybór mocnych kolorów na okładki przyciągają wzrok. Do tego dochodzą bajeczne ilustracje: Marco Campanella tworzy rodzinę myszek o puchatych futerkach i sympatycznie zaokrąglonych pyszczkach, tak, by bohaterów od razu polubiły dzieci. Postacie są duże, a tła niezbyt skomplikowane (chociaż nie jednolite), by cieszyły maluchy. Książeczki o Tupciu Chrupciu przyjemnie oglądać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz