Był sobie człowiek
Do tematów niezmiennie intrygujących maluchy należą tajniku ludzkiego ciała. Zanim jednak uczniowie podstawówek zaczną na biologii poznawać budowę człowieka, sięgnąć mogą po kieszonkową publikację z serii „Pixi. Ja wiem!” napisaną przez Isabelle Erler. „Moje ciało” to bardzo krótki przewodnik po wnętrzu ludzkiego ciała – autorka w ogromnym skrócie opowiada dzieciom o układzie kostnym, mięśniach, skórze i włosach, zmysłach, mózgu, układzie krwionośnym, zębach, układzie pokarmowym, narządach rozrodczych i innych ważnych organach (wątroba, żołądek, nerki, pęcherz czy śledziona). Oczywiście nie ma tu miejsca na drobiazgowe prezentowanie wszystkich procesów zachodzących w organizmie, Erler podaje tylko najbardziej ogólne wiadomości, które w zależności od odbiorcy, zaspokoją bądź rozbudzą ciekawość dzieci.
Isabelle Erler stawia na przydatne maluchom informacje, myśli kategoriami małego, odkrywającego świat człowieka, zadającego wciąż pytania o przyczyny rozmaitych zjawisk. Tłumaczy między innymi, jak to się dzieje, że zginamy i prostujemy rękę, co daje nam skóra (i dlaczego niektórzy ludzie mają ją ciemną, a inni jasną). Pokazuje różnice między białymi i czerwonymi krwinkami, a na marginesie swoich wywodów przemyca też treści pedagogiczne („Z uwagi na to, że uszkodzone szkliwo nie odnawia się, o zęby trzeba dbać i regularnie chodzić do dentysty”). Sprawia, że małym odbiorcom łatwiej będzie pojąć kolejne codzienne czynności i uświadomi dzieciom potencjał tkwiący w organizmie. Zdarza się, że niektóre – zwykle w odniesieniu do rzeczywistości mniej atrakcyjne – informacje przekuwa Erler na emocjonalne komentarze („co by to było, gdybyśmy na chwilę zapomnieli oddychać?”).
Do lekkiego stylu pisania autorki dostosowuje się też ilustrator książeczki, który „poważne” motywy próbuje ożywiać i przez pouczające obrazki przyciągnąć maluchy do czytania. I tak na przykład szkielet ma na stopach trampki, a w ręku trzyma deskorolkę – nie dla ukazania ponurego memento, a dla oddalenia grozy, wprowadza w ten sposób Friederike Rave do tomiku trochę uśmiechu, niezbędnego przecież w wydawnictwach edukacyjnych dla najmłodszych. Przy opisywaniu mięśni pokazuje dzieciaka, który stroi głupie miny do odbiorcy. Nie podoba mi się za to rysunek podpisany jako „widok niektórych mięśni twarzowych” – wprawdzie przy wyobraźni małych odbiorców obrazek wystarczy: ale jest zbyt ogólnikowy, by traktować go jako pomoc naukową. Rave wie dobrze, że musi zaintrygować maluchy – i na przykład rozrysowuje, które smaki odbieramy za pomocą których części języka. To może stać się punktem wyjścia do ciekawych doświadczeń i znakomicie zachęca do podjęcia lektury. Krwinki natomiast w ujęciu ilustratora wyglądają niemal jak wyjęte z kreskówkowego serialu „Było sobie życie” – to komiksowe postacie, mało skomplikowane organizmy z uśmiechniętymi buziami.
W „Quizie Pixi” – jednym ze stałych elementów książeczek serii „Pixi. Ja wiem!” pojawia się mnóstwo zabawnych odpowiedzi – medyczne nazwy narządów ciała „zależą od preferencji lekarza – każdy wymyśla te nazwy sam”, człowiek nie potrafi zmysłami wyczuć zadania domowego, „w ciele człowieka nie płynie krew lecz mleko”, a powieki służą człowiekowi do tego, żeby „skutecznie robić piękne oczy” lub „żeby było co malować tuszem”. Oczywiście klucz podany na końcu testu umożliwia takie zabawy – żadne z dzieci nie zostanie utwierdzone w niewłaściwym mniemaniu.
„Moje ciało” to jedna z lepszych książeczek serii „Pixi”. Napisana przystępnym językiem, niepozbawiona poczucia humoru, przedstawia zagadnienia tak, by zainteresować dzieci, a jednocześnie nie zmęczyć ich nadmiarem niepotrzebnych – lub trudnych do zapamiętania – wiadomości.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz