Kropka, Warszawa 2025.
Przeżycia po śmierci
Trudny to temat i Aubrey Hartman trochę się asekuruje, wprowadzając ostrzeżenia przed dalszą lekturą dla co bardziej wrażliwych. Wie doskonale, że nie będzie lekko: bohater należy do niespecjalnie urodziwych, brakuje mu jednego oka (oczodół zasłania monoklem), a jego futro jest poprzecierane w różnych miejscach. Bazyl to lis, ale nieumarły lis – pomaga innym zwierzętom w przejściu na drugą stronę. Są cztery królestwa, które czekają na dusze: do Pokoju trafiają ci, którzy lubią odpoczywać, do Przyjemności ceniący sobie zabawę, do Postępu – pracusie. A do Płaczu trafiają ci, którzy za życia byli najgorsi, bez szans na poprawę. Bazyl zdecydował się zostać Nieumarłym Przewodnikiem także z osobistych powodów: podsłuchał, że jest mu pisane królestwo Płaczu. Wieczne cierpienie nie wydaje mu się zbyt kuszącą propozycją, wykorzystuje więc szansę na ucieczkę. Teraz to on zsyła do różnych królestw zwierzęta. Nie ma zbyt dużo pracy: każda dusza jest przyciągana przez to królestwo, do którego najbardziej pasuje. Bazyl może zatem dobrze wypełniać swoje obowiązki i przekazywać zwierzętom informacje na temat ich najbliższego losu. Bazyl w Nieumarłym Lesie jest specjalistą od grzybów, ma nawet uwielbiany okaz, zwany Kapitanem – to do niego zwracają się jako do eksperta. Tyle że nic nie może trwać wiecznie. Pewnego dnia do drzwi Bazyla puka borsuczyca. Lisy i borsuki nie darzą się specjalnymi względami, w dodatku nowej duszy nie da się odesłać do żadnego z królestw. Coniemiara za życia była dość stłamszoną przez bliskich osóbką, teraz nawet daje się lubić, mimo że jest wścibska i dość irytująca – wprowadza sporo zamieszania do codzienności Bazyla, ale nie wzdraga się na jego widok i nie traktuje go jak dzieci, które przychodzą raz w roku na skraj lasu.
„Lis z Martwego Lasu” to przede wszystkim powieść o przyjaźni, przeznaczeniu i stracie. Chociaż punkt wyjścia należy do bardzo poważnych – nic trudniejszego niż śmierć w literaturze czwartej – to jednak Aubrey Hartman ma doskonały pomysł na rozwój akcji. Historia wciąga i wzrusza – tu nie da się czytać obojętnie. Lis Bazyl funkcjonuje samotnie, pojawienie się w jego codzienności Coniemiary będzie oznaczało mnóstwo wyzwań, z jakimi do tej pory nie musiał się mierzyć. Relacja zamienia się z trudnej w prawdziwą przyjaźń i oddanie – stopniowo i przez wzruszające drobiazgi. To przygotowanie bohaterów do prawdziwego starcia i wyzwania: zdarzy się coś, co potężnie wstrząśnie rzeczywistością i zmusi do zweryfikowania wszelkich planów. Śmierć przypomni o sobie – ale odebrać może coś znacznie cenniejszego niż życie. Jest w tej książce mnóstwo tematów, które do płytkich publikacji nie trafiają – tu z kolei nie ma miejsca na banały i oczywistości, fabuła zmusza odbiorców do przeżywania akcji głębiej. „Lis z Martwego Lasu” to nie tylko fantastyczna przygoda: to zmierzenie się z najgłębszymi lękami i problemami spoza dziecięcego świata.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz