* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 27 lipca 2024

Smriti Halls: Najlepszy przytulas

Kropka, Warszawa 2024.

Pieszczoty

To jest tomik zabawny i ciekawie poprowadzony. W "Najlepszym przytulasie" wiadomo, do czego dążyć będzie opowieść. Smriti Halls nie szuka wcale oryginalności czy zaskoczeń, przynajmniej w ramach fabuły. Ale siła tego picture booka dla najmłodszych mieści się w czymś innym - a mianowicie w słowotwórczych zabawach. I tutaj warto zaznaczyć, że Magdalena Jakuszew bardzo się postarała, żeby oddać ten klimat i pobawić się słowami tak, żeby odbiorców zachwycić. Faktycznie "Najlepszy przytulas" to książka, w której pomysłów jest sporo. Książka to wyliczanka - chodzi w niej o pokazanie, kto i jak przytula, do kogo warto się przytulić, a przy kim zaowocuje to kontuzją (przytulanie się do jeżozwierza nie musi być najlepszym rozwiązaniem z wiadomych względów). Niektóre stworzenia są milusie, inne rozbrykane - do każdego trzeba podchodzić indywidualnie i zastanowić się, czy aby na pewno można wejść w jego przestrzeń osobistą. Oczywiście większość stworzeń sportretowanych tutaj ma ochotę na przytulanie się - ale niekoniecznie ma do tego warunki. Smriti Halls bawi się tym motywem, dzięki czemu utrzymuje uwagę odbiorców. Maluchy mogą tu prześledzić akcję i śmiać się ze spostrzeżeń, które bywają zaskakujące albo zwyczajnie komiczne - "Najlepszy przytulas" to książka rozrywkowa i... zachęcająca do kontaktu fizycznego. Rozmaite łaskotki, głaskanie, przytulanie, obejmowanie i inne przyjemności eksponowane są w każdej zwrotce i w każdym wersie. Bo bajka jest rymowana, a to dodatkowe utrudnienie przy przekładzie bazującym na lingwistycznych wygibasach. Magdalena Jakuszew radzi sobie z rymami i z wymyślaniem słów, które obrazowo oddają sytuację i relacje między postaciami - mniej radzi sobie z rytmem, ale być może to nie miało większego znaczenia w całym procesie. Rozbujana rymowanka staje się jeszcze bardziej rozkołysana i szalona przez zarzucenie tradycyjnego rozkładu wersów na stronach. Każda rozkładówka to tekst w różnych kierunkach i na wykrzywianych liniach, zmienia się też trochę wielkość - co sprawia, że opowieść nabiera kolejnych znaczeń, tempa i dynamiki. Dobrze się ją czyta, a przy okazji można się jeszcze bawić w kolejne pieszczoty z dzieckiem, któremu czyta się tę książeczkę.

Rzecz jasna, spore znaczenie mają tu obrazki i Alison Brown stara się bardzo, żeby zachwycały dzieci. Wszyscy mają tu komiksowe miny, które przeważnie obrazują albo przyjemność, albo zadowolenie, albo radość - tak, żeby łatwo było przemycić przesłanie dla odbiorców - wszystkie zabawy tutaj wykorzystywane mają prowadzić do zadowolenia obu zaangażowanych stron. Każdy maluch, który lubi kontakt fizyczny, będzie tu usatysfakcjonowany, śledząc przygody bohaterów. Zresztą do postaci nie trzeba się w tej książeczce przywiązywać - tu każdy pojawia się na chwilę i w zasadzie tylko po to, żeby zasugerować i zasygnalizować techniczne aspekty czułości. Przyjemna opowiastka, dobrze zrealizowana i wypełniona miłymi dla dziecka zachowaniami - to lektura, która pozwala na przedłużenie przyjemności o właściwe przytulasy. Te najlepsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz