* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 19 czerwca 2023

Frank Wynne: To ja byłem Vermeerem

Rebis, Poznań 2023 (wznowienie).

Sztuka

Ta książka co pewien czas wraca na rynek i nic dziwnego - chętnie się do niej wraca i chętnie się poznaje jej treść, niemal sensacyjną i intrygującą. Frank Wynne przygląda się postaci, która wstrząsnęła rynkiem sztuki i ośmieszała współczesnych sobie krytyków przy okazji spełniania własnych marzeń. Han van Meegeren chce być doceniany w świecie malarzy, jednak nikt nie traktuje go poważnie. Skoro nie może trafiać do galerii jako on sam, w pewnym momencie próbuje swoich sił w fałszowaniu obrazów. Kopiowanie mistrzów - zwłaszcza Vermeera - daje pewną satysfakcję i poczucie zemsty na tych, którzy go odrzucili. W końcu Meegeren dochodzi do wniosku, że jest w stanie tworzyć oryginalne obrazy Vermeera - nie idealne kopie, a płótna, które będą przypisane Vermeerowi i które zawisną w największych galeriach. W pewnym momencie Meegeren sprzedaje nawet jeden ze swoich obrazów - jako dzieło Vermeera - Goeringowi. I tu zaczyna się seria wielkich jego problemów.

Frank Wynne przygląda się życiorysowi fałszerza, od początkowych nadziei i pomysłów na przyszłość, przez rozczarowanie i frustrację, aż po artystyczne spełnienie w zupełnie niebranym wcześniej pod uwagę zakresie. Kiedy Meegeren obmyśla nowe "Vermeery", kiedy szuka tematów, wybiera motywy powtarzające się na innych obrazach, wplata do swoich prac cytaty i nawiązania, które potem będą odkrywać krytycy i znawcy sztuki. Tworzy oryginalne "Vermeery" lepsze od prawdziwych dzieł Vermeera, przynajmniej we własnej ocenie. Czeka potem z wielkimi emocjami na opinie ekspertów i może zbierać pochwały - nawet jeśli nie wystąpi pod własnym nazwiskiem.

Ale siłą książki "To ja byłem Vermeerem nie jest zrozumienie zachowań Meegerena. Autor buduje jego biografię, uwzględnia relacje z ukochanymi kobietami i wybory życiowe, nakreśla kondycję finansową i samo podejście do tworzenia oraz do szukania tematów na obrazy. Ale najważniejsze staje się tutaj coś innego: przygotowania do fałszerstwa. Meegeren nie może po prostu kopiować stylu: musi zdobywać siedemnastowieczne podobrazia, wykupuje w antykwariatach bezwartościowe obrazki, któe będzie mógł zetrzeć lub zamalować. Zna cały proces pozyskiwania farb z różnych składników, tak, by nie zdradziły faktycznego pochodzenia obrazu. Zdaje sobie też sprawę ze sztuczek stosowanych przez krytyków sztuki, którzy próbują odróżniać falsyfikaty od oryginałów - i tutaj musi dołożyć wszelkich starań, żeby nie zdradzić się szczegółami. Uczy się zachowań poszczególnych substancji, wie, jak je wypalać (chociaż to zwykle wiąże się z ryzykiem, że coś się nie uda i zniszczy płótno, a tym samym - wiele miesięcy wytężonej pracy). I opowieści o całej technicznej stronie przedsięwzięcia sprawiają, że ta książka mocno się na rynku wyróżnia. Wypada bardzo interesująco, bo czytelnicy zyskują nie tylko dostęp do biografii słynnego fałszerza, ale też do sporej części jego warsztatu. Poza tym to w końcu oopwieść o spektakularnej klęsce, sytuacji, która nie jest godna pozazdroszczenia. Czyta się tę książkę jak dobrą powieść: wciąga cała historia Meegerena i przegląd jego zachowań, ale również - a może nawet w jeszcze większym stopniu - wiedza na temat historii sztuki. Tu nie można się nudzić ani przez chwilę, w każdym momencie coś zaprząta uwagę odbiorców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz