* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 16 maja 2019

Jakub Ćwiek: Stróże

SQN, Kraków 2019.

Niebo na przekór

Wydział Interwencyjny Nadzoru Anielskiego to specyficzna organizacja zrzeszająca aniołów stróżów. Nie każdy człowiek ma swojego nadziemskiego opiekuna, a sami Stróże dalecy są od wyobrażeń z dziecięcych wizji nadprzyrodzonych istot. Wizerunkami aniołów bawi się Jakub Ćwiek, który w powieści „Stróże” obmyśla złożoną intrygę kryminalną, żeby móc powymyślać sobie na nowo zaświaty. W jego ujęciu Stróże mają swoje słabości – i to całkiem liczne. Rywalizują z rozmaitymi bóstwami – do gry włącza się między innymi Loki – ale pojawi się też bóstwo polinezyjskie. WINA działa prężnie – ale nie zawsze zgodnie z oczekiwaniami. Jako organizacja dość często nawala, a wtedy jej przedstawiciele czują wstyd. Rzecz jasna boją się też represji: po trzech przewinieniach tracą stanowisko. Tymczasem własne interwencje dopasowują do sytuacji, łatwo ulegają silnym emocjom i wcale nie zamierzają się kierować tylko anielską dobrocią. Jeśli Stróże- co im się czasami zdarza – pilnują przedszkolaków, nie powstrzymają się przed atakiem zabawką czy dołączeniem do przepychanek. U dorosłych jest jeszcze lepiej…

Konstrukcja świata Stróżów staje się jasna dopiero w momencie, gdy na skutek nieziemskiego burdelu komisarz Jakub Ryjek zostaje uznany za świętego. Wprawdzie przeżył śmierć kliniczną i powrócił do świata żywych, co jednak nie zostało w porę odnotowane w pozaziemskich aktach. Trybiki machiny i procedury ruszyły – trzeba będzie trochę odczekać zanim da się odkręcić biurokratyczne działania. Na razie zatem Ryjek, zawieszony między niebem i ziemią, czasami widzi Stróżów, a czasami nie i nikt nie wytłumaczy, dlaczego tak się dzieje. Jakub Ćwiek nie ma w tym wypadku zbyt dużo pracy przy rozśmieszaniu odbiorców, wystarczy, że skontrastuje powszechne wyobrażenia na temat aniołów z iście kryminalnymi praktykami, które przedstawicieli WINA określają. Ćwiek stawia zwłaszcza na anioły-twardzieli, do organizacji WINA inni zresztą należeć nie powinni: nie poradziliby sobie z wyzwaniami. I tak bardzo często dochodzi do nadużyć – kiedy anioł wie lepiej, co robić, żeby jego podopieczny uniknął problemów, sam wpada w tarapaty. Ten rytm będzie się w powieści powtarzać dosyć często i za każdym razem posłuży budzeniu radości odbiorców. Rysy na charakterach krystalicznie uczciwych istot to źródło niewymuszonego komizmu. Ale Jakub Ćwiek w ogóle lekko traktuje materię powieściową – między innymi bawi się nazwiskami, tworzy wariacje „reklamowe” na temat nazwy firmy, wplata ironię w komentarze postaci. Ma całkiem sporo pomysłów na rozśmieszanie, właściwie nawet dla nich rezygnuje z komplikowania linii fabularnej. „Stróże” to lekka powieść, w której nie będzie chodziło o ważne dla odbiorców przesłania – a wyłącznie o rozrywkę. Tego Jakub Ćwiek pilnuje. Motywy religijne oraz mitologiczne traktuje tu jak stereotypy, które można sobie bez żadnych kompleksów przełamywać.

Są „Stróże” powieścią rzekomo stworzoną na marginesie innych pomysłów, literacką zabawą dla wtajemniczonych (Ćwiek odwołuje się tutaj do innej swojej książki), ale też możliwością zaprezentowania warsztatu pisarskiego szerokiemu gronu odbiorców. Przynajmniej tych, którzy nie są przewrażliwieni na punkcie zaświatowych tematów – bo autor bywa obrazoburczy bardzo chętnie, chce przełamywać konwencję w pisaniu o niebiosach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz