* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 2 maja 2019

Bianca Iosivoni: First last look

Jaguar, Warszawa 2019.

Wzajemność

Na fali popularności erotycznych młodzieżówek – powieści obyczajowych, w których dorośli już bohaterowie ulegają pożądaniu a autorki nie przymykają oczu na to, co dzieje się w ich łóżkach – wprowadza się na rynek Bianca Iosivoni własnym cyklem, zapoczątkowanym tomem „First last look”. Towarzyszy w tej powieści Emery Lance, dziewczynie, która ucieka przed przeszłością. Bohaterka stała się ofiarą byłego chłopaka – zamieścił on w internecie filmik dyskredytujący Emery. Łatwo przewidzieć rozwój wydarzeń, który jest przeszłością bohaterki. Emery spotkała się z szykanami i wyzwiskami, straciła twarz, poczuła się zaszczuta i wybrała college jak najbardziej odległy od miejsca zamieszkania. Niby wie, że tego, co raz trafiło do internetu, nie da się stamtąd usunąć – ale liczy na to, że uda jej się zacząć nowe życie zanim dawny sekret wypłynie. Emery jest nieufna wobec innych ludzi, uważa, że polegać może tylko na sobie. Do tego – i to autorka eksponuje ponad miarę – ma problem z agresją. Kiedy coś idzie nie po jej myśli… wdaje się w bójki. Taka postać nie będzie szukać łóżkowych przygód na siłę.

Przez długi czas rozbudowanego pierwszego tomu cyklu miłość stanowi element słabo majaczący na horyzoncie. Wiadomo, którzy bohaterowie wpadli sobie w oko i bez wątpienia zaczną być parą po pokonaniu rozmaitych trudności – ale odwleka Iosivoni ten moment. Na razie Emery i jej przyszły wybranek spędzają razem czas i… robią sobie wzajemnie dziecinne żarty. Spora część książki to rejestr raczej szczeniackich kawałów mających na celu ośmieszenie przeciwnika – nie są to w żadnym razie wyszukane dowcipy, raczej banalne wybryki i wydaje się, że autorka nie znajdzie siły ani wyobraźni, żeby ten – męczący trochę – rytm przełamać. Chodzi jej najprawdopodobniej o zbudowanie klimatu jak z serialu „Przyjaciele”, albo też o wykazanie, że bohaterowie do siebie pasują – mają podobne podejście do życia i nie pozostają sobie dłużni, kiedy mowa o rozrywkach. Przykrywa też oczywisty flit, zamieniany w końskie zaloty. Tu obędzie się bez ofiar, bohaterowie mają zbyt dużo własnych traum, żeby jeszcze przysparzać sobie wzajemnie prawdziwych kłopotów. A skoro miłość już w schemat powieści jest wpisana – i stanowi oczywisty finał – autorka zająć się może kreśleniem relacji kiedyś znacznie ważniejszej w książkach dla młodych odbiorców: obrazu prawdziwej przyjaźni. I to znowu przyjaźń rodem z amerykańskich seriali, bohaterowie mogą na siebie liczyć w absolutnie każdych okolicznościach, nie stawiają żadnych warunków, za to służą pokrzepieniem, kiedy tylko trzeba. Zapewniają poczucie bezpieczeństwa i siłę do pokonywania trudności. To przyjaźń bardziej niż cokolwiek innego buduje klimat pierwszego tomu cyklu – ta przyjaźń sprawi, że odbiorcy zastanowią się nad własnymi priorytetami, pozazdroszczą bohaterom towarzystwa, w którym można dokonać wszystkiego.

„First last look” to powieść, jakich na rynku obecnie wiele: zrealizowana według schematów poczytnych rozrywkowych historii, z mocno rozłożystą narracją (chodzi w końcu o to, żeby jak najlepiej poznawać bohaterów, ich wszelkie myśli, uprzedzenia i nadzieje). Bianca Iosivoni nie musi wymyślać nic nowego, nawet w indywidualizowaniu postaci niespecjalnie się wysila. Nikt nie będzie jej mieć tego za złe, książkę nieźle się czyta (chyba że ktoś akurat nie ma ochoty na śledzenie wybryków bohaterów, którzy nie chcą ujawniać wewnętrznych głębokich traum, za to notorycznie robią sobie psikusy przy wsparciu bliskich). Formuje autorka też ostrzeżenie przed potęgą internetu – chociaż w relacji portretowanej najbardziej w książce liczą się tradycyjne kontakty, obecność drugiego człowieka na wyciągnięcie ręki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz