* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 20 lipca 2018

Jay Kristoff: Głosząca kres. Wojna lotosowa III

Foksal, Warszawa 2018.

Droga do końca

Buruu znalazł już towarzyszy, przedstawicieli swojego gatunku. Ale to również oznacza problemy, jakich do tej pory nie przewidywał. Tygrysa gromu czytelnicy serii Wojna lotosowa znają wyłącznie od “przemiany” - moment, w którym Yukiko wytropiła przyszłego towarzysza doli i niedoli, stał się praktycznie momentem narodzin Buruu – z nowym imieniem tygrys gromu zyskał szansę na nowe życie. Postanowił wiernie służyć Yukiko, a z czasem stał się też jej największym i najbardziej oddanym przyjacielem. Tancerka burzy potrafiła czytać mu w myślach, na tym zresztą polegało wzajemne porozumienie. Chociaż czasami Buruu ma inne cele niż Yukiko, ostatecznie zawsze działa na korzyść ludzkiej przyjaciółki. To Buruu wychodzi na pierwszy plan w trzecim tomie cyklu Wojna lotosowa. Yukiko zaszła w ciążę i teraz autor świadomie odsuwa ją od działań batalistycznych. Zresztą dziewczyna przeżyła już sporo: i utratę ojca, i wielki miłosny zawód. Wszystkim wokół udowadnia swoją dzielność i umiejętność zachowania zimnej krwi w każdej sytuacji. Teraz wreszcie przychodzi czas na skupienie się na Buruu. Buruu wśród swoich wcale nie ma łatwiejszego życia. Przede wszystkim dlatego, że spotyka kogoś, kto wie zbyt dużo o jego przeszłości. Trudne sekrety w każdej chwili mogą wyjść na jaw, a to oznaczać będzie kłopoty. Tygrys gromu sporo poświęcił, żeby zdobyć zaufanie dziewczyny i odpracować jej pogoń za instynktem. Zaprzepaścić to wszystko może złośliwość innego przedstawiciela gatunku. Buruu zostaje nazwany bratobójcą i według dobrze poinformowanych nie jest to bezpodstawne oskarżenie.

Jay Kristoff na Buruu tym razem skupia uwagę czytelników. Sam siebie wpędził w taką pułapkę: skoro Yukiko jest w ciąży i nie powinna – nawet mimo chęci - brać udziału w walkach, skoro wszyscy czuwają nad bezpieczeństwem jej nienarodzonych dzieci, wreszcie skoro ta bohaterka doświadczyła już wydarzeń, które miały w założeniu wstrząsnąć czytelnikami – nie da się wywołać większego trzęsienia ziemi. Jay Kristoff zaczyna ostateczną wojnę lotosową, ale potrzebuje silnych wrażeń, żeby przyciągnąć uwagę odbiorców. Wie doskonale, że po poprzednich tomach poprzeczka jest postawiona wysoko. I trochę chyba kończą mu się pomysły na rozwiązywanie sytuacji. Tym razem uderza w zadawnione tajemnice i informacje, które mogą zmienić postrzeganie postaci, żeby jeszcze móc zaskakiwać. Oczywiście nie zawęża narracji do samego Buruu, ale to jest chyba najmocniejsza w tomie historia.

“Głosząca kres” to książka dla wytrwałych fanów serii. Przede wszystkim dlatego, że Jay Kristoff rezygnuje tu z rozwoju psychologicznego bohaterów, zatrzymuje się na samej akcji i na przerzucaniu się w narracji od jednej krwawej jatki do kolejnej. To w pewnym momencie zaczyna męczyć: jest jednokierunkowe i trochę pozbawione celu, skoro nie prowadzi do przemian w samych bohaterach i ma być rozrywką samo w sobie - czegoś tu brakuje. Ponadto w atmosferze bliskiej zagłady autor rezygnuje z poczucia humoru, które stanowiło dawniej miły dodatek do rozmów zwłaszcza Buruu i Yukiko. Teraz już nie liczy na przekomarzanki, nie pozwala postaciom na lekkość i wyśmiewanie zagrożenia. I tak zmienia się świat, który - chociaż od początku niegościnny - jakoś przywiązywał do siebie odbiorców. W “Głoszącej kres” dawne porządki ulegają zmianom, a to przekłada się na opisy. I o ile Jay Kristoff poostaje niezwykle wprawny w scenach batalistycznych, o tyle pisze już trochę na siłę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz