* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 15 lipca 2018

Henryk Waniek: Szalone życie Macieja Z

Iskry, Warszawa 2018.

Wspomnienie

Maciej Z, gdyby został poddany analizom biografów i badaczy satyry, nie mógłby być utrwalony w dziele z założenia (popularno)naukowym jako fenomen PRL-u. Jego życie wciąż czeka na rozpisanie i poukładanie, a także odpowiednie skomentowanie. Do tego jednak potrzebny jest badawczy dystans. Ów dystans z kolei wyklucza zobrazowanie pomysłów i działań poza schematami. I tak pojawia się problem, z którego zgrabnie ucieka Henryk Waniek w tomie “Szalone życie Macieja Z”. Biografii ten autor nie pisze, twórczością Zembatego się nie zajmuje, chyba że akurat, wyjątkowo, potrzebne mu to do przywoływanej anegdoty. Kto ma wątpliwości, jakiej postaci dotyczy książka, za tę lekturę brać się nie powinien. Kto szuka kalendariów, rejestrów dokonań czy choćby życiorysu - również nie. Wańkowi nie w głowie zbieranie wiadomości, czytanie o Zembatym i przetwarzanie danych. Patrzy na satyryka przez pryzmat swojej z nim znajomości i to ma wystarczyć również za powód napisania książki. Maciej Zembaty usuwa się w niej na dalszy plan, odchodzi w niebyt, by za jakiś czas się wynurzyć, zaimponować wolnością i gotowością do łamania zasad, a następnie znów zniknąć do kolejnej anegdoty. A wszystko w sposób, który uprawomocnia formą.

Bo na początku Henryk Waniek tłumaczy się snem lub tym momentem na granicy snu i jawy, w którym myśli krążą swobodnie, chaotyczne i nieuporządkowane, a jednak logiczne. Z tego motywu – usprawiedliwienia dla książki - autor tworzy ramę kompozycyjną. Gdzieś tłumaczy się z rzadkich spotkań z bohaterem książki, gdzieś rozwija ponad miarę to, co można wyczytać z jednorazowego doświadczenia, wspólnego niepowtarzalnego przeżycia. Wspomnień ma garstkę, musi więc na ich podstawie rozsnuwać opowieść, żeby w ogóle dało się ją podporządkować sylwetce Zembatego. Maciej Z funkcjonuje tu towarzysko – przez spotkania z bliskimi, wspólną zabawę, ryzyko, niekonwencjonalne działania, ucieczkę w to, co zakazane... Rzadko w konkretach, znacznie częściej za sprawą drobnych skojarzeń, obrazków subiektywnych. Ale przecież Henryk Waniek nie ma nic przeciwko budowaniu legendy, zwłaszcza temu, który na tę legendę zasłużył i zapracował. Może trochę namiesza biografom, a może zasugeruje im nowe tematy, odkrycia spoza danych encyklopedycznych. Jedno jest pewne – Macieja Zembatego nie da się opisać, każdy portret będzie z konieczności zubożony o jakieś szczegóły z niewyjaśnionych kart życiorysu, albo o charakter i postawy nadające ton twórczości.

Henryk Waniek pisze z perspektywy dobrego znajomego i tego, który rozumie kontekst. Momentami nawet wypada, jakby chciał zawłaszczyć sobie sylwetkę Zembatego – i wtedy przegrywa konfrontację z artystą, musi ustąpić i szukać innej drogi. To dlatego “Szalone życie Macieja Z” jest tomem fragmentarycznym, składanym z detali i celowo oddalanym od osi czasu: nie ma tu mowy o chronologii. Waniek o wiele więcej mówi między wierszami niż wprost – ale jego książka nie powstała po to, żeby coś odkrywczego o Zembatym powiedzieć. Prawdopodobnie właśnie dlatego, że znał barda – nie da rady zdystansować się od wspomnień na tyle, żeby poszukać choćby możliwości sportretowania Macieja Z. To oznacza, że czytelnicy otrzymują po prostu wspomnienie – niezbyt długie, literackie, ale pozbawione prób układania biograficznych historii. Maciej Zembaty w tej publikacji pozostaje sobą, ale też ukrywa się w cieniu, owa tajemniczość sprawia, że wydaje się czytelnikom jeszcze bardziej ciekawą postacią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz