* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 23 lutego 2018

Pawieł Fłorienski: Dla moich dzieci. Wspomnienia minionych dni

Aletheia, Warszawa 2017.

Magia dzieciństwa

Zadziwiające, ale w momencie lektury nie ma właściwie znaczenia, kim był autor, mimo że czytelnicy otrzymują i notkę biograficzną, i wspomnienie o postaci. Nie ma nawet znaczenia, jakich punktów historycznych opowieść dotyka (a zamyka się w latach 1916–1925) – bo to, co najważniejsze, rozgrywa się poza „konkretami”, przynajmniej tymi z osi czasu istotnymi dla całych społeczeństw i narodów. W pewnym stopniu przypomina tom „Dla moich dzieci” bajkę – ale bajkę wyjątkową. Pawieł Fłorienski zdecydował się w tym wypadku na powrót do własnego dzieciństwa, z unikatowych i wpływających na życiowe wybory doświadczeń połączonych z emocjami, jakie w swoim czasie rodziły się w umyśle chłopca. Na początku ten autor sprawia wrażenie, jakby próbował napisać autobiografię, a przynajmniej zwrócić uwagę na to, co powinien dla swojej rodziny z przeszłości ocalić. Rozpoczyna opowieść zgodnie z wszelkimi prawidłami – od prezentacji starszego pokolenia. Charakteryzuje członków rodziny, podkreślając ich wyjątkowe cechy. Robi to nie tyle z poczucia obowiązku czy też świadomości formy, co z faktycznej chęci ocalenia wiadomości. Impulsem do takiego archiwizacyjnego działania może być postawa matki autora, która odmawiała swojemu potomstwu jakichkolwiek informacji na temat swojego rodu, zupełnie jakby próbowała odciąć się od własnych korzeni. Fłorienski inaczej – zamierza utrwalać, zbiera więc i najdrobniejsze elementy rodzinnej wiedzy, po czym… starannie oprawia je słowami. Genealogia to sposób na otwarcie tomu, ale nie na wypełnienie go. Już wkrótce autor zajmie się śledzeniem własnych stanów emocjonalnych i wydarzeń, które go ukształtowały. A nie pomija w tej relacji detali z punktu widzenia biografów nieważnych – choćby zazdrości o stroje siostry. Z takich szczegółów układa wizję dzieciństwa. Starannie odnotowuje zwłaszcza momenty olśnień, wielkich inspiracji czy duchowych uniesień. Potrafi wskazać źródło ekstremalnych zachwytów (lub rozpaczy) i przeanalizować wpływ wydarzenia na późniejsze decyzje. Jest wobec siebie bardzo uczciwy – nie próbuje interpretować rzeczywistości zawsze na swoją korzyść, taka postawa jest warta uwagi. Sporo miejsca poświęca Fłorienski nauce – procesowi zdobywania wiedzy na bazie doświadczeń i eksperymentów. Tutaj najważniejszym przewodnikiem i nauczycielem okazuje się ojciec, który demonstruje chłopcu kolejne atrakcyjne „sztuczki” o wymiarze niemal magicznym. Domowe doświadczenia, zaawansowane dużo bardziej niż obecnie w szkołach, prowadzą autora do wyciągania cennych wniosków i do testowania rzeczywistości. Wpływają na zainteresowania, uczą dyscypliny myślowej i budzą ciekawość świata.

Ale w "Dla moich dzieci" nie relacje rodzinne są ważne, a sam język. Pawieł Fłorienski pisze pięknie, literacko i z ogromną dbałością o styl. Zna wagę słów, ale potrafi też - co dzisiaj może wydawać się nie do osiągnięcia - budować zdania wielokrotnie złożone, wprowadzać dygresje i piętrowe przesłania. Nie gubi się w przekazach i puentach, może więc stopniowo odmalowywać przed czytelnikami sielskie krainy i zapraszać do poznawania meandrów własnej psychiki. Celuje w autoanalizach, a wspomnienia z dzieciństwa przedstawia malowniczym i bardzo plastycznym językiem. Coś, co kiedyś było naturalne i oczywiste, dzisiaj zamienia się w dodatkową wartość, nie ma już takich memuarów ani możliwości takiego kreowania świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz