* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 30 marca 2017

Réka Király: Mała duża historia o jutrze

Dreams, Rzeszów 2016.

Definicja

Dla dzieci określenia czasu są z reguły abstrakcyjne, a już rozpoznawanie, czym jest wczoraj, czym dzisiaj, a czym jutro – wymaga dostrzegania większych wycinków czasu i wyciągania wniosków z obserwacji. Réka Király też nie zamierza podawać definicji tych pojęć, wiedząc, że skończyłoby się to porażką i nie przekonało maluchów. Stawia zatem na bardzo prostą historyjkę, dzięki której wszyscy zrozumieją bez tłumaczenia kiedy jest jutro i jak zamienia się w dzisiaj, a potem we wczoraj. „Mała duża historia o jutrze” to bajka, w której zmiany czasu pełnią dość ważną funkcję – mimo że bohaterów absorbują bardziej wydarzenia rozgrywające się w lesie. Bakowe postacie to jeż, myszka, zając i sowa. Każde z nich ma swoje zajęcia, żadne nie chce wdawać się w zawiłe wyjaśnienia co do charakterystyki dni. Nie mogą powiedzieć jednoznacznie, czym jest dzisiaj, za to są w stanie określić dzisiaj przez zestaw wykonywanych czynności – a jutro – przez zbiór planów. To cenna podpowiedź dla małych odbiorców i tłumaczenie bez tłumaczenia, wszystko staje się oczywiste samo z siebie. Każde zwierzę po kolei mówi, co robiło wczoraj i dzisiaj. Dochodzą do wniosku, że noc musi skrywać niespodzianki – i zamierzają czuwać, żeby nie przegapić nadejścia jutra. Jutro ma się bowiem odbyć przyjęcie urodzinowe ptaka.

To bajka przełożona z języka fińskiego, przynosi tematy i bohaterów cenionych przez najmłodszych. Przygody zwierząt, nocny „potwór” (ujawnienie jego tożsamości kończy się śmiechem), wreszcie urodziny z prezentami w najbliższej przyszłości – to wszystko wabiki na maluchy. Ma jednak tomik poważną słabą stronę, to jest – formę po przełożeniu. Tłumaczka zdecydowała się na rymowankę, ni to wierszyk, ni to prozę rytmizowaną – ale ze współbrzmieniami w ogóle sobie nie radzi. W efekcie proponuje mocno wyeksploatowane rymy lub rymy gramatyczne, jednoznacznie pokazując brak wyczucia (ile można słuchać rymu jutrze – futrze? Nie mówiąc o tym, że gramatyczne rymy czasownikowe to koszmarki, które chciałoby się raz na zawsze wykreślić z literatury dla najmłodszych). Jakby tego było mało, przymus rymowania pociąga za sobą u niewprawnej literacko tłumaczki bolesne dla czytelników inwersje („nie zna znaczenia ważnego tak słowa”). Pojawiają się przedziwne sformułowania (dlaczego kłębki trawy a nie kępki? Dlaczego „nikt z trójki jednak to nie jest tchórz”?). Bajki dla dzieci powinny kształtować umiejętność posługiwania się językiem, a nie wprowadzać w błąd. I nawet dynamika wydarzeń nie wynagrodzi chropowatości stylu – tę historyjkę trzeba by gruntownie pod względem literackim przerobić. „Mała duża historia o jutrze” w założeniu jest ciekawa, ale w realizacji – bardzo słaba. Zabrakło tu krytycznego spojrzenia na rymotwórcze umiejętności tłumaczki – nie wszystkie bajki dla dzieci muszą bć rymowane i nie wszyscy posługujący się językiem rymować potrafią.

Ilustracje są w tym tomiku ciekawe – każde zwierzę (pozbawione konturów) składa się z plam barwnych – prostych kształtów uzupełnianych detalami (oczka, wąsy, łapki, kolce lub deseń z kresek na pióra). Tak proste sylwetki maluchy mogą też samodzielnie rysować, malować albo wycinać, tworząc kontynuację przygód bohaterów. Postacie pojawiają się w tłach tworzonych na tej samej zasadzie – co sprawia wrażenie przeładowania i wymusza uważne przyglądanie się rozkładówkom. Za to nie ma w grafice szaleństw z kolorami – ilustracje są stonowane i spokojne.

„Mała duża historia o jutrze” jest książeczką, która o wiele lepiej wypadłaby w wersji bez rymów, ale na ten mankament dzieci nie będą zwracać uwagi. To picture book oderwany od trendów obecnych w literaturze czwartej, propozycja dla kilkulatków zainteresowanych już upływem czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz