* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 12 lutego 2017

Wojciech Widłak: Król Gromoryk i niezwykła zbroja

Egmont, Warszawa 2016.

Wypadek

Król Gromoryk trzyma w magazynie zbroje z czasów, gdy był mały i gdy był duży, gdy był chudy i gdy był gruby. Jedną zbroję darzy szczególnym sentymentem – to w niej miał zamiar oświadczyć się Dobrochnie przed laty. I chociaż randka zakończyła się malowniczą katastrofą, król i królowa do dzisiaj są razem, a dawne lata wspominają z sentymentem. Tym razem jednak król Gromoryk, który nie chce korzystać z pomocy kota Gaduły… niszczy ulubioną zbroję i sprawia, że ta rozpada się na małe kawałeczki różnych kształtów. Kot próbuje ją złożyć, ale gdyby tylko przewidział, co z tego wyniknie… „Król Gromoryk i niezwykła zbroja” to dowcipna historyjka pozwalająca dzieciom ćwiczyć czytanie – i nie tylko. Tomik spod znaku Czytam główkuję oznacza również przygodę matematyczną powiązaną z treścią bajki – dzieci będą wspierać bohaterów i wykonywać zadania związane z akcją, a przy okazji chłonąć matematyczną wiedzę.

Wojciech Widłak proponuje tu pełen humoru tekst. W przygodzie króla Gromoryka bez przerwy pojawiają się mrugnięcia okiem do odbiorców (małych i tych starszych, gdyby akurat się zabłąkali). Dowcip kryje się nie tylko w motywie zbroi (w które król już, z racji tuszy, nie wejdzie) – absurd uruchamiany jest przez kota Gadułę, wynalazcę znakomitego środka czyszczącego z obierek ziemniaków. Śmiech wywoła malowniczy upadek z drabiny i efekt działań Gaduły, który chce z puzzli poskładać z powrotem zbroję. Do tego Widłak ukrywa żarty na wyższym poziomie (królestwo Konfabulii) – dla samej przyjemności ironicznego konstruowania świata bajki. Sam tekst, pełen niespodzianek i obfitujący w „kawały” różnego rodzaju, sprawi przyjemność dzieciom – nie po raz pierwszy Wojciech Widłak udowadnia, że ma pomysły na bajki, które rozbawią.

Maria Środoń, autorka okołomatematycznych zagadek, przymierza się do najpełniejszego wykorzystania podpowiedzi z fabuły. Matematyka na tym poziomie nie jest liczeniem (a przynajmniej rzadko). To tworzenie zbiorów (zaznaczanie kolorowymi pętlami odpowiednich przedmiotów), porównywanie wielkości (zbroje króla od najmniejszej do największej lub od najwęższej do najbardziej obszernej), dopasowywanie części zbroi, układanie obrazków w odpowiedniej kolejności, łączenie przyczyn i skutków, kontynuowanie wzorów z podanych figur… do części zabaw przydają się zwykłe kredki, do części natomiast – naklejki, którymi uzupełnia się rysunki. U króla Gromoryka nie ma czasu na lenistwo, tu bez przerwy coś się dzieje, niekiedy nawet strony z opowiadaniem przetykane są rozkładówkami z zadaniami dla dzieci. Standardowo natomiast dolny margines każdej ze stron to miejsce na matematyczne wyzwania. Środoń dba o to, by płynęły one bezpośrednio z przygody króla, więc dzieci wcale nie odrywają się od opowiastki, tylko zyskują jej rozwinięcie.

Ewa Poklewska-Koziełło oczywiście również dba o dobry humor odbiorców – proponując rysunki przesycone humorem w stylu komiksowym. Chociaż każda rozkładówka dzieli się na część narracyjną i część matematyczną, nie może zabraknąć miejsca na grafiki, które działają niemal jak picture bookowe – dokładnie wypełniają całą wolną przestrzeń i unaoczniają odbiorcom bieg wydarzeń. W ten sposób przygoda króla Gromoryka staje się jeszcze śmieszniejsza i bardziej kusi maluchy. W serii Czytam główkuję opowiastki o Gromoryku, Dobrochnie i kocie Gadule stanowią osobną podserię i są kierowane do tych kilkulatków, które lubią się śmiać. W taki sposób można się uczyć matematyki bez stresu i bez skojarzeń z przykrymi szkolnymi obowiązkami. Dla wielu dzieci okaże się zatem ta propozycja miłym wprowadzeniem w matematyczne tematy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz