* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 13 lutego 2017

Zbigniew Mikołejko: Żywoty świętych poprawione ponownie

Iskry, Warszawa 2017.

Bez świętości

Niebo jest pełne świętych (według wyliczeń podanych w tomie – jest ich tam 2600). Zbigniew Mikołejko zajmuje się zaledwie małą ich cząstką, skupiając się na tych postaciach, które miały coś wspólnego z Polską (lub po prostu były Polakami). „Żywoty świętych poprawione ponownie” to tom potężny, objętością przewyższający Katechizm Kościoła Katolickiego – ale przeznaczony nie dla tych, którzy szukają utwierdzania w wierze lub hagiografii, a dla czytelników zainteresowanych historią i obyczajowością. Zbigniew Mikołejko sięga po sylwetki wpisane już w świadomość odbiorców, tyle że rozbija legendy i wersje powielane trochę mitotwórczo. Nie interesuje się katalogiem cudów ani dowodami na świętość za życia i po śmierci postaci. Rezygnuje – na szczęście – z komponowania wzniosłych życiorysów i z kaznodziejskich tonów (dlatego też nie podejmuje się rejestru cudów: musiałby równolegle prowadzić ich oceny, a nie byłby w stanie ukryć sceptycyzmu). Święci to punkt wyjścia dla ukazania wycinka przeszłości kraju, z jego społeczno-politycznymi uwarunkowaniami.

Zbigniew Mikołejko wciąż poprawia i ulepsza swoją książkę, a fakt, że publikuje ją poza katolickimi wydawnictwami (W.A.B., a teraz Iskry) pokazuje dobitnie, że nie o kanoniczne żywioły świętych mu chodzi. Poszczególni bohaterowie zyskują tutaj drobne komentarze dotyczące rzeczywistości, w jakiej funkcjonowali. Autor przytacza konteksty polityczne (zwłaszcza w czasach panowania pierwszych królów – te są przecież rzadko uświadamiane czytelnikom), pyta, skąd brało się dążenie do świętości, ale unika banałów z ujednolicanych na potrzeby wiernych biografii. Stroni też od legend. Często dla czystej lekturowej przyjemności odnosi się do cytatów z dawnych kronik czy opracowań sprzed wieków. Zestawia wówczas z dzisiejszym światopoglądem nie tylko specyficzny język, ale i różnice w postrzeganiu określonych typów zachowań. Weryfikuje sądy, stara się rozwiewać wątpliwości, a niekiedy po prostu opatruje co bardziej fantastyczne fragmenty nawiasowymi wykrzyknikami (znajdą się strony, na których roi się od sic!-ów). Uwielbia złośliwą ironię i co pewien czas przyznaje się do podszeptów „diabła”, który nakazuje sceptyczne podejście do rewelacji. Im bardziej komicznie brzmią dzisiaj wyimki z życia świętych, tym bardziej lekko podchodzi do nich autor, momentami zamieniając się prawie w felietonistę. Sam nieźle się przy pracy bawi i chce, żeby inni też otrzymali swoją porcję rozrywki. A przy tym nie zamienia się w prześmiewcę szargającego uczucia religijne innych. Wyśmiewa ludzkie przywary lub naleciałości, nie kwestionuje za to (i też specjalnie nie analizuje, co najwyżej wymienia, a i to rzadko) powodów, dla których wybrani zostali dołączeni do szeregu świętych.

Chociaż w tytule to „Żywoty świętych”, autor nie sili się na pełne biografie. Części zwyczajnie nie można odtworzyć, bo jedyne, co pozostało, to hagiograficzne wzmianki z miejscami pustymi tam, gdzie największa jest ciekawość odbiorców i autora. Mikołejko żywotom świętych przygląda się od ludzkiej strony, dopowiada do biografii kontekst – samą biografię przytaczając na tyle, na ile jest to potrzebne dla zrozumienia przyszłej świętości. Jedyny wyjątek czyni dla Karola Wojtyły – i tu widać, jak męcząca (i jak rozbudowana w stosunku do siedmiusetstronicowej „podstawy”) byłaby wersja ze szkicami biograficznymi zamiast celnych esejów. Oczywiście motyw papieża Polaka (liczący prawie sto stron) dla wielu odbiorców będzie ważnym powodem sięgnięcia po książkę – ale stylistycznie niezbyt pasuje do pozostałych tekstów z tomu. Zbigniew Mikołejko daje odbiorcom pojęcie o tym, skąd wzięli się „polscy” święci – i jaką rolę odgrywali wśród sobie współczesnych i dlaczego w ogóle interesować się nimi z dala od kościelnych tekstów. Umiejętne połączenie sacrum (przyszłej i już wiadomej świętości) i profanum (aktualnych życiowych spraw) bardzo ubarwia sylwetki bohaterów tomu i sprawia, że publikacja zaintryguje także zsekularyzowanych czytelników. Zbygniew Mikołejko pisze ze swadą i ogromną erudycją, sięga po rozmaite źródła (raz historyczne, raz… literackie) i nie opiera się tylko na tym, co czytelnicy znają od najmłodszych lat: znane wszystkim legendy traktuje jak odnośnik, dodatek do opowieści, a nie ich sedno. Jest tu sporo smakowitych cytatów, podbarwionych jeszcze ironią autora, jest znakomite wyczucie rytmu i wagi problemów. Jednym spodoba się ujęcie tematu – innym łączenie w stylu klasycznej elegancji i dowcipu, który nie krzywdzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz