* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 30 listopada 2015

Adrian Markowski: Na tabliczkę sposób nowy, sama wchodzi ci do głowy. Łatwa nauka tabliczki mnożenia

Prószyński i S-ka, Warszawa 2015.

Matematyka w rymach

Tabliczki mnożenia trzeba się nauczyć tak samo jak pisania i czytania, to jedna z podstawowych umiejętności, bez których trudno sobie wyobrazić dalszy rozwój i funkcjonowanie w społeczeństwie. Do tej pory wiązanie matematyki z rymami (czy quasi-rymami) pojawiało się tylko w przypadku kilku równań (sześć razy osiem to czterdzieści osiem) i z popisami rymotwórczymi miało niewiele wspólnego, było raczej wykorzystaniem mnemotechnicznego potencjału brzmieniowego w samych danych. Tę sytuację przełamuje Adrian Markowski tomikiem „Na tabliczkę sposób nowy, sama wchodzi ci do głowy. Łatwa nauka tabliczki mnożenia”. Być może bez wysiłku pokaże małym odbiorcom, na czym polega mnożenie (jako „zwielokrotnione” dodawanie). Nie będzie się wdawał w żadne teorie ani definicje – proponuje same dwuwersy poświęcone kolejnym działaniom w ramach tabliczki mnożenia.

Tematem kolejnych rozkładówek są iloczyny. 2x2, 2x3, 2x4… i tak aż do 9x10. Zawsze pojawia się tu odpowiednio zapisane równanie (chociaż może zastanawiać fakt, że autor czasami odwraca kolejność czynników – mnożenie wprawdzie jest przemienne, więc nie popełnia tu błędu, ale dla logiki i wyraźnego związku z porządkiem tabliczki mnożenia warto by tu zachować stały układ). Równanie to część matematyczna. Część literacka polega na stworzeniu ultrakrótkiej rymowanki, w której zakodowany zostanie sens tego równania: dwa czynniki i iloczyn. To trochę rymowane zadania z treścią (i wpisanym w tę treść rozwiązaniem). Także tu Adrian Markowski nie przejmuje się kolejnością: czasem najpierw podaje wynik, a potem rozbija go na części składowe, czasem zachowuje tradycyjny układ. Za każdym razem szuka nietypowego lub odrobinę bajkowego sposobu na zakodowanie działania. Zdarzają się tu zwykłe wyliczanki (40 pawi to 4 razy po 10 pawi), zadania (szpaki jedzące czereśnie), zdarzają się pomysły rewelacyjne (4x9 lwów to 36 paszczy pełnych kłów) i słabsze, polegające tylko na przekazaniu rachunku. Jednak Markowski zdecydowanie wygrywa uwagę dzieci różnorodnością tematyczną. Pojawia się tu wiele zwierząt, od kotów po łosie i korniki, pojawia się i dowcip – wydawałoby się, że trudno do osiągnięcia przy zadaniu edukacyjnym. Czasami chciałoby się, żeby autor właśnie w pozycjach rymowych ustawiał elementy rachunków – lub żeby szukał współbrzmień mniej oczywistych, ale to zadanie karkołomne. Chodzi też przecież o to, żeby wierszyki dawały się łatwo powtórzyć. Nawet mimo obecnych gdzieniegdzie zachwiań w rytmie.

Osobny temat stanowią ilustracje Dariusza Wójcika. Wójcik nie podpowiada, a przynajmniej nie zawsze, ile wynosi wynik. Dodaje za to wskazówki dotyczące przesłań wierszyków oraz… samego wychwytywania zasad mnożenia (3x5=15, co można sprawdzić dzięki trzem odciskom dłoni na ścianie). Na ilustracjach bohaterowie mają zwariowane miny, co rozśmieszy dzieci i pozwoli im zapomnieć o procesie i przymusie nauki. Wójcik wprowadza w rysunki wiele drobnych żartów. Od czasu do czasu przedstawia potrzebną liczbę elementów, znacznie chętniej jednak stosuje uproszczenia i ogranicza liczbę postaci. Rysunki nie będą stanowić ściągi dla dzieci, ale na pewno miłe urozmaicenie pracy. Bywa, że czymś zaskakuje (krwiożerczy groszek!) – wywołuje w ten sposób silniejsze emocje i pomaga w zapamiętywaniu. A przecież na wsparciu w nauce polegać ma ten tomik. Dla dzieci to ciekawa alternatywa wobec beznamiętnego wkuwania – szybciej polubią wierszyki i absurdalny dowcip niż „nudny” szereg liczb. Jeśli więc nie przejawiają zainteresowania matematyką, można zastosować podstęp i podsunąć im tę publikację.

1 komentarz:

  1. Pozycja ciekawa dla mnie z takiego względu, że ostatnio próbowałem uczyć pewnego siedmiolatka tabliczki mnożenia. Ciekawe.

    OdpowiedzUsuń