* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 29 listopada 2015

Jakub Syty, Przemysław Surma: Kubatu. Coś à la balon

Egmont, Warszawa 2015.

Fruwanie

Kiedy maskotki zaczynają się dziwnie zachowywać, to najwyższa pora na misje specjalne. Wprawdzie Kaj jest już za duży na swoją przytulankę i rozstał się z Kubatu, ale kiedy trzeba, na nowo będzie pracować z sygmatyczną zabawką. Problem pojawia się u Malwinki. Kilkulatka często budzi się w nocy. W zaburzeniach snu nie pomaga Dziobato, maskotka Malwinki. Sytuacja wymaga już interwencji, więc Kaj razem z Kubatu wybierają się w odwiedziny. Za kłopoty odpowiedzialny jest pluszak Malwinki, więc trzeba opracować dobry plan działania. Na szczęście Kubatu jest mądry i kieruje się zdrowym rozsądkiem. Z nim misja musi się powieść. Dla Kaja to także bardzo sympatyczna i niespodziewana możliwość spędzenia czasu z dawnym przyjacielem – ramię w skrzydło z Kubatu wyruszają na pomoc.

W tym komiksie wszystko wydaje się proste i swojskie w punkcie wyjścia: normalne jest przywiązywanie się przez dzieci do maskotek, obopólne porozumienie czy wsparcie. Normalne są nawet maskotki w roli odpędzaczy groźnych koszmarów. Ale dość szybko autorzy przechodzą od dziecięcej swojskości w sferę fantazji: maskotki są naprawdę robotami obdarzonymi duszą, sny można kontrolować, a marzenia, nawet te najśmielsze da się spełnić. Żeby nie było zbyt futurystycznie, pojawia się temat kompleksów. Dziobato nie umie fruwać (a w tej kwestii czuje się bardziej ptakiem niż maskotką). To rosnąca frustracja staje się prawdziwą przyczyną coraz większych kłopotów. „Inżynier”, który wymyślił maskotki-roboty ma jednak pomysł, jak rozwiązać problem. Wprawdzie nie nauczy nielota fruwać, ale da mu szansę sprawdzenia, jak to jest unosić się w powietrzu. To wystarczy dla złagodzenia traumy i jej skutków.

Dobrze przemyślany jest tu scenariusz. Wszystko rozgrywa się logicznie i naturalnie, według reguł bajki, ale – nienaginanych na potrzeby chwili: żeby rozwiązać problem dziewczynki i jej maskotki trzeba się trochę natrudzić, ale Kubatu lubi wyzwania – a skoro to może stać się pretekstem do obejrzenia kilku sztuczek iluzjonistów, tym lepiej. Na marginesie – zaprezentowane tu „sztuczki” są pokazem z fizyki, każde dziecko może przeprowadzić podobne eksperymenty samodzielnie w domu i na chwilę poczuć się jak magik z książki. A skoro te zjawiska okazują się prawdziwe, może da się też uwierzyć w magię przytulanek wysyłanych do dzieci po to, by odpędzały od nich troski?

„Kubatu. Coś à la balon” to komiks dla początkujących: ilustracje są tu odarte z niepotrzebnych szczegółów, kadry – raczej spore, a tekst nie dominuje. Proste kształty łączą się bajkowo z mocnymi kolorami, to w zaczarowanym świecie maskotek zjawisko jak najbardziej zrozumiałe i przyjemne w odbiorze dla najmłodszych, do których książka jest kierowana. Historyjka toczy się tu dość szybko, a kolejne przystanki pojawiają się po to, żeby zainteresować czymś maluchy lub czegoś je nauczyć (pojawia się tu między innymi mała lekcja ortografii). Wszystko zostało utrzymane w tonie przyjemnym, „bezpiecznym” – wolnym od bezsensownej przemocy. Kubatu wykazuje się ponadto subtelnym poczuciem humoru – ale podstawowy motyw przyciągający dzieci do komiksu to jego oryginalna akcja z wyrazistymi bohaterami.

Przemysław Surma i Jakub Syty dzięki formie komiksu mogą zaangażować w przygody Kubatu więcej dzieci. Fabułę dałoby się bez trudu przerobić na pisaną prozą klasyczną bajkę – ale warstwa graficzna pomaga tu najmłodszym w ćwiczeniu czytania. Publikacje Christy czy przygody Asteriksa kilkulatki poznawać mogą za pośrednictwem dorosłych. Seria o Kubatu jest przystosowana do wieku odbiorców i nie pozwala na zniechęcenie czy znużenie lekturą – to zatem pomysł na czytanie przed snem, dla rozrywki (a przy okazji na ćwiczenie się w tej sztuce). Kubatu po prostu budzi sympatię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz