* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 22 listopada 2015

Anna Nejman: Migdałowy aromat

Zysk i S-ka, Poznań 2015.

Schronienie

Anna Nejman nie odchodzi zbyt daleko od wzorca proponowanego często w obyczajówkach z ostatnich lat, a mimo to oferuje coś nowego. Jej pomysł wymaga jeszcze wprawdzie doszlifowania, ale już widać zalążki ciekawych i ciepłych historii tak poszukiwanych przez odbiorczynie. W „Migdałowym aromacie” pojawia się kolejne Ustronie i zaciszny zakątek, miejsce ucieczki od problemów całego świata, zapewniające schronienie i dystans od kłopotów. Nejman jednak wyrzuca Ustronie aż do Stanów Zjednoczonych. To dom, w którym dawniej czworo przyjaciół chciało spędzić resztę życia. Dla nich Ustronie było szansą na samodzielność i wolność, oddalało ponurą wizję domu opieki i samotności. Teraz do Ustronia wprowadza się Eliza. Bohaterka chce prześledzić losy tego miejsca i jego mieszkańców i opisać je w powieści. Materiały czerpie z przesyłanej jej korespondencji, część wiadomości od razu przekuwa na fabularyzowane scenki. Ale poza przeszłością liczy się teraźniejszość. Eliza nie pozostanie w Ustroniu sama. Dość szybko spotyka przystojnego Larry’ego i rozpoczyna swój płomienny romans. Żeby nie było zbyt sielankowo, pojawiają się zagrożenia rodem z filmów akcji, ale i obyczajowe zgrzyty. Ukojenia i pocieszenia zawsze dostarcza Greta, prosta i życzliwa sąsiadka, dla której antidotum na wszelkie zmartwienia jest szczera rozmowa i świeżo upieczone ciasto.

W „Migdałowym aromacie” podwójna akcja wcale się nie spieszy. Przeszłość przypomina o przemijaniu i o tym, co w życiu każdego nieuchronne, uczy pokory i pozwala na dystans. Teraźniejszość to przynajmniej w części spełnienie marzeń: Eliza to kobieta przed pięćdziesiątką, ale sercowe przeżycia zamieniają ją prawie w młodą dziewczynę. Nejman umożliwia jej bardzo intensywne doświadczanie miłości i zazdrości – szkoda, że nie rozwiązuje kwestii jednostronnie podejmowanych przez ukochanego decyzji. To element, który co pewien czas powraca – i który zasługiwałby przynajmniej na rozmowę bohaterów. Nie może w końcu funkcjonować jako jedyna przeciwwaga szczęścia w związku. Gdyby Eliza była młodą naiwną, dałoby się jej milczenie usprawiedliwić, ale przy takiej kreacji, jaką wybiera Nejman, trudno zrozumieć brak reakcji. W „Migdałowym aromacie” – oraz w notatkach prowadzonych przez Elizę – nie ma często tempa, jakby autorka próbowała imitować rytm zwyczajnego życia bez upiększeń czy literackich sztuczek. Owszem, wprowadza od czasu do czasu sceny mrożące krew w żyłach, ale w całej fabule są one porozmieszczane w specyficzny, jakby przypadkowy sposób. Nejman przyjmuje czekanie na rozwój wypadków jako strategię narracyjną, to samo nakazuje swojej bohaterce, więc i czytelnicy muszą się dostosować. Pomysł przekazywania scen z Ustronia jako dynamicznych opowiadań przypomina bardziej wprawki pisarskie niż katalizator opowieści. A wystarczyłoby nie eksponować poszukiwań w zakresie formy, żeby historia bardziej angażowała czytelników.

Anna Nejman ceni sobie rozbudowane i lekko kwieciste zdania. Kiedy tylko ma do przedstawienia statyczny obrazek, natychmiast daje się uwieść melodii słów, które namnaża w zdaniach czasem zupełnie niepotrzebnie (nie mówiąc o tym, że i nienaturalnie). Stara się, żeby „Migdałowy aromat” nie przypominał „szybkiej” lektury, a sugerował literackość. Miłym zaskoczeniem może być kilka rymowanych utworów wplecionych w tekst – chociaż przeważnie takie popisy kończą się katastrofalnie, tu pasują i nie rażą brakiem umiejętności rymotwórczych. Anna Nejman zapewnia więc swoim odbiorczyniom powieść, którą czyta się dość przyjemnie (mimo drobnych niedociągnięć), jednocześnie podobną do bestsellerowych czytadeł w ogólnej wymowie i różną od nich w każdym detalu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz