* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 23 listopada 2015

Julia Boehme: Zuzia i zaginiony pies

Media Rodzina, Poznań 2015.

Marzenie dziecka

Marzenie o własnym czworonogu jest nieodłącznym elementem dzieciństwa i stałym tematem lektur dla najmłodszych. Zuzia w swojej „starszej” wersji również chciałaby mieć psa. Nie tylko ze względu na zachcianki kilkulatków. Najlepsza przyjaciółka Zuzi, Ania, właśnie stała się dumną właścicielką Rity. Uczy się na niej odpowiedzialności i tego, że opieka nad zwierzęciem bywa trudna. Ale dla Zuzi liczy się coś innego: Ania przestaje mieć dla niej czas. Wymawia się od spotkań, bo musi w tym czasie zajmować się psem. Może gdyby Zuzia miała swojego czworonoga, udałoby się połączyć zabawy i obowiązki. Zuzia rozumie, że musi podjąć bardziej radykalne kroki, jeśli nie chce popsuć relacji z Anią. Rzecz jasna rodzice Zuzi nie zamierzają zgadzać się na psa. W domu jest już kot Mruczek, więc Zuzia i tak nie powinna narzekać na brak zwierzęcego towarzystwa. A ponieważ Zuzi bardzo zależy na psie, wypracowuje z rodzicami kompromis: dziewczynka przez jakiś czas może się opiekować psem sąsiadki. Dzięki takiemu treningowi zyska tematy do rozmowy z Anią, a do tego przekona się, czy na pewno byłaby gotowa na przyjęcie poważnych obowiązków. Rozwiązanie, które mamie wydaje się idealne, Zuzi nie zadowala. Pies sąsiadki jest stary i nie ma ochoty na zabawę, a do tego bywa uparty. To na pewno nie zwierzak wymarzony przez bohaterkę.

Tomik „Zuzia i zaginiony pies”, trzecia część popserii z nieco starszą bohaterką Mądrej Myszy nie będzie zaskakiwał fabułą. Posiadanie psa wiąże się z rozmaitymi obowiązkami i wyzwaniami, a im bardziej dziewczynka będzie chciała być w tej kwestii samodzielna, w tym większe tarapaty wpadnie. Tytuł zdradza rozwój akcji – pomysł na historyjkę nie należy tu bowiem do nieprzewidywalnych. Zuzia musi poznać nie tylko radość z opiekowania się psem, ale przebrnąć też przez wydarzenia, których dotąd nawet nie podejrzewała. Autorka, Julia Boehme, rezygnuje z huraoptymistycznego tonu – chce dać do zrozumienia małym odbiorcom, że entuzjazm to nie wszystko i zwierzęta bywają nieprzewidywalne. Zapał Zuzi do posiadania psa bardzo łatwo zgasić. Bohaterka jest w tym podobna do wielu dzieci – nawet jeśli te przekonane są o czym innym. Boehme usiłuje nakłonić małych odbiorców do zmiany punktu widzenia, a przynajmniej zasugerować im komplikacje płynące z przyjmowania nowych obowiązków.

„Zuzia i zaginiony pies” to opowieść prezentująca bardzo różne, ale zawsze szczere uczucia dziewczynki. Zuzia wie, co to zazdrość, poznaje smak rozczarowania, ale i siłę strachu. Bohaterka zyskuje trochę samodzielności, trochę możliwości decydowania o sobie. Podejmuje pierwszą „pracę”, dzięki której ma szansę zrealizować swoje marzenie. Julia Boehme próbuje pokazać, że istnieją różne sposoby negocjowania z rodzicami – nawet najmłodsi mogą spróbować tej sztuki. Nie mają przecież nic do stracenia. W pewien sposób zatem Boehme uczy dojrzałości, wyjścia z dzieciństwa i z prostych żądań – sugeruje, jak rozmawiać o ważnych dla siebie sprawach. Oczywiście te wszystkie wskazówki są wtórne wobec wciągającej dzieci akcji: historia tajemniczego zniknięcia niezbyt cenionego psa przez pewien czas trzyma w napięciu. Będzie bliska zwłaszcza dzieciom, które marzą o własnym zwierzęciu.

A Zuzia robi jeszcze jedną rzecz, na którą zwraca uwagę jej mama. W walce o wymarzonego psa zaniedbuje kota Mruczka. Zwierzę czuje się odtrącone i z nieznanych sobie powodów pokrzywdzone. Zuzia musi zrozumieć, że zwierzęta to nie zabawki – nie można ich odsunąć, gdy się znudzą. W niewielkiej książeczce przygotowanej do samodzielnego czytania dzieje się całkiem dużo. Autorka po raz trzeci wybiera zagadnienie, które poruszy dzieci i nakłoni do sięgania po książki. Mała bohaterka w starszej wersji testuje kolejne popularne marzenia kilkulatków – dość realistycznie i z przygodami, które mali odbiorcy polubią. Zuzia może wiele dokonać w zakresie przekonywania kilkulatków do racji rodziców – a jest przy tym szczera i ani na chwilę nie wypada z roli. Tomik „Zuzia i zaginiony pies” będzie zatem spełniać oczekiwania maluchów i może przyczyni się do przekonywania ich do lekturowych rozrywek. Te dzieci, które nie mają psa, zechcą do książki Boehme sięgnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz