* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 14 września 2015

Grażyna Bąkiewicz: Mieszko, ty wikingu!

Nasza Księgarnia, Warszawa 2015.

Rozumienie historii

Tą publikacją Nasza Księgarnia rzuca wyzwanie wydawnictwom zajmującym się literaturą dziecięcą, a i nauczycielom historii. Po raz pierwszy w tak dużym stopniu lektura rozrywkowa pomagać będzie w nauce o dziejach. Dodatkowo tomik „Mieszko, ty wikingu!” stanowi początek bardzo obiecującej serii i wpisuje się w nurt modnych obecnie powieści komiksowych. Czyta się tę książkę fantastycznie, a korzyści z lektury są większe niż ze śledzenia treści ugrzecznionych podręczników. Tym pomysłem autorka zawojuje rynek i sprawi, że najmłodsi pokochają historię – nawet jeśli wcześniej wydawałoby się to niezbyt możliwe.

Dwunastoletni Aleks opowiadający o swoich przygodach ma problemy z komunikatorem. Komunikatory służą do przekazywania informacji, są czymś w rodzaju osobistych encyklopedii wszczepionych w małe palce dzieci. Komunikator Aleksa jest najwyraźniej uszkodzony, bo wysyła chłopca w dziwne miejsca (co zresztą pozwala mu ratować innych, sprzęt ma nietypowe skutki uboczne). Aleks jest dzieckiem z przyszłości i bierze udział w zwykłych (dla siebie) lekcjach historii. Polegają one na podróżach w czasie (historyk, pan Cebula, wygrzebał z archiwum specjalne ławki ułatwiające teleportację). Teraz drużyna z Aleksem ma wybrać się do X wieku i sprawdzić, czy Mieszko I był wikingiem. Sam bohater zna rozwiązanie zagadki, ale nikt mu nie wierzy. I dobrze, bo dzięki temu dzieci odbędą niezwykłą humorystyczną i pełną przygód wyprawę, spotkają średniowiecznego kolegę Łuczka i dotrą aż do samego księcia.

Grażyna Bąkiewicz idealnie i precyzyjnie opisuje świat bohatera. Rozwiewa wszelkie wątpliwości zanim się pojawią, przez co bardzo łatwo uwierzyć w rzeczywistość Aleksa. Szkolne zadanie z kolei jest pretekstem do przerobienia lekcji historii na zestaw wiadomości przystępnych dla dzisiejszych maluchów. Czasami Aleks porównuje organizację życia ze znaną sobie, buduje zgrabne sieci skojarzeń i tłumaczy na swój sposób kolejne historyczne odkrycia. Innym razem na własnej skórze testuje pomysły przodków, przez co łatwiej mu będzie zapamiętać fakty. Bywa, że informacje uzyskuje dzięki rozmowom. A przy tym wszystkim Grażyna Bąkiewicz nie nudzi, proponuje żywą akcję i dreszcz emocji. Aleks i Gruby, dwie klasowe fajtłapy, muszą uratować resztę grupy: Słonia, Witka i dwie dziewczyny – porwanych przez handlarzy niewolników. Z pomocą Łuczka opracowują cały plan, nie tracąc z oczu i zadania od historyka. W tej książce obok dawki przystępnie podawanej (bo przeżywanej, a nie teoretycznej) wiedzy autorka przemyca szereg tematów obyczajowych i bez przerwy bawi odbiorców.

Niemal każde historyczne wydarzenie czy każda decyzja władców opracowywana jest – poza właściwą narracją – w minikomiksie (taką formę Aleks wybiera dla swoich notatek). Tutaj postacie historyczne mogą przed sobą przyznawać się do największych słabości, a motywacje działań stają się jasne dla wszystkich. Komiksy to miejsce na wprowadzenie podręcznikowych danych niepostrzeżenie: lekka forma ułatwia przyswajanie wiadomości. Dialogi są tu bardziej rozwijane niż warstwa rysunkowa (chociaż i tak Artur Nowicki staje na wysokości zadania. On jest też autorem licznych ilustracji w duchu młodzieżowym, które jeszcze bardziej przyspieszają akcję), lecz również przepojone dowcipem i błyskotliwie skonstruowane. Autorka wie, że samo wkuwanie dat i faktów nie ma sensu, historię trzeba zrozumieć – i na to swoim czytelnikom pozwala dzięki udanej realizacji nieprzeciętnego pomysłu.

Po tej lekturze historia nigdy nikomu nie będzie kojarzyła się z nudą. Grażyna Bąkiewicz otwiera nowy sposób przekazywania treści edukacyjnych w powieściach czysto rozrywkowych. Sprawia, że maluchy żywo zainteresują się przygodami Aleksa i, w konsekwencji, także historią. Ta książka powinna zostać obsypana nagrodami i znaleźć się na liście lektur obowiązkowych dla dzieci i rodziców – pokazuje bowiem, że da się połączyć wiedzę i śmiech tak, żeby nauka zamieniła się w przyjemność na marginesie atrakcyjnej powieści. „Mieszko, ty wikingu” to bajkowe mistrzostwo.

2 komentarze:

  1. Mieszko, ty wikingu! to błyskotliwa książka, napisana z wdziękiem i humorem. Zabawne gry słów oraz wplecenie języka nastolatków sprawia, że czyta się ją z wielką przyjemnością i szybko. Pisałam już o humorze?:) Ta pozycja nim kipi : Myślałem, że Polanie, to takie ciapciaki w luźnych gaciach, co tylko orzą, sieją i z pokorą znoszą swój wieśniaczy los. Nie sposób się nie uśmiechnąć:) A to tylko odrobina możliwości autorki. Jestem zauroczona!

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja właśnie przeglądam recenzje, bo dostałam mocno po uszach za zakup tej książki od....mojej 94 letniej teściowej.Przeglądała książkę i stwierdziła, że jest pełna pogardy dla historii, podaje nieprawdziwe fakty, jest okropna i niczego nie uczy.A Młodemu się podoba.

    OdpowiedzUsuń