* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 13 września 2015

Susin Nielsen: Łowca słów

Akapit Press, Łódź 2015.

Scrabble

Chociaż w polskim przekładzie tytuł zakłada aktywność bohatera („Łowca słów” nie jest tak celny jak „Word nerd” w oryginale), mały Ambroży przynajmniej na początku działać nie potrafi. Dręczony przez kolegów, ucieka przed przykrą rzeczywistością do gry w scrabble. Mieszka tylko z mamą i często się przeprowadza, więc nie ma szans na zdobycie przyjaciół, nie mówiąc już o kolegach. W dodatku ta niepełna rodzina nie jest zbyt zamożna: Ambroży nosi podróbki markowych butów, dziwne ubrania z lumpeksu czy różową torebkę, którą kiedyś mama dostała w promocji. Dla dzieci trudno o lepszy obiekt kpin. Prześladowania chłopca nasilają się zresztą tak bardzo, że musi on zrezygnować ze szkoły i uczyć się korespondencyjnie.

Susin Nielsen sięgnęła po motyw znany już w literaturze czwartej, ale tym razem doprowadzony niemal do karykatury. Szkolni dręczyciele omal nie zabijają Ambrożego, atakują go we trzech, choć nawet jednemu bohater nie dałby rady. Nie może się skarżyć, wymyśla więc na użytek mamy alternatywne wersje wydarzeń: w opowieściach jest lubiany i zapraszany na przyjęcia urodzinowe. Pomoc przychodzi z zupełnie niespodziewanej strony, gdy Ambroży zaprzyjaźnia się z dorosłym sąsiadem, który właśnie wyszedł z więzienia.

„Łowca słów” to powieść napisana z pomysłem. Nieudacznik Ambroży wreszcie może wykorzystać swoją inteligencję, gdy próbuje wkupić się w łaski Cosmo. Wie, jak go podejść, chociaż sąsiad nie ma ochoty na towarzystwo irytującego dzieciaka (a mama Ambrożego boi się kontaktów syna z kryminalistą). Na początku Cosmo jest Ambrożemu potrzebny do podwiezienia na spotkania scrabblistów. Z czasem chłopiec poznaje prawdę o przeszłości Cosmo, zwierza mu się ze swoich problemów i… uczy się walki. W rewanżu pomaga nowemu przyjacielowi w podrywaniu pięknej prezeski koła scrabblistów. Fabuła rozwija się ciekawie tym bardziej, że wszystko musi zostać utrzymane w tajemnicy przed mamą Ambrożego, która na każdy przejaw aktywności syna reaguje histerycznie. Susin Nielsen stawia na ekstremalne i mocne przeżycia, od początku kształtuje swojego bohatera w oderwaniu od środowiska rówieśników. Ambroży ma tylko mamę, a to bardzo wpływa na jego postawy i życiowe wybory. Chłopiec stanie się silniejszy dopiero wtedy, gdy wyzwoli się spod władzy rodzicielki i nauczy podejmować własne decyzje. Kiedy dowie się, czym jest przyjaźń, przestanie natomiast być dziwakiem i odludkiem.

Dla opowieści tłem jest gra w scrabble. Także i tu autorka pokazuje znaczenie innych ludzi w procesie rozwoju. Ambroży chętnie i często grywa z mamą, ale dopiero wstąpienie do klubu da mu możliwość pracy nad sobą i podsycania talentu. Zamknięty w domu chłopiec nie wie nawet, jak dużo go omija. I Susin Nielsen stara się pokazać odbiorcom, dlaczego tak ważne jest budowanie sieci towarzyskich kontaktów. Chociaż nie ma tu mowy o zamykaniu się we własnym wirtualnym świecie, można tę powieść odczytywać też jako przestrogę dla maniaków komputerowych.

W „Łowcy słów” słowa są bardzo ważne i przez dość długi czas Iwona Żółtowska, autorka przekładu, radzi sobie z nimi całkiem nieźle (wyłączając synonimy słowa mama, które, chociaż uzasadnione ze względu na niechęć do stylistycznych powtórzeń, nie brzmią przekonująco w ustach dziecka wycofanego i maminsynkowatego). Pod koniec tomu natomiast zaczyna się stylistyczna zawierucha. Ambroży zaczyna mówić jak nastolatek, który nie przestał być dzieckiem i okropnie miesza konwencje. Pojawia się mnóstwo zdrobnień i zgrubień, „pytanka” sąsiadują z „moniakami”, jakby autorka przekładu nie mogła się zdecydować, czy prowadzi relację jako dzidziuś czy jako zbuntowany wyrostek. Dobrze, że te mankamenty wynagradza fabuła: „Łowca słów” to książka o dorastaniu, ciekawa i dowcipnie napisana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz