* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 4 września 2015

Małgorzata Czerwińska-Buczek: Powstańcy '44. Bohaterowie i świadkowie. Rozmowy i relacje

Bellona, Warszawa 2015.

Powrót

Najpierw do literatury (w tym i do literatury faktu) trafiały wojenne relacje tych, którzy mieli zacięcie literackie i umiejętność przelewania na papier myśli oraz doświadczeń. A ponieważ rynek wydawniczy jest niezwykle chłonny, zaczęto doceniać również świadectwa „zwykłych” ludzi, prywatne historie i małe dramaty tych, którzy nie zapisaliby się w zbiorowej świadomości nawet tomami wspomnień. Wyścig z czasem prowadzą teraz autorzy wyszukujący ciekawe indywidualne opowieści. Małgorzata Czerwińska-Buczek sięga do relacji uczestników powstania warszawskiego. Po siedmiu dekadach towarzyszy tym, którzy w 1944 roku w Warszawie stanęli do nierównej walki. Przywołuje drobne relacje, ważne ze względu na próbę ocalenia dla potomnych tamtych młodych ludzi. Czerwińska-Buczek spotyka się z żyjącymi uczestnikami powstania, wysłuchuje ich zwierzeń lub namawia na wspomnienia. Przeżywa razem z nimi czasy, które większość zna z podręczników do historii. Pozwala na przywoływanie zabitych narzeczonych, rozbijanych rodzin, wielkich strat, ale i wielkich radości – gdy najbliżsi ocaleją.

„Powstańcy ’44. Bohaterowie i świadkowie. Rozmowy i relacje” to publikacja będąca zestawieniem indywidualnych wynurzeń. Autorka stara się najpierw skrótowo omówić sylwetkę kolejnego rozmówcy (lub postaci, którą przywołuje), a potem oddaje głos swoim bohaterom. Schemat opowieści jest tu przeważnie ten sam: wprowadzenie złożone z dzieciństwa w latach przedwojennych i zwolnienie tempa na czas wojny i okupacji. To zapewnia logiczne wprowadzenie do tematu i pozwala odbiorcom zaprzyjaźnić się z bohaterami (więc i tym silniej przeżywać ich relacje). Różnorodność zapewniana jest przez filtr osobistego spojrzenia. Każdy z rozmówców kładzie nacisk na inne tematy: jedna z kobiet wspomina, jak niosła na plecach rannego kolegę, dla innej ważna będzie rodzinna atmosfera wprowadzana przez matkę rówieśniczki. Ktoś zapamiętuje, dlaczego uniknął śmierci, dla kogoś innego ważny będzie smak wałęsających się po ulicach rannych zwierząt. Raz miłość, raz tajne komplety i matura, raz harcerstwo, raz ucieczka – każdy z bohaterów tej książki ma do powiedzenia coś innego. Dla kogoś liczy się religia i oznaki wiary, ktoś inny angażuje się w pomoc zamkniętym w getcie. Obrazy z samego powstania mieszają się tu z namiastką zwyczajnego życia, rozpaczliwą próbą zyskania odrobiny normalności. Powroty w przeszłość są bardzo trudne, Czerwińska-Buczek wie o tym, ale mimo wszystko decyduje się na formę bezpośredniego zwierzenia. Chce, żeby jej rozmówcy sami opowiadali o sobie i o tym, co tkwi głęboko w ich pamięci. Szuka także zwyczajności, nie sensacji czy podkreślania grozy. Mimo odniesień do wojennych czasów, zachowuje dość spokojny ton, opisuje wszystko bez emocji, jakby takie podejście – uzasadnione czasowym dystansem – było najlepsze także dla czytelników.

„Powstańcy ‘44” to dowód na to, ile ważnych i interesujących nawet wiele lat po wojnie historii bezpowrotnie przepadło. Tu każdy życiorys mógłby być materiałem na filmową opowieść, anonimowi często ludzie mają w zanadrzu jeszcze szereg istotnych uwag i przesłanek. W tej publikacji wielka historia styka się ze zwykłym życiem przeciętnych ludzi i wyzwala w nich pokłady bohaterstwa. Małgorzata Czerwińska-Buczek ocala relacje godne ocalenia, a do tego zwraca uwagę na powstańców dzisiaj, przedstawia ich jako osoby sobie bliskie i wartościowe nie tylko ze względu na wojenne przeżycia. Jeden raz, przy „moździeżach” w śródtytule, chce się tylko pokiwać z politowaniem głową…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz