* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 26 września 2015

Ani Mru-Mru. O dwóch takich, co było ich trzech. Marcin Wójcik, Michał Wójcik, Waldemar Wilkołek. Rozmawia Adrian Dąbek

Wielka Litera, Warszawa 2015.

Poza sceną

Bardzo dobrze się tę książkę czyta, chociaż nie mogłaby być potraktowana jako monografia kabaretu Ani Mru-Mru, jedynie jako ciekawostka z danej chwili, zapis aktualnego rozkładu sił w zespole. I, oczywiście, odpowiedź na modę na wywiady-rzeki. Tu po lekturze ma się wrażenie, że to zwykły prasowy wywiad, tylko odrobinę rozbudowany. Chciałoby się czytać jeszcze, tak klei się rozmowa. Ale jej bohaterowie wybierają anegdoty (czyli w sumie coś, czego najczęściej oczekuje się po komentarzach kabareciarzy) i przypadkowe fakty przypominane i przywoływane bez względu na jakąkolwiek chronologię. Nikt tu nie chce budować opowieści o historii kabaretu ani wywoływać zbyt wielkich kontrowersji (nawet jeśli bywa nieco pikantnie). Ot, luźna rozmowa, tocząca się w miarę przyjemnie, bez wyznaczonego kierunku i celu. Biorą w niej udział artyści znani ze sceny: Marcinowi Wójcikowi, głównemu rozmówcy, towarzyszą Michał Wójcik i Waldemar Wilkołek. Zestaw uzupełniają Artur Korgul, menadżer zespołu, oraz Emil Karwacki, akustyk – ci dwaj podają najwięcej konkretów, bo sami kabareciarze nie zajmują się drobiazgami, wolą raczej opowiadać ogólnie o scenicznych doświadczeniach.

Adrian Dąbek rozmawia z grupą albo zabiera swoich rozmówców na osobne wywiady. Kiedy ma do dyspozycji wszystkich, wie, że może liczyć na wzajemne docinki, żarty i luźną atmosferę, która potem przekłada się na styl lubiany (i pożądany) przez czytelników. Rozmówcy uzupełniają swoje wypowiedzi, czasem rzucają na nie nowe światło. Kiedy są w pojedynkę, mniej skupiają się na zabawie, a więcej na treściach – i tak Dąbek uzyskuje książkę, która ucieszy fanów i odbiorców kabaretowych. Dostarczy nią rozrywki zawsze oczekiwanej po kabareciarzach, ale i paru przemyśleń na temat kabaretu (także w szerszym kontekście, jako istnienia na dzisiejszej scenie kabaretowej).

O czym jest ten wywiad? Jego bohaterowie raczej stronią od rozwodzenia się nad tematami z życia prywatnego: w kilku zdaniach nakreślają osobiste tło (i wpływ, jaki rodzinne sprawy mają na zawodowe decyzje) – nie rozwijają tych motywów, a Dąbek szanuje tę decyzję. I tak parę kwestii wyjdzie na jaw przy okazji innych opowieści. Ani Mru-Mru prezentuje najchętniej sytuacje okołozawodowe, żarty z tras, próby pogrążenia kolegów na scenie, przygotowania do nowego programu, to wszystko, czego zwykli widzowie nie mają szansy się dowiedzieć. Tu jest też miejsce na opowiadanie o różnych rodzajach hobby i pasjach niezwiązanych z kabaretem, alternatywach dla artystów czy o imprezowaniu, które przecież wiąże się z showbiznesem, na historię o tworzeniu skeczy i byciu śmiesznym.

Dąbek ułatwia sobie zadanie, posługując się pytaniami „znienawidzonymi”, najbardziej oczywistymi i do znudzenia zadawanymi przez każdego prawie dziennikarza-amatora. Niby wprowadza je prześmiewczo i wyciąga rozmówców na większe zwierzenia, ale wydaje się, że przynajmniej w taki sposób usiłuje uporządkować książkę. A to zadanie niemożliwe, w związku z czym najlepiej sprawdza się inne podejście: rzucenie tematu-hasła i liczenie na skłonność do zwierzeń oraz wygłupów. Bohaterowie przecież chcą mówić (tyle że nie na każdy temat) i włączają się do dyskusji.

„Ani Mru-Mru” to wywiad, przy którym można się pośmiać, a to w końcu będzie najważniejsze dla odbiorców: tego właśnie poszukują w zwierzeniach artystów, zwłaszcza kabaretowych. Tom pozwoli też odrobinę zza kulis podejrzeć zespół, a więc i inaczej spojrzeć na skecze czy na sytuację w polskim kabarecie. Ponieważ nie ma tu konstrukcyjnej dyscypliny, niektóre wątki powracają po kilka razy. Znajdzie się i całkiem sporo atrakcyjnych cytatów, obrazowych porównań czy skojarzeń. W całym tomie panuje familiarna atmosfera, chociaż nie zabraknie kilku niespodzianek dla czytelników. W tej publikacji pojawi się sporo trafnych ocen sytuacji na polu kabaretowym, ale też dużo pytań odbiorców pozostanie bez odpowiedzi. W żadnym razie nie jest to książka wyczerpująca temat kabaretu Ani Mru-Mru, ale nie pozostawia wrażenia tomu przygotowywanego w pośpiechu i dla wykorzystania gatunkowej mody na rynku wydawniczym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz