* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 29 września 2015

Hanna Ożogowska: Dziewczyna i chłopak, czyli heca na 14 fajerek

Akapit Press, Łódź 2015.

Przebieranka

Powieść Hanny Ożogowskiej „Dziewczyna i chłopak, czyli heca na 14 fajerek” to klasyka literatury czwartej, szkolna lektura i zestaw przygód do dzisiaj działających na wyobraźnię młodych odbiorców. Autorka proponuje tu fabułę, w której wakacyjne wybryki związane z nieoczekiwaną zamianą ról pełnią funkcję komiczną, ale są też i krokiem w stronę likwidowania szkodliwych społecznych stereotypów. Ta książka mimo upływu czasu nie traci nic ze swojej rozrywkowej wymowy. Ale może też być obecnie czytana jako dowód na obyczajowe zmiany, choćby w sferze dziecięcych rozrywek i tematów wychowawczych.

Uderza obecnie motyw podziału ról w rodzinie. Mama jest tu od łagodzenia sporów i rozpieszczania, ojciec – od surowego wychowywania i zarabiania na dom. Mamie można powiedzieć wszystko – chociaż bardzo się zamartwia, wiele zrozumie i pomoże pociechom. Ojca lepiej nie drażnić: to choleryk, który często urządza awantury. To jego jedyna wada – sam sobie obiecał, że nigdy nie będzie bił swoich dzieci i danego sobie słowa dotrzymuje. Jednak łatwo go wyprowadzić z równowagi, a ataki furii napędzają tu istotne dla fabuły decyzje. Zresztą pod koniec tomu ten bohater ma szansę zrozumieć błąd i popracować nad swoim zachowaniem równie gorliwie jak nad projektami w pracy. Ojciec Tomka i Tosi jest przecież pracowity i mądry, to dobry człowiek, który utrzymuje dom – tylko brakuje mu cierpliwości. Zapewne dziś psychologowie mieliby na jego temat inne zdanie, ale wówczas krytyce podlegałaby też bezwolna matka, zawsze i dla świętego spokoju wszystkim ustępująca. Takie modele rodziny powielają się i w innych domach.

Stereotypy utwierdzane są też na wakacjach. Dziewczynki u cioci Isi i chłopcy u wujka Stefana, sąsiedzi dziewczynek i koleżanki chłopców – wszyscy bez zastrzeżeń i refleksji, że mogłoby być inaczej, podtrzymują tradycyjne role. Dziewczynki muszą być grzeczne i schludne, zajmować się sprzątaniem, szyciem i gotowaniem, czasami też plotkują o urodzie. Są obowiązkowo słabe, delikatne i wrażliwe, wszystkiego się boją i z pogardą odnoszą się do głupich chłopaków. Chłopcy z kolei mogą chodzić brudni, mogą się bić do woli, przynosić złe stopnie i wymigiwać się od domowych obowiązków. Zamiana ról opiera się tu więc na kontraście i przełamywaniu wzajemnych uprzedzeń. Tosia dba o honor brata, chociaż wobec wujostwa jest grzeczna i miła, Tomek zamienia się w przywódcę i organizatora, żeby tajemnica nie wyszła na jaw.

Cały tom przypomina o wakacyjnych rozrywkach w nieznanym dzisiaj stylu. Dzieci nie spędzą czasu w domach, wynajdują sobie grupowe zabawy i wyzwania. Wygrywa opcja „męska”: Tosia jeździ konno, łowi ryby i przełamuje swoje kolejne lęki. Tomek zamienia grupę dziewczynek prawie w wojsko: przywołuje zabawę w Indian, uczy podopieczne strzelania z procy i sprawia, że chłopaki z sąsiedztwa zazdroszczą mu pomysłów. „Dziewczyna i chłopak” to okazja do przyjrzenia się oferowanym dawniej możliwościom dla dzieci – a i urozmaicenie ich rutyny. Hanna Ożogowska wybiera z zestawu szaleństw te najbardziej barwne, a jednocześnie dziecięce i nieszkodliwe – przecież maskarada musi trwać.

Co ciekawe, ta powieść się nie zestarzała pod względem językowym. Owszem, elementy młodzieżowego slangu nie mają już racji bytu i pobrzmiewają archaicznie, ale Hanna Ożogowska nie składa z nich całej narracji, jedynie część co bardziej emocjonalnych wypowiedzi, a to wszystko da się zrozumieć. Mali czytelnicy obecnie za sprawą tej publikacji przenieść się mogą w czasy sobie nieznane, gdy jest się zdanym tylko na własną pomysłowość. „Dziewczynę i chłopaka” wciąż można czytać dla przyjemności – a nie z obowiązku. Starsze pokolenie tę pozycję wspomina zapewne z sentymentem. Młode powinno odkryć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz