* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 5 czerwca 2013

Janusz Wróblewski: Reżyserzy

Wielka Litera, Warszawa 2013.

Przed filmem

Dla kinomanów ta pozycja będzie prawdziwym skarbem. W czasach, gdy królują powierzchowne wywiady-rzeki oraz krótkie rozmowy promujące ostatnie dokonania twórców rozmowy zrodzone z pasji stają się jeszcze bardziej cenne. Janusz Wróblewski nie ma zamiaru powtarzać popularnych pytań, szukać skandalików czy pozostawiać interlokutorom do opowiedzenia ich własne życiorysy. Wychodzi z założenia, że potężny tom nie skusi przypadkowych odbiorców, a zainteresowanym banały potrzebne nie będą. Proponuje 540 stron rozmów i prezentacji najwybitniejszych reżyserów, owoc ciężkiej pracy, ale też i spełnianych marzeń.

Lista nazwisk pojawiających się w tomie imponuje. Znaleźli się tu Jarmusch, Kusturica, Kieślowski, Holland, Falk, Forman, Tarantino, Trier, Lynch, Zanussi, Benigni, Allen… dwadzieścia dziewięć wybitnych osobowości, które wpłynęły na kształt kina. Janusz Wróblewski podchodzi do nich z pozycji zafascynowanego widza, któremu nieobce są narzędzia do analizy krytycznej. Starannie przygotowuje się do każdej rozmowy, ale też pozwala sobie na rozwijanie nieoczekiwanych a interesujących wątków, potrafi słuchać i dogadywać się z rozmówcami o nie zawsze łatwych charakterach. Nie widać natomiast w jego postawie uniżoności wobec sław, tremy czy skłonności do stawiania pomników. Ze swoich motywacji tłumaczy się autor we wprowadzeniu – a i w dalszej części tomu nie znika. Mniej interesuje go proces realizacji, dużo bardziej – bogactwo świata wewnętrznego reżyserów. Unika Wróblewski naiwności nawet wtedy, gdy zahacza o poszukiwania inspiracji do filmów. Próbuje zrozumieć artystów, prosi o doprecyzowanie pomysłów czy rozwiązań, wyszukuje powtarzalne motywy i odczytuje ich znaczenia. Próbuje dotrzeć do wiadomości, co ukształtowało konkretnego artystę, zajmuje się zagadnieniem sztuki i rolą kina w życiu współczesnego człowieka, sprawdza zasady dobierania aktorów i pomysły na współpracę z operatorami, chce dowiedzieć się tego, co kryje się pod powierzchnią filmu.

Z samych wywiadów Wróblewski usuwa ślady „didaskaliów”. Dąży do uzyskania wrażenia uniwersalności i poważnej intelektualnej pogawędki – głęboko wnikającej w strukturę filmowych obrazów oraz osobowość reżysera, ale również lekkiej w odbiorze, ciekawej nie tylko dla samych rozmówców. Jednak umożliwia czytelnikom również pozorne uczestniczenie w swojej pracy. Każdy wywiad rozpoczyna dość obszernym komentarzem na temat danego reżysera – stara się stworzyć intrygujący miniesej, przybliżyć artystę i wskazać jego twórcze wybory, a do tego czasem dodaje informacje o kulisach przeprowadzania wywiadu. W samym wywiadzie wycofuje się Wróblewski, stawiając inteligentne pytania, jednocześnie nie dąży do promowania siebie lub podkreślania trudów pracy. Wydaje się momentami, że dyskretnie naprowadza rozmówców na wyjaśnienia, ale też wie, że nie musi się wstydzić swojej roli w książce. Każdy wywiad jest kończony krótką, encyklopedyczną biograficzną notką o reżyserze.

Jeśli ucieka się Wróblewski do spostrzeżeń krytyków, to tylko po to, by przed zadaniem pytania skonfrontować je z filmami. Potrafi też dostosowywać się do klimatu rozmów – dyskutuje o tym, co najbardziej interesuje reżyserów, raczej nie wdaje się w polemiki z nimi – bo króluje w jego podejściu sympatia i życzliwość, zrodzone z szacunku do dzieł. Proponuje czytelnikom pogłębianą opowieść nie tyle o gotowych filmach, co o pracy nad nimi, roli wyobraźni, wrażliwości i kolejnych mechanizmów w procesie tworzenia. Pozwala odkrywać tajniki warsztatu i konfrontować ze sobą kolejnych twórców. Jego „Reżyserzy” nie dłużą się, za to składają się na opowieść o prawdziwej fascynacji możliwościami kina. Tu nie objętość tomu imponuje, a żmudna praca autora – i jej efekt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz