* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 6 czerwca 2013

Marcin Mortka: Podróże Tappiego po Szumiących Morzach

Zielona Sowa, Warszawa 2013.

Klasyczna wyprawa

Tappi to postać, która ma połączyć we wspólnej lekturze dzieci (słuchaczy) i ich rodziców (lektorów). Wiking ma renifera Chichotka i wraz z nim wybiera się w rejs po Szumiących Morzach. W drodze Tappi spotyka rozmaite baśniowe istoty, między innymi trolla Burczka, smoka Naburmulaka i złego czarodzieja Torbula – a to zaledwie kilka postaci z całej galerii przewijających się przez rozdziały. Tappi, który marzył o wyprawie i wielu przygodach, może teraz cieszyć się wolnością. A przy tym – przekonywać się, że posiadanie przyjaciół bardzo pomaga w życiu, zwłaszcza kiedy trzeba wydostać się z opresji. Bo przecież w wikingowych doświadczeniach nie może zabraknąć różnych przygód.

Marcin Mortka jest jednak wyznawcą łagodnego nurtu fabuł, jego bajka przypomina odcinki kreskówki i nadaje się na lekturę przed snem. Autor podpowiada wyobraźniowe przygody, ale nie straszy. Tappi to bohater w gruncie rzeczy naiwny, zawsze dobry, niegroźny, ale też prawie pozbawiony poczucia humoru. Całą energię bowiem poświęca Mortka na wymyślanie awanturniczej fabuły i wplatanie w nią od czasu do czasu drobiazgów o wartości edukacyjnej. Ponadto z każdej przygody dzieci powinny odczytać wychowawczy morał. Pod tym względem Tappi jest bardzo klasycznym bohaterem – wydawałoby się, że jemu podobni nie mają już dziś wstępu do literatury czwartej.

Mortka wpatrzony w tradycyjne narracje, przenosi ich rozwiązania do swojej książki, nie zawsze z dobrym skutkiem. Zwraca się do małych odbiorców, przypominając im o obecności i roli tatusia i mamusi (zawsze z takimi zdrobnieniami) podczas czytania – wyklucza zatem samodzielną lekturę, czasem namawia do przewrócenia strony – te zabiegi zamiast budować napięcie, wybijają z rytmu i niemal wyrzucają z baśniowego świata: tak może też działać programowa infantylizacja opowieści. Tappi dobrze sprawdziłby się jako bohater kreskówki dla najmłodszych, bo w książce akcja toczy się trochę za szybko. Mortka stawia na rozwój wydarzeń, a to przeszkadza mu w budowaniu klimatu. W efekcie uzyskuje serię przygód bohatera, ale nie wszystkich odbiorców przekona do chwilowej egzystencji w jego świecie. Właśnie dla wzmocnienia wymowy bajki autor decyduje się na swoistą językową stylizację – czasem zmienia szyk wyrazów, by zdania brzmiały bardziej baśniowo, innym razem mnoży nazwy i czarodziejskie byty (szkoda, że w onomastycznych poszukiwaniach tkwi w jednym powielanym zestawie głosek, tu też nie ułatwi kilkulatkom błyskawicznej identyfikacji bohaterów). Nie ma natomiast czasu na rozwijanie konfliktów, zarysowuje się je i od razu trzeba je rozwiązywać. I to może być podstawową przeszkodą dla nieco starszych maluchów – natychmiast pojawiające się emocje nie mają dobrego zakotwiczenia w tekście, przez co nie wywołają pożądanych reakcji u dzieci.

Marta Kurczewska ilustruje tę historię i również nadaje jej pozory klasyki. Grafiki są tu czarno-białe (i wyglądają na wykonane ołówkiem), pojawiają się w ramkach (za które często wychodzą postacie). Archaiczny styl zapewniają winiety – powtarzane na każdej stronie motywy – sugerują one opowieść przygodowo-awanturniczą, ważną i starą. Dość udane są te rysunki, Kurczewska wstrzeliła się w odpowiedni styl. Dzieci prawdopodobnie wolałyby kolorowe ilustracje, ale propozycje Marty Kurczewskiej obronią się podczas lektury. „Podróże Tappiego po Szumiących Morzach” mogą na chwilę przyciągnąć dzieci do lektury – dorosłym wydadzą się zbyt proste od strony fabularnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz