* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 22 września 2012

Ann Patchett: Stan zdumienia

Znak, Kraków 2012.

Eksperyment

Ann Patchett w swojej powieści „Stan zdumienia” stawia pytania trudne, na które nie da się udzielić jednoznacznych odpowiedzi. Obok kwestii fundamentalnych, niezależnych od kultur i czasów, zajmuje się też dość sarkastycznie poprowadzoną sprawą etyki lekarzy i naukowców. W efekcie proponuje odbiorcom powieść wielowymiarową, z ludzkimi dramatami, wątpliwościami oraz tragicznymi wyborami. Niewiele jest tu postaci – lecz problemy, przed którymi stawia je Patchett, zasługują na głęboką refleksję.

Do pracowników koncernu farmaceutycznego dociera z Amazonii lakoniczna wieść o śmierci i pochówku doktora Andersa Eckmana. Marina, chociaż nie ma na to najmniejszej ochoty, musi wybrać się do amazońskiej puszczy i sprawdzić, co stało się z jej przyjacielem. Do tego powinna dokończyć misję Andersa, odnaleźć siedemdziesięciotrzyletnią doktor Swenson i przekonać ją do powrotu (a przynajmniej poznać stan prowadzonych przez nią badań). Koncern pracuje nad szczepionką na malarię, ale w głębi dżungli doktor Swenson odkryła coś więcej, coś, co może zmienić losy kobiet na całym świecie.

Patchett konsekwentnie kreuje bohaterów dalekich od baśniowych ideałów. Każdy ma jakieś rysy charakteru, albo też w przeszłości popełniał błędy, których nie może sobie wybaczyć. Ludzie w tej powieści są szorstcy i często nieprzyjemni. W pewnej chwili to właśnie otwiera autorce drogę do przedstawienia oryginalnego podejścia do lekarskiej etyki. Patchett za punkt odniesienia ma typowo amerykańskie zwyczaje, ale sygnalizuje je ostrożnie, chce raczej wybrać uniwersalność całego cywilizowanego świata: w końcu tematy, nad którymi się zastanawia, zależą nie tylko od groźby sądowych procesów, ale i od sumień poszczególnych ludzi. Autorka dostarcza tylko odbiorcom myśl, nad którą trzeba długo dyskutować, by i tak nie wypracować żadnego sensownego porozumienia. Tyle że odziera problemy ze zdobyczy cywilizacji, powraca do natury, do pierwotnego kształtu wydarzeń. Jak to zmieni perspektywę? Ann Patchett jest naprawdę mistrzynią w kreśleniu sytuacji bez dobrego rozwiązania.

Im głębiej wpuszcza autorka czytelników do stworzonego przez siebie świata, tym bardziej może ich zaraz zaszokować. Tu już nie chodzi o kierunek rozwoju fabuły, zaplanowane „śledztwo”, podróż dla odkrycia prawdy o zmarłym, to jedynie kryminalny pretekst, rodzaj daniny płaconej masowej publiczności. W „Stanie zdumienia” na palcach jednej ręki można by policzyć tego typu sensacyjne uproszczenia – autorka prowadzi konsekwentnie własną opowieść i nie interesują jej już istniejące scenariusze. Wysyła swoją bohaterkę w miejsce, w którym ta skazana będzie na własne siły. W obliczu strachu, zła i pokus, w mrocznym i trudnym do pojęcia świecie, z daleka od zdobyczy medycyny – będzie się musiała Marina zmierzyć ze swoją przeszłością, z koszmarami i traumami. A i tak jej wewnętrzna walka zejdzie na dalszy plan przy sprawach dotyczących całej ludzkości.

Udało się Ann Patchett bez używania wielkich słów powiedzieć o tym, co okazuje się ostatecznie najważniejsze. Zrezygnowała z taniej rozrywki i bezpiecznych kolein, ale zaproponowała książkę wstrząsającą. Tu życie prywatne ściera się z interesami całych pokoleń, ale wciąż aktualne pozostaje zagadnienie, jak wiele można poświęcić w imię ratowania innych. „Stan zdumienia” składa się z obrazów o potężnej mocy (czasem też przy okazji turpistycznych) – a spisanych przejrzystym językiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz