* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 13 września 2012

Magdalena Skopek: Dobra krew. W krainie reniferów, bogów i ludzi

PWN, Warszawa 2012.

Urok tundry

Swoją podróżniczą książką „Dobra krew” Magdalena Skopek przenosi czytelników do innego świata – z daleka od cywilizacji i rozrywek, świata, w którym liczy się to, by przetrwać w maksymalnie niesprzyjających warunkach. Wyrusza w tundrę, by wśród sympatycznych i gościnnych Nieńców poznawać zupełnie obcą kulturę. W „Dobrej krwi” nie ma informacji z turystycznych przewodników, zresztą w opisywane przez autorkę rejony turyści raczej by się nie zapuszczali. Wszystko opiera się na obserwacjach i doświadczeniach – a że Magdalena Skopek jest ciekawa świata, przez cały czas stara się przestrzegać lokalnych zwyczajów. Oczywiście próbuje też żyć tak, jak jej gospodarze, powtarza ich czynności, ciągle się uczy i o wszystko dopytuje. Co, dlaczego, do czego doprowadzi – jest autorka trochę jak małe dziecko, zafascynowana nowościami, pragnie dowiedzieć się jak najwięcej i uporządkować doznania. Pisze więc dziennik i starannie notuje w nim wszystkie odkrycia. Zdarza się, że sama śmieje się z własnej naiwności czy niedomyślności, żartuje sobie, gdy znajdzie sposób na właściwe korzystanie z typowych dla Nieńców przedmiotów. Autoironia uruchamia się jej nawet przy okazji załatwiania fizjologicznych potrzeb – w końcu każdą pomyłkę da się dobrotliwie wyśmiać. W tym tonie utrzymana jest cała książka. Skopek stara się przede wszystkim zwyczajnie żyć – jedyny wyjątek robi, gdy utrwala na zdjęciach zwyczajne dla mieszkańców czynności i zajęcia.

Od pierwszych stron tomu widać charakterystyczną dla autorki tendencję do opisywania tylko tego, co zobaczone. Skopek koncentruje się na własnych zmysłach, nie uzupełnia zapisków o dane z podręczników, odnosi się za to do literatury i od czasu do czasu sięga po cytaty autorów, którzy przed nią przemierzali tundrę. Bardziej jednak interesuje ją utrwalanie własnych wrażeń. Dzięki temu odbiorcy otrzymują bardzo dokładne sprawozdania z egzystencji w miejscu, w którym zatrzymał się czas. Co ciekawe, nie ma u Skopek sensacji ani fascynacji nieznaną dotąd rzeczywistością, nie ma tęsknoty za wygodnym życiem, zdziwienia czy odrazy. Dla autorki życie w tundrze jest naturalne i wcale nie takie trudne – przynajmniej takie wrażenie ma się podczas lektury.

Notowanie obserwacji to jedno. Drugi element „Dobrej krwi” stanowią zwykli ludzie napotkani na szlaku, gościnni, spieszący z pomocą, często dowcipni lub też mający swoje wady, ale zawsze przyjaźnie nastawieni. Magdalena Skopek wsłuchuje się w ich historie i przeżywa je – ludzie są dla niej najważniejszą częścią wyprawy. Traktuje ich z widocznym w narracji szacunkiem, a oni odwdzięczają się, wprowadzając autorkę w ich codzienność.

W „Dobrej krwi” jest jeszcze motyw, który co wrażliwszych czytelników może odstraszyć – to kulinarna strona całej wyprawy, trochę już akcentowana w tytule książki. Jedzenie wnętrzności reniferów łączy się tutaj z turpistycznymi zdjęciami, na których umorusane krwią dzieci uśmiechają się do obiektywu. Część fotografii może rzeczywiście odebrać apetyt – ale to najlepszy dowód, że autorka nie zamierza upiększać rzeczywistości czy cenzurować jej w trosce o wrażliwość wychowanych w innej kulturze odbiorców. W „Dobrej krwi” nie ma mowy o segregowaniu zwyczajów i manipulowaniu faktami. W tym momencie trochę szkoda, że autorka rezygnuje z wyrażania własnych opinii i komentowania nowych doznań – chyba że rzeczywiście przestawienie się na regionalne specjały nie sprawiło jej żadnego kłopotu… „Dobra krew” to książka, przy której część czytelników zada sobie pytanie, czy warto byłoby pójść śladami autorki, a część będzie pewna, że nigdy w życiu na podobną przygodę się nie zdecyduje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz