* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 26 września 2012

Izabela Meyza, Witold Szabłowski: Nasz mały PRL. Pół roku w M-3 z trwałą, wąsami i maluchem

Znak, Kraków 2012.

Powrót do przeszłości

Dziwny to eksperyment i nie wiem, czy w ogóle potrzebny był autorom – bo do wyciągnięcia wniosków, które w książce się pojawiły, wystarczyło wczytać się w relacje z przeszłości. Dziwnie został opisany – tematycznie, a nie chronologicznie. I dziwnie przebiegał, bo przecież od rzeczywistości nie dało się tak zwyczajnie uciec w przeszłość. Witold Szabłowski razem z żoną, Izabelą Meyzą oraz dwuletnią córką Marianną na pół roku przenosi się do PRL-u. Przeprowadza się do mieszkania urządzonego jeszcze w minionej epoce, kupuje malucha, postanawia stać w kolejkach. Rozwiązań powstałych w ten sposób problemów szuka u rodziców i sąsiadów, którzy dobrze pamiętają PSL. I próbuje żyć tak jak starsze pokolenie. Tyle że to od początku do końca teatr – bo przecież otoczenie się do PRL-u nie przenosi i w każdej chwili można wrócić.

Przeżywają autorzy kilka ciekawych doświadczeń: podróż do nieistniejącego już ośrodka wczasowego kończy się spaniem pod namiotem, a nuda dziecka – kreatywnością i wspólną zabawą. Na pół roku porzucają komórki i laptopy (to ostatnie zresztą okazuje się fikcją) i uczą się otwartości na innych ludzi. Ale sporo jest też wyzwań kompletnie nietrafionych – imitowanie stania w kolejce, kwestie odzieżowe i higieniczne… w teatr wkrada się karykatura, która trwa – ale trwa poza wzrokiem i świadomością czytelników, bo autorzy zamykają temat, zanim zrodzi on konkretne pytania. Używanie będą tu mieć psychologowie, bo w nowym-starym otoczeniu mocno zmienia się mentalność autorów. Ona zaczyna gderać i narzekać, on – chociaż we własnych wyjaśnieniach bardzo cierpi, gdy musi zrezygnować z pomocy w pracach domowych – coraz częściej chodzi na wódkę i przestaje się nią interesować. Wszystko prowadzi do rozpadu – i dla części odbiorców bardziej interesujący wyda się powrót do normalnego życia.

Nie ma konsekwencji w zachowaniach bohaterów. Raz ubolewają z powodu braku łączności ze światem, raz on dzwoni do domu, że się spóźni. Chcą żyć jak w PRL-u, ale nie mają do końca dopracowanego pomysłu, jak ten stan osiągnąć. Życzliwe rady osób przychylnych projektowi mocno się wykluczają, bo każdy dawne czasy pamięta inaczej – w efekcie tworzą autorzy na prywatny użytek skansen, ale niewiele z tego wynika.

Na szczęście swoje doświadczenia opisują w felietonistyczno-reportażowym stylu. Przytaczają sporo cytatów (te z PRL-u z reguły znajdują w internecie, nie zapomnieli też o książkach) i wypowiedzi znajomych, sąsiadów oraz przypadkowych rozmówców: to ożywia tom, ale też zdradza różnice w mentalności dyskutantów. Być może podstawowym źródłem zgrzytów okaże się całkowita bezkrytyczność co do projektu niemożliwego do zrealizowania w stu procentach. Nasuwa się całe mnóstwo zagadnień, których autorzy nie uwzględniają (przynajmniej – nie w tekście) i wiele tematów, z którymi mocno przesadzają. Pomijając wszystko inne – przeniesienie się do PRL-u nie może wiązać się z piciem oryginalnej trzydziestoletniej kawy – przecież w 1981 roku nie piło się kawy, która miała trzydzieści lat. Z takich pozornie nieistotnych drobiazgów składa się ta budząca wątpliwości warstwa tomu – jego geneza. Całość napisana jest natomiast sympatycznie i może budzić zainteresowanie – ale nie jako próba poszukiwania prawdy o systemie, który wciąż budzi żywe emocje, a jako swoista egzotyka.
Autorzy zdają sobie sprawę z faktu, że czasy PRL-u każdy pamięta inaczej – i w związku z tym ich doświadczeń nie da się uogólnić. Trzeba o tym podczas lektury pamiętać. A jest to oryginalne podejście do tematu wspomnień z PRL.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz