* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 8 września 2012

Chorzowski Teatr Ogrodowy sezon 6. - podsumowanie

Czas podsumowań

Czego wymaga się od wakacyjnych przeglądów teatralnych? Żeby było lekko, łatwo i przyjemnie, żeby pojawiały się głośne tytuły różnych stron kraju, żeby można było kulturalnie spędzić weekendowe wieczory. Wprawdzie niektórzy organizatorzy próbują jeszcze zaakcentować swoją rolę, głosząc wszem i wobec nieuzasadnioną wyższość nad innymi podobnymi imprezami w regionie (lub nawet ich nie dostrzegając) – ale to zasługuje jedynie na pobłażliwy uśmiech. Wakacyjne pokazy teatralne służyć mają przede wszystkim dobrej rozrywce. Ale dobra rozrywka nie musi się wiązać z tanimi farsami: wakacyjna publiczność zasługuje na spektakle najlepsze, niekoniecznie schlebiające wyłącznie masowym gustom. Wakacyjna publiczność potrafi docenić jakość. I dlatego teatralne święto w Chorzowie, czyli Chorzowski Teatr Ogrodowy, tak dobrze się w tym roku udało.

Sergiusz Brożek, Naczelny Ogrodnik ChTO, zaprasza na letni festiwal przedstawienia sprawdzone, to jest takie, które obejrzał osobiście i przekonał się, że warto udostępnić je chorzowskim widzom. Niejednokrotnie zdarzyło mu się zrezygnować z jakiegoś, rozpatrywanego wcześniej, tytułu, gdy ten nie spełnił jego oczekiwań. Dzięki tej wstępnej weryfikacji odbiorcy mogą być pewni, że ominie ich bylejakość i teatralny banał. Jednak to, co działo się w Chorzowie w sztygarkowym Magazynie Ciekłego Powietrza w tym roku, podczas szóstego sezonu ChTO, zasługuje na najwyższe uznanie: każde wydarzenie na długo zostawało w pamięci, między innymi za sprawą aktorów, którzy ani na moment nie obniżali poziomu gry. Chorzowski Teatr Ogrodowy zamienił się w te wakacje w ogromną teatralną ucztę dla koneserów i dla zwykłych, nawet przypadkowych (są jeszcze tacy?) widzów.

Zaczęło się recitalem „Jednocześnie” Andrzeja Poniedzielskiego, połączonym z promocją książki pod tym samym tytułem. Znany bard i satyryk, świadomy „świątecznego” nastroju inauguracji sezonu, przedłużył swoje wystąpienie, wplatając w nie fragmenty innych własnych programów; w efekcie rozbawiał chorzowską publiczność monologami, żartami, improwizacjami i piosenkami przez blisko dwie godziny (zapominać w tym momencie nie można o Andrzeju Pawlukiewiczu, akompaniatorze, który na własne życzenie w partiach mówionych usuwał się w cień, a przecież bez niego trudniej byłoby stworzyć niepowtarzalną atmosferę kameralnego – w sporej sali – spotkania). Andrzej Poniedzielski zaprezentował to, co w jego repertuarze najlepsze: inteligentny dowcip, błyskotliwe skojarzenia i filozoficzne refleksje nad życiem, szczęściem i miłością.

Teatr Rozrywki Trójkąt należał do tych mniej znanych zespołów, przybywających na ChTO. Odwołania do Michaiła Zoszczenki także nie mogły (w założeniu) wywołać ogromnego zainteresowania sztuką, bo kogo dziś obchodzi rosyjska satyra społeczna z ubiegłego wieku? A jednak aktorzy z Zielonej Góry wydobyli z tekstów sceny ponadczasowe i wciąż komiczne. Dodali do tego kilka znakomicie wykonanych rosyjskich romansów i stworzyli spektakl, na którym nie można było się nudzić, niejako mimochodem podsuwali przy tym odbiorcom zwierciadło. Każdy miał tu inny, wyraźny pomysł na odtwarzanie swoich postaci. Jednocześnie był to jeden z dwóch tytułów na 6. ChTO o bardziej rozbudowanej scenografii i kostiumach. Udało się teatrowi stworzyć też atmosferę rosyjskości i wprowadzić widzów w inny świat.

Tydzień później poprzeczkę wysoko postawił Teatr Montownia: Rafał Rutkowski i Maciej Wierzbicki zaprezentowali niekomediową opowieść w lekkiej formie. Wielka produkcja filmowa widziana oczami statystów, machina do produkowania pieniędzy zderzona z ludzkimi odruchami, a także satyra na kolejnych przedstawicieli środowiska filmowego. Kilkanaście postaci, sygnalizowanych brzmieniem głosu czy gestem – i tragedia nieważnej z punktu widzenia przedstawicieli showbiznesu postaci. Rutkowski i Wierzbicki sprawdzili się w konwencji pastiszowej, nie musieli rozbawiać widzów tanimi grepsami, mogli za to udowodnić swój aktorski kunszt. Z tej dwuaktowej historii nikt nie wyszedł rozczarowany – w jedno splotły się tu udana historia, rewelacyjne aktorstwo i reżyserskie pomysły.

Na tak przygotowany grunt wejść miało Stowarzyszenie Teatralne Badów z bardzo świeżym przedstawieniem „Błazen Pana Boga”. I nie zawiodło. Na pół opowiadana, na pół odgrywana historia Franciszka z Asyżu doprowadzała publikę do łez ze śmiechu. Zwracały tu uwagę reżyserskie rozwiązania, minietiudki aktorskie i swobodne żonglowanie rolami. Role te nie przemieniały się w karykaturę, mimo e widzom cały czas przypominano o umowności teatru. Świetny tekst spotkał się tu z nienaganną reżyserią i absolutnie cudownym wykonaniem. W dodatku Stowarzyszenie Teatralne Badów zaproponowało zupełnie niestandardowe podejście do aktorstwa i adaptowania tekstu. Kto „Błazna” nie widział, powinien jak najszybciej nadrobić zaległości.

Tydzień później przyszedł czas na spektakl mistrzowski – „Próby” Schaeffera w reżyserii Mikołaja Grabowskiego: zgodnie z początkowymi założeniami to przedstawienie okazało się najlepsze z najlepszych – nie tylko za sprawą umiejętnego rozłożenia akcentów i celnego odczytywania Schaeffera, ale i fantastycznego popisu aktorstwa. Dla Teatru Mikołaja Grabowskiego występ na Chorzowskim Teatrze Ogrodowym stał się okazją do zaprezentowania całego wachlarza scenicznych rozwiązań uwypuklających absurdalny żart. Zabawy teatralnymi konwencjami zapewniły odbiorcom rozrywkę na najwyższym poziomie. Tu żaden element nie zawiódł, a aktorzy dali z siebie wszystko: być może przypadkiem udało im się modelowe przedstawienie, o którym chciało się opowiadać bez końca.

Chociaż kolejny spektakl na ChTO był monodramem, Naczelny Ogrodnik celowo unikał tego określenia w zapowiedzi. Aldona Jankowska w cenionym przez publikę „Hotelu Babilon” stworzyła bowiem wrażenie współistnienia w opowieści równocześnie wielu postaci. Dodatkową trudność stanowiło pomieszanie języków, ale z tym parodystka poradziła sobie śpiewająco (zresztą przecież też śpiewała…). Trochę za dużo było w „Hotelu” nieistotnych historyjek poszczególnych bohaterów, ale przecież właśnie to umożliwiło Jankowskiej lingwistyczne popisy i wyraziste parodie. Nawet odwracające uwagę efekty specjalne nie zniweczyły wysiłków Jankowskiej: „Hotel Babilon” rzeczywiście spotkał się z uznaniem.

W ostatnim spektaklu królowały muzyczne opowieści o morderczyniach, które przeszły do historii za sprawą popkultury. Cztery śpiewające aktorki, do tego uznani autorzy songów – to zestawienie zaowocowało piosenkami, które wciąż powracają do odbiorców. A przecież „Monsters” to także zlepek opowieści o czynach, do których zdolne są z pozoru delikatne i bezbronne bohaterki. Chropowate historie idealnie brzmiały dzięki pięknym głosom i trafnym interpretacjom artystek z Rampy. Wprawdzie był to na ChTO drugi spektakl z rozbudowaną scenografią, ale na dobrą sprawę łatwo było o niej zapomnieć przy świetnych songach.

Wreszcie szósty sezon ChTO zamknął koncert „Dejcie pozór!” projektu Jola Literska Rudokapela. Naprawdę przyjemnie było przekonać się, że ten młody stażem dwupokoleniowy zespół coraz lepiej rozumie się na scenie i zaczyna dobrze bawić się muzyką. Publiczność ChTO, liczna mimo późnej pory, mogła nie tylko posłuchać znakomitych aranżacji i wykonań kolejnych utworów, ale i cieszyć się radością Rudokapeli, wspólnym tworzeniem ponad gatunkowymi podziałami.

Sergiusz Brożek nie chce rozwadniać kalendarza ChTO pozateatralnymi wydarzeniami, dlatego też miejsce dla nich znalazł poza rytmem piątkowych wieczorów. I tak chętni widzowie mogli obejrzeć film dokumentalny „Kutzowizna”, melomani – cieszyć się jedną z odsłon Lauby Pełnej Bluesa, a fani kabaretu – spotkać się z grupą Kałamasz. To dodatki, które nie odwracały uwagi od podstawowego nurtu ChTO, a zapewniały miłą różnorodność oferty kulturalnej Chorzowskiego Teatru Ogrodowego.

Atrakcyjnie wypadł również Chorzowski Teatrzyk Ogródkowy – pięć interaktywnych przedstawień dla dzieci cieszyło się wielkim zainteresowaniem. Prawdziwą wisienką na torcie okazała się Dziecinada – święto zaplanowane na 15 sierpnia. Długo można by się rozpisywać na temat kolejnych atrakcji (z występem rewelacyjnego słowackiego teatru PIKI na czele), ale najlepszą miarą sukcesu były roześmiane twarze dzieci.

Rzadko przytrafia się tak wysoki i równy poziom całych edycji festiwali teatralnych. Naczelny Ogrodnik po raz kolejny sprawił, że na Chorzowskim Teatrze Ogrodowym bywać naprawdę warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz