* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 31 grudnia 2011

Arnulf Zitelmann: Tobit. Powieść z czasów Jezusa

WAM, Kraków 2011.

Apokryf

Z apokryficznymi opowieściami bywa czasem tak, że próba uwiarygodnienia wydarzeń jest w nich zbyt silna i przesłania samą fabułę. Tego problemu nie ma z książką „Tobit. Powieść z czasów Jezusa”. Arnulf Zitelmann bowiem, chociaż chciał napisać powieść o Jezusie, nie przegrał walki o zaintrygowanie czytelników wątkami pozareligijnymi. Postawił przede wszystkim na obyczajowość żydowską, nieco bardziej w tle sytuując znane z Biblii motywy.

Tobit z Aleksandrii, grecki żyd, próbuje odpowiedzieć sobie na pytanie, kim jest. Jego niepokój budzi dziwny guz na ręce. Tobit obawia się, że tajemnicza narośl zwiastuje początek trądu – a nie chciałby podzielić losu innych chorych. Wędruje zatem w poszukiwaniu własnej tożsamości i życiowej drogi, aż spotyka Jeszuę – młodego i jeszcze mało znanego człowieka, który jednak ma ogromny wpływ na innych – i który bez słowa uleczył rękę Tobita. Tobit ma szansę skonfrontować sens zasad głoszonych przez interpretatorów Tory z prostymi prawdami Jeszuy. Przygląda się coraz większej ilości absurdów w postępowaniu izraelitów i obserwuje uczniów Jeszuy, coraz bardziej pewny tego, w którą stronę chciałby podążyć. Tyle że decyzja o wyznawaniu nauk Jeszuy nie oznacza jeszcze prostego sukcesu. Tobit popełnia błąd, za który zapłaci słono.

U Zitelmanna warstwą najważniejszą wydaje się być obyczajowość. Autorowi udało się bardzo przekonująco zaprezentować klimat Jerozolimy, zachowania jej mieszkańców ze szczególnym uwzględnieniem religijnych obrządków i prób podporządkowywania każdego elementu życia Torze. Kolejne decyzje i kroki Tobita – nieortodoksyjnego żyda – spotykają się z niechęcią i krytyką ze strony napotkanych ludzi. Bohater nigdy nie wie, czy drobny czyn, który popełnił, mając dobre intencje, nie obróci się przeciwko niemu, nie wywoła obrazy czy irytacji. Coraz trudniej mu orientować się w rzeczywistości rządzonej przez gorliwych lub nadgorliwych współwyznawców. Tak naprawdę, chociaż Zitelmann stara się wędrówkę Tobita ożywiać silnymi akcentami, największą siłę przebicia mają tutaj drobiazgi, z pozoru nieistotne przystanki na drodze do odkrywania siebie. Z czasem ich rolę przejmą natomiast opowieści znane z Biblii, ale obserwowane przez przybysza z zewnątrz, ujęte pod nieco innym kątem. Tu już Zitelmann nie pozwala sobie wprawdzie na odejście od kanonicznych wersji, ale przedstawia je jakby bez świadomości dalszego ciągu, nie umożliwia swoim postaciom przedwczesnego odkrycia tajemnic przyszłości.

Cała moc tej powieści kumuluje się w dialogach, nacechowanych stylistycznie, barwnych i nieobojętnych – z kart tej książki niemal słychać gwar minionego świata, postacie, chociaż odległe o tysiące lat, są bohaterami z krwi i kości, mają swoje przyzwyczajenia i nawyki, akcentują siebie w bogobojnych wypowiedziach i bardzo dobrze budują klimat opowieści. To raczej prosta i krótka historia, ale dzięki stylizacji na archaiczną – od strony literackiej całkiem sporo zyskuje.


2 komentarze:

  1. Raczej nie przeczytam, nie interesuje mnie ta tematyka. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wlasnie przeczytalam ta ksiazke i jestem pod jej wielkim wrazeniem. Piekna. Pokazala mi tamte czasy w tak sposob, jak zadna inna lektura. Bardzo polecam kazdemu!

    OdpowiedzUsuń